[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A może się oba­wiasz, że racjonalne pytania zagrożą strukturze twojej fantastycznej historii.- Do diabła, Sally! - wybuchnął tak głośno, że para studentów siedzących przy sąsiednim stoliku odwróciła się w ich stronę.- Mam już tego dość! Za każdym ra­zem, kiedy nie chcesz stanąć twarzą w twarz z proble­mami, o których mówię, uciekasz się do żargonu psycho­terapeutycznego! Czy nie uważasz, że możesz się mylić? - Zadaj sobie to samo pytanie! - warknęła.- Czy pojedziesz spotkać się z wujem Stanem? Twarz Sally złagodniała na chwilę.- Oczywiście, że pojadę, Cam.Po pierwsze dlatego, że jest twoim wujem, po drugie dlatego że to, co o nim opowiadasz, daje podstawy, aby twierdzić, że jest wspaniałym, starszym człowiekiem.Bardzo chciałabym go poznać.- Przyjadę po ciebie w piątek rano i będziemy mieli cały weekend dla siebie.- Świetny pomysł - powiedziała uśmiechnięta.­Ale proszę cię o jedno.Nie próbuj zadręczać wuja, żeby potwierdzał jakieś dziwne historie, które wymyśliłeś, by poprzeć swoje fantazje.Wpatrywał się w nią przez chwilę zły i poruszony.- Z tego co mówisz, jasno wynika, bym nie zaprzą­tał ci głowy faktami, bo masz już wyrobione zdanie.- Z tego co ty mówisz, wynika przesłanie, że mam cię kochać ze wszystkimi twoimi złudzeniami.Jeśli kie­dykolwiek będziesz w stanie przedstawić mi jakieś fak­ty, chętnie ich wysłucham!Odsunął gwałtownie krzesło od stołu, mimo że pró­bował zapanować nad odruchami.- W porządku - odparł wolno - zabiorę cię w piątek rano.Odszedł od stolika; nie odwrócił się.Wiedział, że gdyby został tam minutę dłużej, uderzyłby Sally.Zosta­wił pieniądze przy kasie i zatrzasnął za sobą drzwi re­stauracji.ROZDZIAŁ 13Pralnia chemiczna ciągle była w tym samym miejscu, jakby naśmiewała się z niego.Pomyślał w złości: Gdy­bym miał talizman od Irielle.a wspomnienie to do­datkowo go rozwścieczyło.Talizman był jego własnoś­cią, jakim więc prawem Garnock zatrzymał go sobie'? Stał wlepiając wzrok w ponurą, białą frontową ścianę pralni, jakby zamierzał ją przemienić siłą woli w mały antykwariat, co do którego był przeświadczony, że jest Domem na Rozstajach, i który przeniósłby go w inny wymiar bez zażywania antarilu.Garnock odciął mu jaki­kolwiek dostęp do krainy Alfarów, najpierw przez wy­kluczenie z projektu, następnie przez zabranie talizma­nu Irielle.Garnock myśli, że kim niby jest?Szalone plany kipiały mu w głowie, żaden z nich nie był jednak sensowny.Fenton mógł zostać tutaj i obser­wować drzwi, aż zmienią się w drzwi antykwariatu.Przypominało to oczekiwanie na zagotowanie się wody w czajniku.Jeśliby się temu przyglądać, można było odnieść wrażenie, że woda nigdy się nie zagotuje.A czy Dom na Rozstajach - podobnie obserwowany - nig­dy nie zmieni swego kształtu? Może zmienia się tylko wtedy, gdy nikt mu się nie przygląda? Fenton mógłby tu jednak stać i czekać, aż pojawi się Pentarn.Jeśli chodzi o żelazory, był przekonany, że nie wpuszczono by do Domu żadnego z nich.A może by i wpuszczono? Jakie zasady właściwie obowiązywały tych, którzy mo­gli i nie mogli tam wchodzić? Próbował przecież wślizg­nąć się za Pentarnem i w tej samej chwili Dom na Roz­stajach zniknął, a na jego miejscu znów pojawiła się zwyczajna pralnia chemiczna.A może wnętrze tylko wyglądało jak pralnia? Może za jakąś dziwną, prze­strzenną zasłoną, której nie mógł przejrzeć, znajdował się Dom na Rozstajach razem z pralnią? Niemożliwe.Sally mówiła, że zanosi tam pranie.Oba wnętrza musia­ły być zatem w jakiś sposób rzeczywiste i tylko się zmie­niały, jedno zajmowało miejsce drugiego.Gdzie więc znajdował się Dom na Rozstajach, kiedy na Telegraph Avenue była pralnia? Czy w ogóle wtedy istniał gdzie­kolwiek, czy ukrywał się w jakimś innym wymiarze? Może był po drugiej stronie świata, w dziwnym „prze­braniu" najnormalniejszego punktu usługowego i unosił się w przestrzeni tak jak między wymiarami? Mógłby się na przykład przebrać za kwiaciarnię, stoisko na jakimś bazarze, ukryć za sklepem z pamiątkami w British Mu­seum? A może funkcjonował jako fotoplastykon? Czym był tak naprawdę i gdzie pojawi się teraz? A co z tą ma­łą księgarnią w San Francisco, której Fenton nie mógł znaleźć, kiedy chciał? Poczuł, że głowa zaczyna mu pę­kać z bólu.Sally nie wierzyła w istnienie Domu na Roz­stajach.Diabli by wzięli tę babę, co go to obchodzi?Właśnie że obchodzi.Wiedział, że Sally jest teraz bardzo samotna i czuł pustkę podobną do tej, jaką od­czuwał, gdy Garnock wycofał go z eksperymentu i gdy zdał sobie sprawę, że świat Alfarów jest już dla niego niedostępny.Na zawsze.Nie.Nigdy się z tym nie pogodzę, roz­myślał wściekły.Irielle, dziecko dwóch światów, była zagubiona podobnie jak on.Kerridis.Kerridis już na zawsze nieosiągalna.Przyjaciele, których tam miał: Findhal - mimo nieprzejednanej ostrożności był jego przyjacielem.Musi istnieć jakaś droga.Znajdzie ją, nawet gdyby miał tu czekać cały dzień i całą noc, aż Dom na Rozstajach znowu się pojawi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •