[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skończywszy modlitwy i ucałowawszy skaplerz święty, pozostałymnie po ojcu moim i przeze mnie ciągle na piersiach noszony, chciałem usnąć, ale błyskawicei myśli moje nie dały mnie zawrzeć powieki.Więc myślałem.Myślałem, co począć teraz?Mógłbym się procesować, moja pani macocho, i wygrałbym pewnie.Nie mam ja grosza przyduszy, nie mam przyjaciół ani znajomych.ostatni, który mnie znał, był pies staruszek, a i tenzdechł przed godziną.ale ja mam metrykę w zanadrzu! ja mam twarz moją, a tam wedworze gdzieś wisi na ścianie konterfekt mojego ojca! ja mam czysty głos w sercu i Bóg sięobjawi w tym głosie, kiedy stanę przed sądem.I wygrałbym pewnie.Ale niech mnie Bógbroni od tego, abym miał nazwisko moje poniewierać po sądach.niechaj Bóg broni, abydwoje ludzi, którzy to nazwisko odziedziczyli po moim ojcu, miało przeciwko sobie stawaćdo sprawy! I oto.Panie! ażebym kiedy nędzą lub głodem nie był pokuszony do tego czynu,51 oto klękam przed Tobą i przysięgam Ci  niechaj się dzieje, co chce, niechaj najlichsze służbyodprawiam dla zarobienia codziennej strawy, niechaj żebraczymi łachmany zaświecę przedświatem, niechaj, jako Aazarz w Twym Piśmie, niemocą zdjęty i pod cudzym płotem sięwalający, lichej bogaczów załaknę jałmużny  przysięgam Ci, że kopcą tej wsi nie przestąpię,póki się pierwszy włos siwy nie pokaże na mojej głowie!.To wymówiwszy klęcząc i zpodniesioną prawą ręką do góry, nagle mnie coś oświeciło tak jasno, żem cisnął.Zrywam się,patrzę: pożar.Piorun uderzył w dom mojej wioski.i widziałem jakby na dłoni owe trzy lipyrosochate, czarno umalowane na dnie z samego płomienia i dymu.widziałem ludzi, którzysię gromadzili pod tymi lipami i wyglądali jakby sami czarci, chodzący wśród gorejącegopiekła.widziałem kłęby czarnego dymu, które z czerwonymi iskrami, falując nad domem,wzbijały się aż pod sam namiot boży.Panie! cóż mnie się działo natenczas!.Tu dziadek przestał na chwilę i zamyśliwszy się, milczał.Zbudził się jednak niebawem,pytając: Zpisz, Nieczujo? Uchowaj Boże! mości dobrodzieju  odpowiedziałem  i owszem, słucham z wielkąatencją. Hę?!  spytał dziadek jeszcze w zamyśleniu. Słucham, mości dobrodzieju. Kata ty tam mnie słuchasz; dobrze gdzieś zerkasz oczyma za pannami albo może zgoła ina migi z nimi już gadasz, bo to u młodych jak prędko, tak i zaraz. Wolne żarty jegomości, ale nie może to być. Ej! co ty mi gadasz, co być może, a co nie może! wiem ja o tym dobrze.Na to panny się trochę porumieniły, a pani stolnikowa, lubo widocznie nierada była temudowcipowi staruszka, jednak z wyrozumiałością, a zawsze z wielkim upodobaniem patrzyłana niego i od razu to poznać było, że dziwnie piękna miłość i cześć jest u tej matrony dla ojca.Ja też poderwałem natychmiast: Ale to już mniejsza o to, byle jegomość był łaskaw dokończyć swojej historii, bo inaczejnie będę wiedział, jaką jest szlachta oszmiańska. A to mnie bardzo coś na tym zależy, żebyś ty wiedział, jaką jest szlachta oszmiańska! odpowiedział dziadek i począł coraz głębiej zapadać w krzesło i drzemać.Słaba już głowabyła u tego starca, wszakże nie zasnął jeszcze z kretesem, i owszem, podczas kiedy żadne znas ani słowa się nie ważyło wymówić, on, na pół śpiąco, a na pół pijano, następne ciągnąłopowiadanie: Jaka jest szlachta oszmiańska! hm! drugiej takiej na pewno nie masz na świecie.Bo czykto słyszał o tym prócz w bajkach, czy praktykował kto tego, aby się cały powiat hurmemzajął losem sieroty? żeby przez lat siedmnaście administrował fortunę kogoś takiego, októrym cały świat mówił, że już kości jego pogniły w grobie? żeby sierota, odtrącony odswojej wioski, z dworu swego wyrzucony za bramę i psami wyszczuty, w lat dwadzieściawróciwszy, zastał wieś całą i nie ruszoną, dwór w niej tak odbudowany, że ani jedną belką sięnie różnił od spalonego? Matkę Boską nawet tę samą, która w ogniu ocalała, nad gankiem idwa worki gotowizny we skrzyni? Słyszał to kto kiedy w tych czasach?.Moja macocha żyłajeszcze trzy lata, a po trzech latach nie umarła, ale w Dzień Zaduszny ze swoim gachem,który był diabeł sam z Aysej Góry, pojechała precz.het! gdzieś do Niemiec.Tak powiadaliludzie.Kolega mój nawet, który służył ze mną królowi chrześcijańskiemu, a który jezdził byłz Francji do swoich, powiadał mnie, że powracając sam na żywe oczy gdzieś ją widział wNiemcach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •