[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Szczęki - powiedział Chaka.- Położenie stawów.Widzicie, o co mi chodzi? Nacisk szczęk tego zwierzęcia musi być znacznie większy niż u grendeli z Camelotu, ale może ono odgryźć mniejszy kawałek.Jessica zauważyła, że ojciec wstrzymał oddech, przyglądając się z bliska grendelowi.Gdyby dano mu jakikolwiek pretekst, kopnąłby zwierzę, strzelił do niego lub znieważył je, ale i tak nawet w drobnej części nie wyrównałoby to tego, co przeżył przed laty w łapach podobnej bestii.Nic takiego jednak się nie stanie - jej ojciec nie jest człowiekiem pustych gestów.Grendel spał dalej.Chaka skinął głową i Cadmann dał znak, by nieruchomy ładunek został znowu uniesiony w powietrze.Aaron zrobił to, po czym spuścił sieć przez otwartą pokrywę do zbudowanej z prefabrykatów kopuły.Jeśli próba się powiedzie, takie kopuły staną się stałym elementem kontynentalnego krajobrazu.Schron miał dwadzieścia metrów średnicy, siedem stóp wysokości i był zbudowany z elementów, które można było złożyć w ciągu kilku minut.Przymocowali go łańcuchami do metalowych haków, które wbili w skałę.Cadmann odczepił linę.Skeeter siedem osiadł na lądowisku, które mogło pomieścić tylko trzy maszyny.Aaron wysiadł z kabiny i podszedł do nich.Jego pociągła, opalona twarz zdradzała napięcie.- Jakieś problemy? - zapytał Cadmann.- Nie.W gruncie rzeczy żadne - odparł Aaron.Lekkie zdenerwowanie i niepokój pobrzmiewające w jego głosie zaprzeczały tym słowom.- Jest nieprzytomna od siedmiu godzin.Czekaliśmy tylko na twoje wezwanie.Cassandra zidentyfikowała jej dziurę i po prostu złapaliśmy sukę.Sukę? - pomyślała Jessica.Nigdy przedtem nie nazwał grendela suką.Powiedział to z uwagi na tatę.Cadmann skinął głowa.- W porządku.Zróbmy to.Skeeter dwa zawisł we właściwej pozycji i spuścił drugiego grendela do schronu.Odczepili linę, zamknęli pokrywę i drzwi schronu, po czym umocnili je zasuwami.Skeeter dwa wylądował.Jessica zwróciła uwagę na wyraz twarzy Cadmanna.Nie było wątpliwości, że ta robota sprawia mu przyjemność.- Idziemy? - zapytał.Nikt się nie ociągał.Chaka wsiadł do maszyny Evana.Cadmann i Jessica wybrali skeeter Aarona.Oba wiropłaty wzniosły się w powietrze.- Cassandra - powiedział Cadmann.- Wizja.Otworzyło się kwadratowe okno holograficzne.Nagle ich wzrok przestał napotykać przeszkody i patrzyli prosto do wnętrza kopuły.Śpiące bestie leżały zwinięte w swoich sieciach i wyglądały nieomal pokojowo.Większa z nich była szara, a mniejsza zielonkawobrązowa.Należała do typu trzeciego.Jej ogon był najeżony kolcami, a długie pazury ułatwiały wspinanie się po drzewach.Niezwykłe: większość grendeli nie potrafiła się wspinać.Wyglądała na łatwy kąsek dla szarej.Cadmann odchrząknął.- Cassandra - powiedział.- Proszę, nagrywaj wszystko pod różnymi kątami.- Tak, Cadmann.- Jessica odniosła wrażenie, że głos Cassandry przypomina głos jej matki.- Wyłącz prąd usypiający.- Tak, Cadmann - odparła Cassandra.- Rozpyl szybkość - polecił.Mały pojemnik aerozolowy zaczął rozpylać różową mgiełkę.Szybkość była sekretem grendeli.Był to czynnik utleniający, który mocą mógł rywalizować z paliwem rakietowym, związek chemiczny przechowywany w gruczołach na grzbiecie zwierzęcia.Grendele pozostające pod wpływem szybkości zużywały energię prędzej niż jakiekolwiek stworzenie urodzone na Ziemi.Zapach szybkości był zapachem konkurentki.Uruchamiał reakcję wynikającą z instynktu terytorialnego, super-gotowość do walki, znacznie przewyższająca zwykły stan napięcia przed polowaniem.Wpędzał grendele w szaleństwo.Pojemnik syczał, rozpylając swoją zawartość.Ponad kopułą wisiały skeetery z ludźmi czekającymi na rozwój wypadków.Mały grendel ocknął się pierwszy.Ludzie wpatrywali się w oczy zwierzęcia, które nagle szeroko się otworzyły.Dwukrotnie wysunęło i wciągnęło język.- Powinno skoczyć.- W głosie Cadmanna pobrzmiewało zaintrygowanie.Zielony grendel powinien natychmiast rzucić się do ataku.Zamiast tego najpierw się cofnął i natknąwszy się na ścianę, zaczął w nią tłuc, głośno przy tym sycząc.Po chwili stworzenie zaprzestało tych bezowocnych usiłowań i rozejrzało się w poszukiwaniu drogi wyjścia.Nie znalazłszy jej, odwróciło się w końcu w stronę większego zwierzęcia i uniosło nieco swój kolczasty ogon, przypominając trochę tym zachowaniem skorpiona.- To bardzo dziwne - powiedział cicho Aaron.- Prawie zdaje się myśleć, prawda? Ocenia szansę?- Wie, że nie może wygrać - odparła Jessica.Cadmann popatrzył na nich kątem oka, ale zachował milczenie.Nagle obudził się szary grendel.Wbił wzrok w zielonego i wtedy mniejszy grendel skoczył.Wszyscy odnieśli wrażenie, że obraz na ekranie nagle się rozmazał, jakby wnętrze kopuły wypełnił jakiś krwawy wir kłów i pazurów.Po chwili krew zalepiła kamerę i niczego już nie widzieli.- Cassandra, widok z góry - powiedział Cadmann.Widziane z góry ściany trzęsły się i drżały, ale wytrzymywały uderzenia.- Sprowadź nas na dół.Kiedy wylądowali, ryki dochodzące ze schronu były prawie tak głośne jak warkot silnika.Cadmann wyjął ze ściennego stojaka swoją strzelbę i sprawdził ładunek.Śmiertelny.Hałasy dobiegające ze schronu cichły.Jeden z ostatnich jękliwych ryków przeszedł w crescendo syknięć.Rozległ się trzask, po którym nastąpiła seria okropnych chrupnięć.A potem pojedynczy syk zdychającego zwierzęcia.Jessica wpatrywała się w obraz.- Dobry Boże.- Kiedy walczą dwa tygrysy - powiedział Cadmann - jeden ginie, a drugi zostaje okaleczony.Chińskie przysłowie.Nie skrywana satysfakcja brzmiąca w jego głosie przestraszyła Jessicę.Aaron skinął głową.- Co teraz?- Otwórz bramę - odparł Cadmann.Aaron podszedł do kopuły.Ze szczelin na jej dnie sączyła się szkarłatna ciecz.Coś w środku wydawało rytmiczne, świszczące odgłosy.- Otwieraj, do cholery.Aaron odsunął zasuwy i otworzył szeroko drzwi.Powietrze zgęstniało, nasycone nagle wonią szybkości wymieszanej z ostrym, obcym im odorem krwi.Wnętrze kopuły było zapaćkane trzewiami.Mniejszy grendel został rozdarty prawie na strzępy.Brzuch większego był rozpruty niemal na całej długości i wylewały się z niego szare sploty wnętrzności.Zwierzę nurzało w nich swój tępo zakończony, zakrwawiony pysk i gryzło je, rozrywając i przeżuwając.Wydawało przy tym takie odgłosy, jakby płakało
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Collins Jackie Hollywood 3 Dzieci z Hollywood
- Peter Berling Dzieci Graala 02 Krew królów
- DzieciATMca matematyka Edyta Gruszczyk KolczyA,,ska
- Peter Berling Dzieci Graala Krew krolow
- Berling Peter Dzieci Graala[1991]
- Balch James F Super antyoksydanty
- Alex Joe Gdzie przykazan brak dziesieciu
- Saylor Steven Zagadka Katyliny
- Young Samantha Wszystkie odcienie pożądania
- Dan Simmons Hyperion
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- shinnobi.htw.pl