[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Baron o tym wszystkim niechętnie opowiada, bo mu się wtedy i jego zamiar nie udał, i o mały włos życia nie stracił.Że mu wszelako cały ten przypadek żadnej ujmy nie przynosi, opowiadam go czasem za jego plecami.Teraz więc poznaliście barona Munch-hausena, panowie, i mam nadzieję, że ani trochę wątpić nie będziecie w jego prawdomównośćPodróż do GibraltaruJak to sobie łatwo wyobrazić można, przy każdej sposobności proszono barona, aby, jak obiecał, ciągnął dalej swe zarówno pouczające, jak ucieszne opowieści.Przez czas dłuższy jednak wszystkie prośby były daremne.Baron miał bowiem jeden chwalebny zwyczaj, by nic nie czynić, na co nie miał ochoty, a drugi, jeszcze chwalebniejszy, by nigdy z żadnej przyczyny od tej zasady nie odstępować.Lecz nastał wreszcie z dawna wymarzony wieczór, kiedy to z przyjaznego uśmiechu, z jakim się baron namowom przyjaciół przysłuchiwał, wnosić można było, iż animusz weń wstąpił i że spełni ich nadzieje.Milczeli więc wszyscy, oczu zeń nie spuszczając, a Münchhausen z wyżyn miękko wyściełanej kanapy tak rzecz rozpoczął:— W czasie ostatniego oblężenia Gibraltaru wybrałem się w drogę wraz z wiozącą prowiant wojskowy flotą pod komendą lorda Rodney, aby w tej twierdzy odwiedzić generała Elliot, starego mojego przyjaciela, który chwalebnie Gibraltar obroniwszy, nieśmiertelnymi wawrzynami się okrył.Gdy gorące uniesienie towarzyszące zwykle spotkaniu starych przyjaciół przygasło nieco, udaliśmy się z generałem na obchód twierdzy, aby zbadać, jaki jest stan załogi i zamiary nieprzyjaciela.Przywiozłem sobie z Londynu wielce wspaniałą lustrzaną lornetę.Używszy jej, ujrzałem, że nieprzyjaciel właśnie zamierza wystrzelić z trzydziestp-sześciofuntowego działa ku miejscu, gdzieśmy stali.Powiedziałem o tym generałowi, a ten spojrzawszy przez lornetę potwierdził mój domysł.Za jego zezwoleniem kazałem natychmiast z najbliższej baterii przytoczyć czterdziestoośmiofuntowe działo i sam je nastawiłem, jako że, nie chwaląc się, jeszczem w sztuce artyleryjskiej równego mi mistrza nie spotkał — i byłem pewien nieomylności mego strzału.Po czym jąłem bystro śledzić ruchy nieprzyjaciela i ujrzałem wreszcie, jak podkłada lont do zapału swego działa.W tejże chwili dałem znak, aby natychmiast palnąć i z naszej armaty.W połowie mniej więcej lotu ze straszliwą siłą zderzyły się obie kule.Zdumiewający był tego skutek.Nieprzyjacielska odbiła się tak mocno, że nie tylko gładko odcięła głowę kanonierowi, który ją wystrzelił, ale i urwała szesnaście innych głów, które jej w locie do afrykańskiego brzegu przeszkadzały.Zanim jednak dosięgła berberyjskiego kraju, przecięła wielkie maszty trzech okrętów, stojących właśnie rzędem w przystani: Po czym poleciała jeszcze jakieś sto mil angielskich w głąb lądu, zerwała dach chłopskiej chałupy, wybiła babuli, co na wznak leżąc z otwartą gębą spała, ostatnie zęby i wreszcie w gardle nieszczęsnej kobieciny utkwiła.Mąż jej, który wkrótce potem do domu wrócił, próbował kulę wyciągnąć.Ale darmo się mozolił.Nie namyślając się więc dłużej, wbił jej kulę młotkiem w głąb do żołądka, skąd się sposobem zgodnym z naturą wydostała.Wystrzelona przez nas kula wyświadczyła nam też znakomite usługi.Nie tylko bowiem odepchnęła kulę nieprzyjacielską, jak to tylko co opisałem, ale jakem to trafnie obliczył, pomknęła dalej.Zerwała z lawety działo, którego właśnie przeciw nam użyto, i cisnęła nim z taką siłą o dno stojącego w pobliżu okrętu, że przebiła je na wylot.Woda wdarła się pod pokład i okręt zatonął wraz z tysiącem hiszpańskich marynarzy i licznym pocztem żołnierzy, którzy się na nim znajdowali.Był to czyn bez wątpienia niezwykły! Nie życzę sobie jednak bynajmniej, by mi go za wyłączną moją zasługę poczytywano.Wprawdzie sam pomysł przynosi honor mojej głowie, ale przypadek dopomógł mu także co nieco.Przekonałem się bowiem później, że nasze czterdziestoośmiofuntowe działo zostało wtedy przez niedopatrzenie naładowane podwójną porcją prochu, co jedynie wyjaśnia jego nieoczekiwane działanie, zwłaszcza jeśli chodzi o odrzucenie nieprzyjacielskiej kuli.Generał Elliot za tę niezwyczajną przysługę zaofiarował mi rangę oficera w swojej armii.Alemsię od tego wszystkiego wymówił.Wystarczającą bowiem radością były mi słowa podziękowania, którymi tegoż wieczora, przy uczcie, w obecności wszystkich panów oficerów, mnie zaszczycił.W trzy tygodnie potem trafiła mi się jeszcze dobra okazja do oddania Anglikom nowej przysługi.Przebrałem się za katolickiego księdza, wyśliznąłem z twierdzy w biały dzień o pierwszej godzinie i przedostałem się szczęśliwie przez nieprzyjacielskie straże aż do wrogiego obozu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Assollant Alfred Niezwykłe choć prawdziwe przygody kapitan
- Doyle Arthur Conan Przygody Sherlocka Holmesa (2)
- Hasek Jaroslaw Przygody dobrego wojaka Szwejka 2
- Zdzislaw Nowak Niezwykle przygody Hodzy Nasred
- Andrzej Mencwel Wiedza o kulturze Cz. I Antropologia kultury
- R02 05 (2)
- Access 2000 Księga eksperta
- Stockett Kathryn Sluzace
- Prus Lalka II (2)
- Sandemo Margit Saga o Ludziach Lodu t.5
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- katkaras.opx.pl