[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mówiąc o zagonachziemniaków.Cam odpowiedział szerokim uśmiechem. Z moich doświadczeń wynika, że ludzie zawsze znajdą pieniądze, żeby się napić,choćby i cienkusza.Być może ojciec Rhosyn zgodziłby się oddelegować kogoś z gildii, by założył w Brunnfen sklep? Dałoby się z powodzeniem obsługiwać wszystkie okoliczne szlaki, aodpowiedni procent z zysków wędrowałby do pana dworu. Widzisz, już myślisz, jak właściciel. Renn klepnął brata w ramię. Dalej, wchodzciedo środka.Nie obiecuję kolacji jak w pałacu, ale kucharka przygotowała powitalny posiłek i niechcę, żeby wystygł!Dwóch służących zaniosło na górę sakwy i odebrało płaszcze, a obydwaj przybyszepodążyli za Rennem do ogromnej sali.Po długiej podróży Cam wyraznie utykał.Kontuzjowananoga odzywała się boleśnie, ale Renn zdawał się nie zauważać, że brat kuleje.Jadalniaprezentowała się niemal tak, jak ta ze wspomnień: długa, chłodna sala, zakończona olbrzymimkominkiem.Teraz było zbyt ciepło, aby w nim rozpalać, chociaż i w zimie ogień z ledwościąogrzewał lodowate, kamienne ściany Brunnfen.Pod sufitem unosiła się warstwa dymu złojowych świec.Nie dający pomylić się z niczym innym zapach pieczonej gęsi wypełniałpowietrze, czuć było też pora, cebulę i świeży chleb.Camowi zaburczało w brzuchu, Rhistiartrównież wyglądał na głodnego.Przy drugim, pustym stole przygotowano trzy nakrycia.Dzban wraz z kuflamipostawiono przy cynowych naczyniach, powgniatanych i wyszczerbionych od nadmiernegoużytku.Cam zachmurzył się na widok gołych ścian. Z tego, co pamiętam, wisiały tu gobeliny  powiedział szeptem.Renn westchnął. Wisiały.Ale po śmierci ojca Alvior kazał je spalić, niech Starucha porwie jego duszę!Nie żebym specjalnie lubił te arrasy, ale tłumiły chłód.Sporo innych rzeczy też zniknęło.Albopodczas jednego z napadów złego nastroju u Alviora, albo, co bardziej prawdopodobne,sprzedanych na rzecz jego ukochanych rebeliantów.Zasiedli do stołu.Półmisek z gęsią wniosła pulchna kobieta w średnim wieku.Camzauważył, że przyglądała mu się dyskretnie. Mam nadzieję, że utrafiliśmy w twój gust, lordzie Camie  odezwała się, dygającniezdarnie. Pan Renn powiedział, że przywykłeś do wyszukanych potraw, jakie serwuje się wpałacu.Cam zmierzył wzrokiem gęś i naczynia pełne pieczonych warzyw, które właśniepostawiły na stole dwie służące.Spojrzał kobiecie w oczy. Wierz mi, po trzech tygodniach w podróży każde danie pachnie i wygląda dobrze. Kobieta zarumieniła się. Dziękuję, panie.Z pewnością mnie nie pamiętasz, ale służyłam tu jako pomockuchenna w czasach, kiedy ty i pani Carina byliście jeszcze dziećmi.Podkradaliście suszoneowoce z kieszeni mojego fartucha, a ja udawałam, że tego nie widzę.Cam zaśmiał się. Oczywiście, pamiętam! Kobieta zachichotała. Teraz, skoro już jesteś w domu, upiekę na wieczór świeże ciasta.Cała trójka jadła wmilczeniu; nawet Rhistiart większą wagę przykładał do jedzenia niż do konwersacji.Poskończonej kolacji służba przyniosła jeszcze ciepły pudding śliwkowy oraz dzban korzennegowina, po czym znów zostawiła ich samych.Odchylony do tyłu Cam sączył wino. Co cię tknęło, że zacząłeś podejrzewać, iż Alvior trzyma z Separatystami?  zapytał,patrząc na brata.Renn milczał przez chwilę, ze smutnym wyrazem twarzy. Patrząc wstecz, powinienem był wcześniej się domyślić.Na początku nawet niezdawałem sobie sprawy, że Alvior zabił ojca.Wyglądało to na wypadek, dopiero pózniej dotarłodo mnie, że musiał zaplanować morderstwo. Wychylił resztkę wina, jakby to była brandy.Gest,który dużo powiedział Camowi o tym, jak ciężkie lata ma za sobą jego młodszy brat. Widzisz,po tym, jak ty i Carina& wyjechaliście, nie było nikogo, kto by stanął po mojej stronieprzeciwko ojcu czy Alviorowi. Odwrócił się profilem, tak że Cam dostrzegł fragment blizny,przecinającej jego prawą brew. Alvior tak mnie urządził, gdy pewnej nocy stanąłem mu nadrodze.Miałem wtedy jakieś dwanaście lat.Uderzył mnie w głowę cynowym kielichem, bo cośgo rozdrażniło.Ojciec nie zareagował.Cam czuł, jak wzbiera w nim zadawniony gniew, lecz milczał.Rhistiart przysłuchiwał sięrozmowie braci ze spuszczonymi oczami. Szybko nauczyłem się trzymać z dala od Alviora.Jak najwięcej czasu spędzałem wpolu i muszę przyznać, że to wszystko przydało się po jego ucieczce; przynajmniej dowiedziałemsię, jak naprawdę funkcjonuje dwór.Zdarzało mi się nawet spać w stodole, byle tylko być pozajego zasięgiem.Ciągle jednak trzymałem się na tyle blisko, by zauważyć, że po śmierci ojcadzieje się coś dziwnego.Alvior zaczął przyjmować w Brunnfen gości zza morza.Odwiedzali goteż nieznajomi niepochodzący z tych stron.Ludzie, którzy przypłynęli łodziami wyglądali na szlachetnie urodzonych, konno przyjeżdżali jacyś zbóje.Wydawało się, że nie robią nic innego,tylko rozmawiają.Czasami sprowadzali dziewki albo grali w kości. Renn uśmiechnął sięsmutno. Pewnej nocy postanowiłem dowiedzieć się, o co chodzi.Złapali mnie, jakpodsłuchiwałem.Podejrzewam, że Alvior chciał się mnie pozbyć, ale może obawiał sięschwytania po śmierci ojca? Wrzucił mnie więc do lochu i zamknął na dobre. Wzruszyłramionami. Raz na jakiś czas pamiętał, żeby mnie nakarmić. Gdy dzięki pomocy Rhistiarta uciekłem od Separatystów, opowiedziałem królowiDonelanowi to, co podsłuchałem:& że Alvior łoży na zdrajców  dokończył za niego Cam.Dlatego ludzie króla przybyli do Brunnfen i cię uwolnili.Renn pokiwał głową. Jeżeli myślisz, że teraz jestem chudy, powinieneś mnie zobaczyć od razu powypuszczeniu z lochu.Byłem blady jak vayash moru, sama skóra i kości.Zmiertelnie się bałem,że ludzie króla wezmą mnie za stronnika Alviora, ale wysłuchawszy mnie, puścili wolno. Masz jakiś pomysł, gdzie wy był nasz brat? Renn zaprzeczył ruchem głowy. Pytałem służbę, czy widziała cokolwiek.Jeden powiedział, że Alvior zbiegł na plażępod klifami i tego dnia zatokę opuściła łódz o wielkich żaglach.Na prawo od wybrzeża nie maniczego, oprócz wysp, chyba że po drugiej stronie morza.Nie sądzę, by udał się w kierunkuMargolanu czy Eastmarku, zakładam, że popłynął za wodę.Cam przeciągnął się i ziewnął. Dziś nie pragnę już niczego, z wyjątkiem miękkiego łoża.Jutro jednak pokażesz mipokoje Alviora?Renn przytaknął. Wiedziałem, że o to poprosisz.Owszem, pokażę.Zabiorę cię też do jaskiń przy plaży.Nie damy rady zejść i wrócić dzisiaj, zanim się ściemni, ale sądzę, że przyjaciele Alvioraplanowali tu wrócić, a i on się na to przygotowywał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •