[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. % % %Richard Corsel wstał na powitanie Laury, uśmiechając się niepew-nie.Przerzedzone włosy bankiera domagały się grzebienia, był nieogo-lony.Nie przypominał eleganckiego, doskonałego w każdym calu wice-prezesa banku, którego Laura miała przyjemność poznać. Pani Baskin spróbował uśmiechnąć się szerzej, ale bez powodze-nia miło mi panią znowu widzieć. Dziękuję. Proszę, niech pani usiądzie.Jak się pani czuje tego pięknego dnia? Doskonale. To świetnie, to bardzo dobrze. Rozejrzał się jak zamknięte w klat-ce zwierzę rozpaczliwie szukające drogi ucieczki. Czy mogę czymśpani służyć? Kawą? Nie, dziękuję za kawę.Panie Corsel, powiedział pan przez telefon,że ma dla mnie ważne wiadomości.Uśmiech znikł nagle, jakby pokonało go zmęczenie. Tak.Być może& te wiadomości okażą się ważne. Nie rozumiem.Mężczyzna powoli pokręcił głową. Ja także, pani Baskin.Ja także. Co pan chce przez to powiedzieć?Corsel ujął długopis, bawił się nim przez chwilę, odłożył go na biur-ko. Chodzi mi o to, że jeszcze raz przejrzałem historię konta panimęża.Coś może być nie tak. Co jest nie tak? Może być nie tak poprawił ją bankier.Wyjął teczkę z szufladybiurka. Czy mogę zadać pani pytanie?Laura skinęła głową.Corsel odchylił się w fotelu, spojrzał w sufit i już nie opuścił wzro-ku. Z informacji prasowych wynika, że pani mąż poszedł popływaćczternastego czerwca i utopił się tego samego dnia między szesnastąa dziewiętnastą czasu australijskiego.Mam rację? Tak.Bankier skinął głową, nie zmieniając obiektu zainteresowania. Między nami i Australią jest piętnaście godzin różnicy.U nas jestwcześniej.Co oznacza, że pan Baskin zginął czternastego czerwca po-między pierwszą a czwartą w nocy naszego czasu. Zgadza się.Corsel zaprzestał kontemplacji sufitu, ale nie spojrzał na gościa. Pan Baskin zadzwonił do mnie czternastego czerwca o wpół dodziewiątej rano, czyli w Australii dochodziła północ.Czyli co najmniejpięć godzin po śmierci.Strach zmroził Laurze krew w żyłach. Proszę. Corsel przesunął teczkę w jej stronę. Może pani samasprawdzić.Zgodnie ze znajdującymi się tu informacjami pan Baskin za-dzwonił do mnie kilka godzin po śmierci. Jest pan pewien, że dobrze zapamiętał pan godziny? Może doszłodo pomyłki.Bankier potrząsnął głową. Niemożliwe.Chociaż rozpoznałem głos pana Baskina i podał pra-widłowe hasło, nalegałem na weryfikację.Ze względu na wielkośćtransakcji. Co pan ma na myśli, mówiąc o weryfikacji?Bankier przełknął z wysiłkiem. Poprosiłem go o numer telefonu i to ja zadzwoniłem do niego.Te-lefon odebrała kobieta mówiąca z australijskim akcentem.Przełączyłarozmowę.Tu ma pani zapisany numer, a także kopię rachunku telefo-nicznego potwierdzającą czas.Laura przerzuciła papiery.Zobaczyła numer 011-61-70-517-999.I czas rozmowy.Poczuła, jak przygniata ją wielki ciężar.Jakim cu-dem& ? Godzina rozmowy: ósma czterdzieści siedem.Data: czternastyczerwca.Trzynaście minut przed północą czasu australijskiego.Dobrekilka godzin po tym, jak David się utopił. Zero jedenaście to rozmowa międzynarodowa, sześćdziesiąt jedenkod Australii, a siedemdziesiąt kierunkowy Cairns.Cairns, powtórzyła Laura w myśli.Tam spotkałam się z Grupą Pe-tersona.Negocjowałam z nimi, a David topił się gdzieś blisko& Nie rozumiem przyznała. Jak to możliwe, że David dzwonił dopana pięć godzin po śmierci?Corsel wzruszył ramionami. Nie jestem detektywem, pani Baskin.Wiem tyle, że właśnie pozna-ła pani fakty.Choć dla mnie jest to bolesna sprawa, muszę przyznać, żemiała pani rację.Ktoś w jakiś nieznany mi sposób nie tylko zdobył hasłoDavida, ale też naśladował jego głos wystarczająco dobrze, bym dał sięoszukać.Nie potrafię wyobrazić sobie innej możliwości& no, chyba żekoroner błędnie określił czas śmierci.Laura zgarbiła się w fotelu.Jeśli koroner się pomylił, to co David ro-bił przez kilka godzin? I dlaczego przelewał pieniądze z banku do ban-ku kilka godzin przed kąpielą o północy? Mogę zatrzymać te akta, panie Corsel? Wolałbym, żeby spisała pani sobie to, co może się pani przydać,przynajmniej na razie.Oczywiście spróbuję wytropić zaginione pienią-dze.Pani mąż& to znaczy ktoś, kto ze mną rozmawiał, dysponowałjego hasłem i nalegał na zachowanie tajemnicy, więc błagam, pani Ba-skin& nigdy pani tego nie widziała, dobrze? Zaczynam się martwićo rzeczy znacznie ważniejsze niż praca.Laura skinęła głową.Doskonale rozumiała, o czym mówi. % % %Wraz z Seritą wróciła do siebie i natychmiast zadzwoniła.011-61-70-517-999.Wyobrażała sobie, jak wysłane przez nią impulsy wędrują ty-siące kilometrów po kablach i między satelitami, aż wreszcie docierająz Bostonu do małego miasteczka po drugiej stronie świata, w Australii.Po kilku sekundach usłyszała głośny trzask zakłóceń, a potem sygnałcentrali.Zciskała słuchawkę z siłą, której nawet u siebie nie podejrzewała.Mogła tylko czekać.Po trzecim sygnale ktoś podniósł słuchawkę.Prze-razliwe wycie sprzężenia przemknęło przez pół świata wprost do jejucha, a potem odezwał się głos młodej kobiety. Hotel Pacific International.Czym mogę służyć?15Laura bez słowa odłożyła słuchawkę. O co chodzi? spytała Serita. Do kogo się dodzwoniłaś?Laura doskonale pamiętała ten hotel.Okno sali konferencyjnej Gru-py Petersona wychodziło wprost na wysoki budynek Marlin Jetty; był topiękny widok. Do hotelu Pacific International.Serita wzruszyła ramionami. I co z tego wynika? Przy tej samej ulicy stoi budynek Petersona wyjaśniła Laura mo-notonnym, bezdzwięcznym głosem. Do banku dzwoniono z telefonu,który niespełna przecznica dzieliła od miejsca, gdzie miałam spotkanie.Jej przyjaciółka usiadła wygodnie, zsunęła pantofle z nóg, kopnia-kiem posłała je w drugi kąt pokoju. Cała ta sprawa zaczyna wyglądać trochę niesamowicie, nie uwa-żasz? Laura nie odpowiedziała. Tylko czekać, aż rozlegnie się mu-zyczka ze Strefy mroku.I co masz zamiar zrobić? Dzwonisz do T.C.? Nie teraz. A to czemu? Bo moim zdaniem on coś już podejrzewa. Co? Jak to możliwe?Laura wzruszyła ramionami. Jest zawodowcem, prawda? Jeśli ja potrafię do czegoś dojść, to ontym bardziej. Więc dlaczego nie mielibyście połączyć sił? zdziwiła się Serita. Nie. Jej przyjaciółka pokręciła głową. Moim zdaniem T.C.niechce wiedzieć, co się stało naprawdę& albo już odkrył i nie chce, żebymwiedziała. Nie widzę w tym za grosz sensu, dziewczyno. Wiem.To tylko przeczucie, ale nie mogę się go pozbyć. Lepiej pozbądz się go i pogadaj z tym gliniarzem. Może pózniej.Na razie chyba wezmę prysznic i zmienię ubranie. Nie krępuj się.Poczekam, aż skończysz.Pożyczysz mi ten swójbiały kostium? Jasne.Pewnie na tobie i tak lepiej wygląda. To dzięki ciemnej cerze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Scott Card Orson Mówca umarłych (2)
- Day Sylvia Nie igraj ze mna tom
- Zbojecka wyprawa Hodzy Nasredin Zdzislaw Nowak
- Thinking and Destiny
- Choroby zakazne zwierzat domowych z elementami ZOONOZ pod red. Stanislawa Winiarczyka i Zbigniewa Grć…dzkiego
- Tolkien J.R.R Powrót króla
- Eddings Dav
- Robert Ludlum 3. Ultimatum Bourne'a
- Linux Complete Command Reference
- Zola Germinal
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anieski.keep.pl