[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kiedyś umrzesz.Ale to nie było właściwe miejsce i czas.Brian pomyślał wtedy, że Roger uderza w nietypowy dla siebie filozoficznyton.Teraz zrozumiał, iż była to jawna grozba.Może Breskin nie chciał, aby George był świadkiem, albo nie zaatakował z in-nych, nie wyjaśnionych, sobie tylko wiadomych powodów.W tej chwili miał wię-cej niż jednego świadka, ale najwyrazniej mu to nie przeszkadzało.Jeszcze w trakcie odtwarzania w pamięci odbytej wcześniej rozmowy, Brianpróbował wymknąć się Breskinowi, płynąc w stronę ściany tunelu, jednak prawienatychmiast zderzyli się ze sobą i sczepieni zaczęli opadać w czarną głębinę.Silnenogi Breskina zacisnęły się wokół Briana, jak kleszcze kraba.Poczuł na gardle214 rękę napastnika.Po chwili dłoń chwyciła za jego maskę.Nie!George Lin myślał, że zostali zaatakowani przez rosyjskich nurków z łodzipodwodnej.Od momentu, gdy Rosjanie zaoferowali swoją pomoc, George wiedział, żekryje się za tym jakiś podstęp.Próbował odkryć, co by to mogło być, jednak niespodziewał się, że będzie to zdradzieckie morderstwo w tunelu.Dlaczego spra-wialiby sobie tyle kłopotu, aby zabić grupkę zachodnich naukowców, którzy i takwkrótce mieli wylecieć w powietrze lub zginąć w zimnych wodach oceanu? Tobezsensowne szaleństwo, ale z drugiej strony wiedział, że komuniści nigdy nieuczynili niczego, co miałoby znamiona zdrowego rozsądku, niezależnie od tego,czy działo się to w Rosji, w Chinach, czy gdziekolwiek indziej.Pod podszew-ką ich ideologii kryła się bezwzględna żądza władzy, którą chcieli sprawować zawszelką cenę.Polityka zastąpiła religię, przecząc wszelkim zasadom moralnymczy choćby logice.Krwawy terror i dzikie okrucieństwo nigdy nie mogły zostaćzrozumiane przez kogoś, kto nie należał do tej rozjuszonej sfory czerwonych be-stii.Wolał popłynąć z powrotem do wejścia do tunelu, wyjść z wody, wrócić napowierzchnię góry, odnalezć jeden z szybów z ładunkiem wybuchowym, położyćsię na nim i poczekać, aż eksplozja o północy rozerwie go na strzępy, ponieważuważał, że będzie to znacznie lepsza śmierć, niż jakakolwiek inna, którą mieli imzgotować ci ludzie.Jednak nie był w stanie się poruszyć.Jego lewa dłoń trzy-mała się tak kurczowo kabla komunikacyjnego, jakby była z nim nierozerwalniescalona.Prawą ręką obejmował latarkę tak mocno, że bolały go palce.Chciał zginąć, podobnie jak zginęła jego siostra.Tak jak zginęła jego mat-ka.Tak jak zginęli jego dziadek i babcia.Obrazy z przeszłości zaczęły odsuwaćterazniejszość na dalszy plan.Był głupcem sądząc, że uda mu się uniknąć prześladowań znanych z dzieciń-stwa.W końcu żadna owieczka nie może uciec przed nożem rzeznika.Przewód tlenowy unosił się obok głowy Harry ego, a na jego końcu zamo-cowana była maska do nurkowania; schwycił ją i z powrotem nasunął na twarz.Wypełniała ją woda.Nie odważył się od razu oddychać, mimo że w płucach czułpalący ból, jakby wypełniał je rozżarzony węgiel.Kiedy odchylił fragment gumo-wej uszczelki, tlenowo-helowa mieszanka wyparła wodę zza pleksiglasowej szyb-ki i dopiero gdy została całkowicie usunięta z maski, docisnął uszczelkę i wziąłgłęboki oddech.Jeszcze jeden wdech; następny  krztusił się i kaszlał, łykająckolejne porcje tlenu, które przynosiły coraz większą ulgę.Trochę dziwny smaki zapach mieszanki gazów był wyśmienitszy niż jakiekolwiek jedzenie czy napój,215 którego skosztował w życiu.Czuł ból w piersiach, palenie w oczach, miał wrażenie, że za chwilę pęknie muczaszka.Pragnął teraz jedynie pozostać w mrocznej toni i spokojnie dojść do sie-bie po brutalnej napaści.Pomyślał jednak o Ricie i popłynął do góry, w kierunkudwóch pozostałych świateł i kłębiących się cieni.Brian chwycił Breskina obiema rękami za lewy nadgarstek i próbował ode-rwać dłoń olbrzyma od swojej twarzy, jednak na niewiele się to przydało  maskado nurkowania została zdarta.Temperatura wody morskiej była niższa niż ta, w której zamarza zwykła woda,nie zamieniała się jednak w lód ze względu na dużą zawartość soli  kiedy za-lała mu twarz, poczuł ból tak dotkliwy, jakby przytknięto mu do skóry rozpalonąpochodnię.Pomimo to Brian nie stracił panowania nad sobą.Zamknął powieki, zanimwoda zdążyła przemrozić mu zewnętrzne tkanki oczu, zacisnął zęby i wstrzymałoddech.Nie mógł tak długo wytrzymać.Minutę.Półtorej minuty.Następnie zaczerpnieoddechu odruchowo, bezwiednie.Breskin mocniej zacisnął nogi na korpusie Briana.Próbował wepchnąć swojeosłonięte gumowym kombinezonem palce w jego zamknięte usta, starając się jeotworzyć.Rita podążyła za Rogerem Breskinem, płynąc ponad nim, oświetlona mdłymświatłem lampy trzymanej przez George a Lina.Dopadła Breskina z góry, spada-jąc na jego plecy i oplatając go swoimi długimi nogami wokół pasa, podobnie jakon sam uwięził Briana.Maniakalny obłęd dodał ruchom Breskina jeszcze więcej siły i energii.Na-pastnik puścił Briana i chwycił Ritę za kostki.Miała wrażenie, jakby ujeżdżała dzikiego konia; skręcał się i gwałtownie szar-pał, ona jednak mocno ścisnęła go swoimi udami i sięgnęła ręką po jego maskę.Wyczuwając jej intencje  szalony, ale nie pozbawiony rozumu  Breskinpuścił jej kostki i chwycił za nadgarstki w momencie, gdy dotknęła dłońmi maski.Zgiął się w pół, poruszył płetwami, zrobił salto, odrywając jej ręce od swojejtwarzy i wykorzystując moment obrotowy odrzucił ją od siebie.Gdy po chwili oprzytomniała, zobaczyła, że Pete i Franz ruszyli z góry naBreskina.Franz próbował utrzymać zapaśniczy chwyt, podczas gdy Pete starałsię unieruchomić przynajmniej jedną rękę szaleńca.Jednak Breskin, w przeciwieństwie do nich, był doświadczonym nurkiem.Po-ruszali się powoli i niezdarnie, zdezorientowani w pozbawionej grawitacji prze-216 strzeni, w której przyszło im walczyć, podczas gdy Breskin miotał się jak węgorz szybki, zwinny i przerazliwie silny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •