X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zgadzam się  powiedział Gwydion, patrząc z boku na puste pomieszczenie. ale gdzieona jest? Zresztą, gdzie są wszyscy? Widziałem Anborna wchodzącego wcześniej, oraz Achmeda iGrunthorna przed chwilą, gdzie oni poszli?Jego oczy padły na metalową maszynę do chodzenia, opuszczoną w rogu pokoju, cuduinżynierii dostarczonego przez brata Anborna, Morskiego Maga Edwyna Griffyth, służącej bypomóc kalekiemu Lordowi Marszałkowi odzyskać możliwość chodzenia.- Co tu się dzieje, Ashe?Za oknem Wielkiej Sali zimny wiatr wył zagłuszając ciszę, uderzając w szkło ażtrzeszczało.Lord Cymrian popatrzył na niego poważnie, a potem odwrócił się i podszedł do ciężkiegogobelinu przedstawiającego podróż floty Cymrian z zaginionej wyspy Serendair.Odsunąłudrapowanie na bok i nacisnął swoją dłonią na kamienną ścianę, ciemność okazała się otwartymukrytym przejściem.- Pamiętasz to miejsce?Gardło Gwydiona nagle stało się suche.- Tak  powiedział. Gerald Owen schował tu Melly i mnie podczas rzezi na ZimowymKarnawale cztery lata temu.Ashe pokiwał głową.- Nie jest to może najlepsze miejsce na tajne spotkanie, ale bycie pod ziemią i z dala odwiatru i każdych uszu, które mogłyby podsłuchiwać jest najlepszym, co teraz możemy zrobić.Pionowe zrenice jego błękitnych oczu odbiły światło wpadające przez okna i skurczyły sięwyraznie.Gwydion zastanowił się czy to tylko przez światło.- Pośpiesz się Gwydionie zebraliśmy się by uczestniczyć w najstraszniejszej dyskusji whistorii kontynentu.Młody diuk skinął głową i wszedł w ciemne przejście, chwilę po nim ruszył Lord Cymrian,zamknąwszy wejście, którym weszli, potem obaj zanurzyli się w pustą czerń.Po chwili usłyszał trzask w powietrzu wokół siebie, zimne ściany ciemnego przejściazaczęły jaśnieć ciepłem, chodz nie było widać zródła światła.To słabe oświetlenie dałoGwydionowi wystarczająco dużą widoczność by iść po nierównych schodach, które skręcały w dółw ciemność poniżej, gdzie jak wiedział, znajdowało się ukryte pomieszczenie, niewiele większe odpiwnicy, za kamienną ścianą.Lord Cymrian zaśmiał się.- Dziękuję, Ario  zawołał do ciemności poniżej.- Nie ma za co Sam  usłyszeli w odpowiedzi głos Rapsodii. Uważaj na krokiGwydionie.Cóż dobrze wiedzieć, że przynajmniej ma się na tyle dobrze by używać na nas swojejwiedzy o ogniu i ciągle traktować mnie jak dziecko  Gwydion wymruczał do swojego ojcachrzestnego, gdy powoli schodzili chodami w mrok.  Sam , nigdy cię nie pytałem, dlaczego onatak cię nazywa? Lord Cymrian uśmiechnął się, ale nie odpowiedział, podążając zakręcającymi schodami wdół do podziemnego składu.Gwydion zadrżał mimo woli na wspomnienie z czasów kiedy miałtrzynaście lat, w tym miejscu zostawiono go by opiekował się swoją pięcioletnią siostrą i garściąszlochających dzieci.Czekali by usłyszeć czy ich rodzice przeżyli atak żołnierzy z Sorboldu naZimowy Karnawał, podczas którego wszyscy świętowali, jeszcze moment temu.Jego ojciecprzeżył, Gwydion próbował wymazać z pamięci odgłos, który podniósł się z gardeł tych, którzy niemieli tyle szczęścia.Na dole schodów w ciemności czekała na nich Rapsodia, Gwydion pomyślał, że ciepłozaplątało się w jej włosach, sprawiając, że lśniły nawet w pozbawionym światła mroku, alemoment pózniej przypomniał sobie że posiada ona Clariona Gwiazdę Dnia, starożytny mieczwykuty z eteru i ognia.Była Iliachenvaar, słowo to znaczyło w starym języku tego, który zanosiświatło do ciemnych miejsc albo z nich.Jego  babcia oczywiście posiadała tę zdolność, widząc jąteraz, nawet w ciemności po kilku miesiącach nieobecności, jakimś sposobem dawała wilgotnemupowietrzu nagły powiew nadziei.A może sprawiała to nie sama Rapsodia, ale obecność małego śpiącego niemowlęcia, któretuliła w ramionach.Ashe oparł dłonie na jej tali i musnął jej policzek pocałunkiem.- Nie chciałaś go zostawiać?  zapytał.-Nie podobał mi się sposób, w jaki Achmed i Grunthor patrzyli na Meridiona odpowiedziała łagodnie, przytulając bliżej dziecko. Ciągle rzucali jakieś sprośne aluzje obrakującym śniadaniu.Ashe uśmiechnął się nieznacznie i otworzył kamienne drzwi w środku szorstkiej granitowejściany.Prawie oślepiające światło płynące z pokoju zalało ciemność schodów.Siedzieli skurczeniw środku dookoła małego drewnianego stołu, na którym leżał pergaminowy zwój [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.