[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Człowiek-mór może zarazić wszystkich mieszkańców bazy śmiertelną chorobą.Daniel był pewien, że rakieta, którą teraz leciał, w każdej chwili może zostać unicestwiona, rozbita na atomy.Jeśli tylko okazałoby się, że Dominium może jej śladem dotrzeć do tajnej bazy, dowódcy nie zawahaliby się zniszczyć kosmolotu i znajdujących się na jego pokładzie ludzi.Daniel przypuszczał też, że nie jest to ostatni etap przesiadkowy w drodze do sekretnej kryjówki.Nie mylił się.Po dwóch dniach badań i testów uznano, że nie jest nosicielem.Otrzymał nowy mundur i kartę dostępu o wysokim priorytecie umożliwiającym swobodne poruszanie po większej części statku.Nie było czego zwiedzać - dwa korytarze z rzędami kapsuł sypialnych, mesa połączona z salą projekcyjną holo, dwa moduły bojowe i-mostek dowodzenia.Do sektora wojskowego nie miał wstępu.Załogę statku, przynajmniej tę, którą widywał, stanowiły cztery osoby, dwie pełniły wachtę, dwie odpoczywały.Pilot tkwił w fotelu, opleciony siecią łączy sprzęgowych, głową zanurzony w kulistym kloszu.Podobnie wyglądał kontroler łączności, obsługujący zarówno układy umożliwiające kontakt z bazą, jak i system ostrzegania.Pilot minął Daniela na korytarzu.Był nagi, a jego czarną skórę pokrywały pionowe rzędy srebrzystych, lśniących pasów natryśniętego metalu - łączy sprzęgowych.Na twarzy układały się one w pozwijane wzory, pełniąc funkcje ozdobne i prestiżowe - kształt wzorów zależał od szarży i jednostki.Daniel nie zdziwił się, gdy zobaczył przed sobą jednego z Puszczyków, elitarnej grupy pilotów bojowych gladiańskiej armii.Żołnierz nie odpowiedział na powitanie podniósł tylko rękę na znak, że słyszał.Przez ostatnie dwanaście godzin człowiek ów był mózgiem statku kosmicznego, był samym statkiem kosmicznym, czuł jego układy, sterował urządzeniami, odbierał płynące z próżni sygnały.Teraz miał przed sobą dwanaście godzin snu, w czasie którego umysł na powrót miał dostosować się do człowieczego ciała.Łącznościowiec był bardziej rozmowny.Zanim poszedł spać, powiedział Danielowi: “Cześć!”Bondaree próbował wydobyć z sieci informacje o Karolinie, ale tu jego prawa dostępu okazały się za słabe.Wywnioskował więc, że dziewczyna dalej przebywa w sekcji kontrolnej.Zrezygnowany i znudzony spędził trochę czasu w mesie, próbując skomponować jakiś ciekawy obiad z dostępnych potraw, potem pograł trochę na wirtualu i obejrzał film holo o korgardach.Była to fabularyzowana produkcja przedstawiająca pierwsze lata okupacji, więc nie dowiedział się niczego nowego.Nie zdziwił się specjalnie, gdy komputer polecił mu udać się do śluzy pasażerskiej, założyć kombinezon i plecak transportowy.Kiedy wrota śluzy otwarły się, Daniel został wyniesiony w próżnię, poza rakietę.Na wprost siebie zobaczył szarą płaszczyznę - burtę promu transportowego, bliźniaka tego, jakim leciał do tej pory.W płaszczyźnie tej otworzyła się ciemna gardziel i w jej kierunku popłynął, pchnięty silniczkami korekcyjnymi.Kiedy zbliżał się do rakiety, silniki na chwilę obróciły go twarzą ku statkowi, którym dotąd leciał.Na tle rakiety zobaczył kilka innych sylwetek w skafandrach.A za kosmolo-tem.Tysiące lśniących punktów przesuwało się na tle usianego gwiazdami nieba.Migoczący pas ciągnął się w lewo i prawo do granicy widoczności.Ponad nim lśniła jaśniejsza i większa od innych plamka o zielonkawym zabarwieniu.To była Spatha, a ów roziskrzony rój składał się ze skalnych okruchów, brył lodu i chmur pyłu przemierzających orbitę pomiędzy Spathą a Gladiusem.Daniel znajdował się na wewnętrznym łuku planetoidowego Pasa Flamberga.Silniczki wypluły kolejne porcje gazu i Daniel wleciał do śluzy kosmolotu, zupełnie takiej samej jak ta, z której przed chwilą się wydostał.Zaczęła się kompresja.Gdy tylko zdjął skafander i wyszedł ze śluzy, zobaczył dwie znajome sylwetki.- No, chłopie - powiedział Forbi.- Naprawdę się cieszę.Czekaliśmy tylko na ciebie.- Cześć! - do oszołomionego Daniela wyciągnął rękę Kajus Klein, który kazał nazywać się Puchatkiem.Część IV1.Tym razem kontrola była znacznie szybsza.Najpierw odpalono procesor bojowy tkwiący w czaszce Daniela.Sprawdzono próg pobudliwości, reakcje zmęczeniowe, drożność układu nerwowego.Na koniec pobrano krew i pozwolono pójść do swojej kajuty.Miał tam czekać na dalsze rozkazy.- Oficjalne komunikaty o śmierci ułatwiały przerzucanie ludzi do tajnych ośrodków - powiedział Forbi.- Mój szlak przerzutowy był cholernie długi, w międzyczasie zdążyłem zwiedzić wszystkie piękne planety naszego systemu, a zaliczyłem też parę księżyców.- A ja leciałem krótko.Za to siedzę w tej trumnie od czterech miesięcy! - mruknął Puchatek.- Ta stacja nazywa się Hadrian i jest ukryta we wnętrzu asteroidy.To jeden z punktów przeładunkowych.Polecimy do znajdującego się wewnątrz Pasa Flamberga punktu dowodzenia, do Bazy Zero.Załoga obu placówek liczy podobno kilkaset osób.No i, nie uwierzysz, kilka ISów!O możliwości budowy ISów, Inteligencji Sieciowych, mówiło się od dawna.Wyróżniano dwa ich rodzaje: sztuczne inteligencje, czyli umysły zaprojektowane i wyhodowane przez techników, oraz matryce osobowości, czyli zapisy osobowości prawdziwych ludzi, przetworzone i przystosowane do funkcjonowania w sieciach.Na Gladiusie można się było nimi posługiwać tylko w wyjątkowych wypadkach.To właśnie ISy stanowiły jeden z głównych elementów Sieci Mózgów, systemu kontrolującego całe Dominium Solarne.- Nie boją się ich stosować?- Były opory, ale nie ma wyjścia.Zresztą wykorzystujemy je selektywnie.Bez ISów funkcjonowanie naszych baz byłoby niemożliwe.- Niemożliwe?- Hadrian i Baza Zero poruszają się wewnątrz Pasa Flamberga.Żaden pilot nie przeprowadziłby tam statku.Dlatego ruchem stacji i promów sterują ISowe duplikaty trzech Rzeźbiarzy Pierścieni.Daniel spojrzał na Forbiego badawczo.Rzeźbiarze Pierścieni byli starym klanem.Jego członkowie latali w malutkich stateczkach pośród pierścieni planet olbrzymów, takich jak Spatha.Za pomocą pól siłowych zmieniali prędkość i kierunek lotu skalnych okruchów, tworząc dynamiczne rzeźby.Tajemnicze rytuały klanu, dziwne szkolenia i specjalne biochemiczne wspomaganie sprawiały, że mistrzowie uzyskali nowy zmysł, intuicję umożliwiającą poruszanie się we wciąż zmiennym ośrodku, przewidywanie ruchu poszczególnych obiektów, nadawanie mu pożądanych parametrów.- Klany się nie wtrącają do konfliktów wewnętrznych i zewnętrznych Gladiusa.Co najwyżej liżą dupsko Dominium.Jak ich pozyskaliśmy?- To dysydenci, odstępcy.Słyszałeś o Kamieniach?- Szczerze mówiąc.- Nic dziwnego.W tej chwili to malutka sekta, niedobitki.Zupełnie popieprzona.Ale jeszcze trzydzieści lat temu była równie popularna, co Lotniarze czy Słoneczni Nurkowie.Posłuchaj, oni postanowili żyć jak kamienie.- Żyć jak kamienie? Co to za brednie?- Brednie albo i nie brednie.Nie muszę ci chyba tłumaczyć, że życie kamienia przebiega bardzo powoli - For-bi roześmiał się.- Członkowie bractwa, po zastosowaniu specjalnych technik, są zamrażani do temperatury, uważaj teraz, prawie zera absolutnego.- Zera absolutnego?!- Temperatura próżni.No więc takich zamrożeńców ustawia się na powierzchni jednej z kilku planet, jakimi dysponuje sekta.Są to zazwyczaj globy bardzo oddalone od macierzystej gwiazdy, takie jak Machaira [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •