X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Rozdział 1Spokojne, turkusowe morze lśniło złociście w blasku wczesnego wieczoru.Dwóch stojących przy relingu mężczyzn spoglądało w milczeniu na mglisty, pół-nocny horyzont.Jeden z nich był szczupły i wysoki, spowity w grubą, czarnąopończe.Spod łopoczącego na wietrze kaptura wymykały się pasma długich,mlecznobiałych włosów.Drugi z mężczyzn charakteryzował się niskim wzrostemi rudym owłosieniem. To była wspaniała kobieta.Poza tym kochała cię  powiedział w końcuniższy. Czemu porzuciłeś ją tak nagle? Była  odparł ten drugi  ale miłość do mnie wiele by ją kosztowała.Niech sama szuka swego miejsca.Zabiłem już jedną ukochaną istotę, Moonglu-mie, i wolałbym tego nie powtarzać.Moonglum wzruszył ramionami. Zastanawiam się czasem, Elryku, czy te twoje ponure rozważania na tematlosu, przeznaczenia i tak dalej, nie są przypadkiem jedynie wytworem własnejwyobrazni pożywianej kompleksem winy. Może  odparł Elryk od niechcenia. Nie mam ochoty na analizę pod-świadomości.Dajmy temu spokój i nie wracajmy do tematu.Wiosła z pluskiem zanurzały się w wodzie, pchając statek w kierunku portuw Dhakos, stolicy Jharkoru, jednego z najpotężniejszych Młodych Królestw.Po-przedni król tego państwa, Darmit, rozstał się z życiem niecałe dwa lata temu pod-czas fatalnej wyprawy na Imrryr.Elryk słyszał, że mieszkańcy królestwa podobnowciąż winią go za śmierć młodego władcy.Niezbyt się jednak tym przejmował,podobnie jak wszelkimi innymi oskarżeniami, które z różnych ust padały pod je-go adresem.Wciąż skłonny był traktować większość rodzaju ludzkiego pogardąi lekceważyć jego opinie. Za godzinę zacznie się zmierzchać, a w nocy chyba nie da się tu żeglować stwierdził Moonglum. Najpewniej pójdę spać.Elryk już miał mu odpowiedzieć, gdy przeszkodził mu ostry krzyk z bocianie-go gniazda. Ster na bakburtę!76 Człowiek stojący na wachcie musiał być solidnie zaspany, skoro odezwał siędopiero teraz, bowiem zbliżający się do nich statek był już dobrze widoczny z po-kładu.Elryk odsunął się, by przepuścić kapitana, ciemnolicego Tarkeshiteanina. Co to za statek?  spytał Moonglum. Tryrema z Pan Tangu.To okręt wojenny, i to na kursie kolizyjnym.Kapitan pobiegł dalej wykrzykując do sternika, by skierował statek na bok.Elryk i Moonglum przeszli na drugą burtę, by lepiej przyjrzeć się trójrzędow-cowi.Była to czarna jednostka o takich też żaglach, z licznymi złoceniami.Przykażdym wiośle siedziało po trzech ludzi.Ogromny statek prezentował się zaistewspaniale z wysoką, zakrzywioną rufą i niskim dziobem wyposażonym w obitybrązowymi blachami taran.Ożaglowanie miał w typie zwanym łacińskim.Wiatrwyraznie mu sprzyjał.Spoceni wioślarze w panice usiłowali odwrócić galerę godnie z poleceniamisternika, nie potrafili jednak dostatecznie zgrać ruchów.Moonglum spojrzał naElryka z uśmieszkiem. Nigdy im się nie uda.Lepiej sięgnij miecza, przyjacielu.Pan Tang był wyspą czarowników, ludzi, którzy próbowali odzyskać okruchydawnej wiedzy i potęgi Melnibon�.Ich flota uchodziła za najlepszą wśród Mło-dych Królestw i.rzadko ponosiła porażki.Teokrata Pan Tangu, główny kapłanrządzącego na wyspie kleru, Jagreen Lern, zawarł był podobno pakt z siłami Cha-osu i przymierzał się do objęcia władzy nad światem.Elryk uważał to towarzystwo za parweniuszy, którzy nigdy nie staną się nawetcieniem jego dumnych przodków, musiał jednak przyznać, iż czarny okręt robiwrażenie i że jest w stanie bez trudności pokonać tarkeshiteańską galerę.Manewry nie zdały się na wiele.Parę chwil pózniej kapitan i sternik umilkliwpatrzeni w wielki taran, który zbliżał się szybko, mierząc wprost w ich burtę.Nic nie można było już uczynić i po chwili ostroga wbiła się w rufę wybijającdziurę poniżej linii wodnej.Elryk stał nieruchomo, patrząc na bosaki wysuwane z pokładu tryremy.Za-łoga galery, jakby wiedząc, że nie ma czego szukać wobec dobrze uzbrojoneji wyszkolonej załogi Pan Tangu, od razu pobiegła bronić się na rufie. Musimy im pomóc, Elryku!  stwierdził ponaglająco Moonglum.Książę zgodził się z wahaniem.Nie chciał wyciągać Zwiastuna Burzy, któregowładza nad właścicielem zdawała się ostatnio niepokojąco rosnąć.Na pokład posypali się wojownicy w szkarłatnych zbrojach.Z obosiecznymimieczami i toporami bojowymi w dłoniach, pierwsza fala uderzyła na tarkeshite-ańskich marynarzy, z miejsca ich pokonując.Ręka Elryka sięgnęła wreszcie po runiczny oręż, który jęknął ponuro, wydo-byty z pochwy i rozjarzył się dziwnym, czarnym światłem.Z wiercącym się nie-cierpliwie w oczekiwaniu walki mieczem w dłoni, książę pobiegł wesprzeć corazsłabiej broniących się marynarzy.Moonglum nieustraszenie parł za nim.77 Załogantów została już tylko połowa.Oblicza szkarłatnych wojowników ry-chło jednak zmieniły wyraz z tryumfalnego na zdziwiony, gdy wielki miecz Elry-ka wykrzyczał swe zawołanie bojowe i rozpłatał najbliższego napastnika wraz zezbroją od głowy aż do żeber.Najwyrazniej atakujący musieli w tej chwili poznać i przeciwnika, i jego oręż,bowiem o obu krążyło dość legend.Wprawdzie Moonglum też był niezgorszymszermierzem, został jednak zignorowany.Wszyscy napastnicy rzucili się na Elry-ka wiedząc, że jeśli chcą zwyciężyć, to muszą go pokonać.W Elryku odezwały się dzikość i okrucieństwo przodków.Miecz zbierał żni-wo dusz i bardziej to on prowadził księcia niż odwrotnie.Ludzie padali wkołokrzycząc nie tyle z bólu co z przerażenia, gdy tylko orientowali się, czego wła-ściwie pozbawia ich czarna klinga.Czterech naraz zbliżyło się do Elryka wyma-chując toporami.Jeden zaraz stracił głowę, drugi rękę, trzeciemu miecz otworzyłbrzuch, czwartego trafił prosto w serce.Tarkeshiteanie poweseleli widocznie i rzu-cili się oczyszczać pokład galery z przeciwników.Wyjąc jak wilk, Elryk złapał jedną z lin zwieszonych z pokładu tryremy i za-czął się po niej wdrapywać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.