X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy niekie-dy wszak�e jakaS gibka rózga nowotna zadr�a�a niby od przenikaj�cego ch�odu i nagle kro-plisty deszcz z niej si� sypa� szeleszcz�c w dwójnasób przestraszaj�co, jak zwykle we Snie.Kiedy niekiedy zimny i zwilg�y wietrzyk nadwodny wiesza� si� mi�dzy ga��ziami hiszpa�-skiego jaSminu i tuli� w mokre liScie, �eby pod dachem ich, na Sliskiej, ledwie zrodzonej od-nó�ce usn�� na chwil�, wytchn�� po�ywnym drzemaniem nadrannym.Z mglistej daleczyznywynurza� si� �agodny, mi�kki g�os kurki wodnej.Dnia�o.W ramach okien rozpoSciera� si� cichy b��kit, a w nim ciemnymi smugami.zarysowywa�pocz�y dalekie wzgórza i pasma leSne na równinach.Wysoko, na bezchmurnym niebie, jaklilia Swieci�a si� ostatnim blaskiem gwiazda poranna zwiernica.Ju� zorza rdzaw� �un� zzaSwiata id�c obejmowa�a r�b ziemi.Piotr rzek�:- Nie widzia�eS nawet, RafuS, jak tu jest u mnie.Chodx no, zobacz.Ju� Swita.Stan�li obaj w otwartym oknie.W dole, tu� za p�otem ogrodu, wida� by�o skroS ga��zi uSpiony staw.Z wód jego bia�o-nie-bieskich, jak stal zsinia�a od ognia, dymi�y si� mg�y cudnobarwne.Pokrewne ziemi i niebu,opuszcza�y wod� dla nieba, oddzielaj�c si� od niej z �alem, jak dusza, kiedy rzuca w�asneswe cia�o.Ale nim odesz�y, sta�y nad ni�, jak gdyby w mod�ach utopione.Zda�o si� wtedypatrz�cym, �e ta chwila trwa� winna wiecznie, �e ona to jest wiecznoSci�, �e tak� w�aSniejest niesko�czonoS�.Ale Swiat�oS� z dala nadchodz�ca pokropi�a hyzopem cienie, i na jejwszechw�adny znak woda samotna zosta�a w dole, a mg�y porzuca�y jej �ono.Zwija�y swecudne, pow�óczyste szaty, rozszerza�y przezroczyste skrzyd�a i mdlej�c, wij�c si� z �alu, gi-81 n�y w b��kicie.Tam gdzie jeszcze Swit nie dotar�, w g��biach olszowych, siostry ich b��kitneSni�y wczoraj zacz�ty, g�uchonocny sen.Drzewa wSród nich by�y inne: jasnoniebieskie mia�yliScie, a pnie ich zdawa�y si� wyrasta� ze Snie�nego ob�oku.Dalekie mielizny piasku na p�yt-kim wybrze�u wody by�y ró�owe jak policzki zbudzonego dzieci�tka.Za stawem, na p�askimwzgórku, sta�a nieruchom� tarcz� szmaragdowa oranina, lSni�ca zasiewem jarego �yta, któreju� w niw� �yj�c� w�asnym �ywotem zmienia� si� pocz�o.Piotr obj�� Rafa�a wpó� lew� r�k�.I Rafa� nieSmia�o ogarn�� brata równie� ramieniem.Za-milkli.Nieruchomo przetrwali owo Switanie patrz�c si� w cudne wody, w niewys�owion�barw� niebios, która z wolna p�on�� zaczyna�a, w �ywe jej odbicie na nieruchomych odm�-tach.By�o tak cicho, �e wzajem s�yszeli, jak �ycie w ka�dym z nich p�ynie.82 SamotnyPrzemin�a wiosna.Rafa� sp�dzi� j� w Wygnance.Brat Piotr zostawi� mu zupe�n� swobod�.Wygnanka le�a�a zaborami, z dala od szerszych dróg, w pustce zupe�nej.Roli tam by�o niewiele, i dopiero kapi-tan, wzi�wszy wiosk� w dzier�aw�, pocz�� wyprawia� i obsiewa� nieu�ytki.Tu� za stawem,na wzgórzu, rozci�ga�a si� du�a przestrze� bezp�odnego pastwiska.Ta gleba, zaros�a ja�ow-cem, wrzosem, brzezin�, a pachn�ca macierzank�, by�a, wida�, przed wiekami orana, gdy�zna� po niej by�o wyraxne bruzdy i zagony.Gdy Rafa� przebywa� j� po raz pierwszy, zdyba��yda z krzyw� nog�, który kilofem, maj�cym niejakie podobie�stwo do niego samego, wy-dziera� z ziemi ja�owce.Rafa� wda� si� ze starcem w rozmow� i dowiedzia� od niego wieluszczegó�ów.�yd nazywa� si� Uriasz ( ale to tylko na papierze ),  naprawd� zwano go UryS.By� z fachu szewcem, ale robi� tak�e i inne roboty.Jak kilof do Urysia, tak znowu UryS z ca-�ej swojej figury podobny by� do drzewa, do wierzby, do pnia z krzywymi korzeniami.S�katejego r�ce okryte by�y du�ymi plamami piegów, jakby zastyg�� �ywic�.Broda i pejsy tak sp�o-wia�y na s�o�cu i w czasie pluchot, �e przypomina� mog�y bardziej mech drzewny ni� ludz-kie w�osy.Odzienie ga�ga�skie upodobni�o si� ca�kiem do kory.Teraz, gdy pan kapitan zacz�� trzebi� pustki, jego do tej roboty najmuje.Dawniej, przed dwo-ma laty, pan kapitan czasami przychodzi� na nowin� i w�asn� r�k� dar� ja�owce.Ale pan ka-pitan i wtedy nie mia� potrzebnej si�y, a ja�owiec ma korze� d�ugi jak ludzka bieda.Nie.Niemia� si�y.Mo�e mia� dawniej, pewnie mia�, ale teraz to ju� ca�kiem nie ma.Jak mo�na mie�si�� po tak wielkiej s�aboSci? Teraz ju� ani razu nie przychodzi na rol�.Pan kapitan jak wol-nym krokiem przyby�, to on lubi� usi�S� na kamieniu i patrze�, jak UryS pracuje.On nie dla-tego przychodzi�, �eby t� robot� dopilnowa�.To nie jest taki cz�owiek, co drugiego pilnu-je.Urysia nie trzeba pilnowa�.On siad� na kamieniu, podpar� g�ow� na r�ce i patrza�.Onpatrza�, on milcza�.Ale za najm�drzejsz� mow� obstoi takie niemówienie, jeSli cz�owiek takpatrzy na cz�owieka.Z przeproszeniem panicza, czemu taki chrzeScijanin nie urodzi si� na�ydowskiego rabina? Du�o si� trafi m�dre rabiny mi�dzy zakonnymi, ale najm�drzejszy ra-bin mi�dzy rabinami, sam magiet, nie b�dzie taki m�dry jak pan kapitan.On wszystko wie zeswego rozumu.Jego ka�de s�owo mo�na sprzeda� za gotówk�, jak najlepszy towar.Par� razyto on si� odezwa� nie o te karczowanie, nie o zarobek, nie o jad�o i napitek, nie o tutejsze, aleo tamte �ycie.UryS nie pami�ta, nie umie powtórzy�, co on powiedzia� o tamte rzeczy, o sa-mym Adonaj, ale od tej chwili, kiedy k�adzie Smierteln� koszul� i zacznie mówi� pacierze,wie mocno, �e on mówi� czyst� prawd�.On nie mówi�, jak zawsze mówi - bez urazy- goj do�yda, on nie mówi� nawet jak �yd do �yda.Raz to on przyszed�, d�ugo milcza�, a w ko�cuzapyta� si� Urysia o tamte �ycie, o wiecznoS�.Co jest, jak cz�owiek umrze? Czy UryS wie-rzy w Jahwe? Niech mu powie.UryS si� bardzo przel�k�, UryS dygota�, ale powiedzia� mu83 prawd�.A potem on mówi� takie wielkie s�owo do najbiedniejszego �ydka z Wygnanki, �eUryS dopiero zobaczy� jego rozum.To �yto ozime, co je tam wida�, to pan kapitan sam wsia�,ale tamto jare to ju� sia� Michcik.Gdzie to kto widzia�, �eby taki szlachcic sia� albo karczo-wa�? On si� przepasa� p�acht� i sam sia�.Urysiowi jest bardzo przyjemnie, �e on karczowa�t� nowin�, a pan kapitan j� zasia�.Pi�kny owies rós� tam na nowej ziemi, jak dzikie ziele.WSród jasnego zagaja wybucha�y g�stoczarne, wynios�e jego k�py o piórach szerokich, rozwiewnych i mieni�cych si� w s�o�cu.Rafa� nie by� tak �askaw na Urysia jak brat Piotr.OpuSci� go ze Smiechem i tylko czasami,z g��bi brzozowego gaju, który wSród pól dawniej wyprawionych pozosta�, przypatrywa� si�nieraz jego twardej pracy.W tym gaju, w rozleg�ych ��kach, w dziewiczych i niedost�pnych rokitach nad stawem, prze-p�dza� dni albo i wieczory, pogr��ony w gnuSne marzenia.Zdarza�o si�, �e nieraz pó� dniaprzele�a� na wznak w d�browie, patrz�c w niebo, w ob�oki sun�ce wskroS lazuru.Zdarza�osi�, �e d�ugie godziny trawi� skurczony na k�pie wSród wiklin i tataraków, niby to czatuj�cna kaczki.Dopiero g�ód pospolity wyrywa� go z marze� i p�dzi� ku domowi.Cz�stokro� opl�-tany przez swe mySli tak rozwlek�e, �e by�y prawie niczym, nie s�ysza� dzikich huka� Mich-cika powo�uj�cych go na �o�nierski obiad.Innym razem przychodzi� w dobie ca�kiem niew�a-Sciwej, pewny, �e si� stawia w terminie.Jedyn� rzeczywistoSci� by�o dla niego to, co wrza�o w sercu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.