[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale tu, do tej otchłani, nie dociera światło księżyca.Zamglone światło pochodni budzi drapieżne ptaki, które krzyczą poruszając skrzydłami na brzegach swoich gniazd pośród szczelin.Manaen mówi: «To tu!»I nachylając się ku wnętrzu szczeliny w skalnej ścianie wydaje dźwięk, przypominający skargę wielkiej sowy.Z głębi korytarza skalnego, zamkniętego od góry, przybliża się czerwonawe światło.Ukazuje się Józef:«Nauczyciel?» – pyta, bo nie widzi Jezusa, który jest trochę z tyłu.«Jestem tu, Józefie.Pokój z tobą.»«I z Tobą pokój.Chodź! Chodźcie.Rozpaliliśmy ognisko, aby widzieć węże i skorpiony, i uniknąć chłodu.Idę przodem.»Odwraca się.Krętą ścieżką we wnętrznościach góry prowadzi ich do miejsca oświetlonego płomieniami.Tam, blisko ognia, znajduje się Nikodem, który wrzuca do ogniska gałęzie jałowca.«Pokój także tobie, Nikodemie.Jestem pośród was.Mówcie.»«Nauczycielu, nikt nie zauważył Twego przyjścia?»«Ale kto, Nikodemie?»«Czy nie ma z Tobą uczniów?»«Jest ze Mną Jan i Judasz, syn Szymona.Inni ewangelizują od dnia po szabacie aż do zmroku w piątek.Opuściłem dom przed sekstą mówiąc, że nie mają czekać na Mnie przed świtem dnia po szabacie.Są już przyzwyczajeni do Mojej nieobecności przez wiele godzin i to nie wzbudzi w nikim podejrzeń.Bądźcie więc spokojni.Wszyscy mamy czas, żeby porozmawiać bez lęku, że zostaniemy zaskoczeni.To.odpowiednie miejsce.»«Tak.Kryjówka wężów i sępów.i złodziei w dogodnej porze roku, kiedy na górach pełno jest stad.Ale teraz złodzieje wolą inne miejsca, gdzie szybciej można napaść na owczarnie i karawany.Przykro nam, że Cię aż tu sprowadziliśmy, ale z tego miejsca będziemy mogli odejść czterema różnymi drogami, bez przyciągania czyjejkolwiek uwagi.Bo, Nauczycielu, Sanhedryn kieruje swą uwagę tam, gdzie podejrzewa miłość do Ciebie.»«Otóż w tej [ocenie] nie zgadzam się z Józefem.Wydaje mi się, że teraz to my widzimy cienie tam, gdzie ich nie ma.Wydaje mi się, że od kilku dni sprawa się bardzo uspokoiła.» – mówi Nikodem.«Mylisz się, przyjacielu.Ja ci to mówię.Uspokoiły się poszukiwania Nauczyciela, bo już wiedzą, gdzie się znajduje.Tak więc śledzą Jego, a nie – nas.Z tego powodu poleciłem nie mówić nikomu, że się spotkamy, aby się ktoś do.czegoś.nie przygotował» – mówi Józef.«Nie wierzę, żeby ci z Efraim.» – wyraża zastrzeżenie Manaen.«Nie ci z Efraim ani nikt inny z Samarii.Oni – nie, choćby tylko po to, aby zrobić na przekór [Żydom].» [– mówi Józef.]«Nie, Józefie, to nie dlatego.To dlatego że oni nie mają w sercach złośliwego węża, którego wy macie.Oni nie obawiają się, że zostaną pozbawieni jakiegokolwiek przywileju.Nie muszą bronić interesów religijnych lub jakiegoś stronnictwa.Oni nie mają nic, z wyjątkiem instynktownej potrzeby odczucia, że im wybaczono i że są kochani przez Tego, którego obrazili ich przodkowie i którego oni nadal obrażają pozostając poza Religią doskonałą.Są poza nią – gdyż są pyszni, jak wy jesteście pyszni.Dlatego obydwie strony nie umieją się wyzbyć niechęci, która dzieli, i podać sobie ręki w imię Jedynego Ojca.A nawet, gdyby było w nich tak wiele dobrej woli, wy byście ją zdusili, bo nie umiecie przebaczać.Nie umiecie powiedzieć, depcząc wszelką głupotę: „Przeszłość umarła, gdyż powstał Książę przyszłego Wieku, który gromadzi wszystkich pod Swoim Znakiem”.Istotnie, przyszedłem i gromadzę.Ale wy! O! Wy ciągle uważacie za przeklęte to, co Ja uznałem za godne zgromadzenia!»«Jesteś surowy wobec nas, Nauczycielu.»«Jestem sprawiedliwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •