[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ciężka gÅ‚owa, obarczona masÄ… wÅ‚osów, jakbryÅ‚a kamienna zapadÅ‚a siÄ™ w poduszki i szloch niestrzymany poczÄ…Å‚ rzucać tÄ™ bezsil-nÄ…, nieszczÄ™snÄ… gÅ‚owÄ™, taczać jÄ… jak ciężar materialny.Tatiana przekrÄ™ciÅ‚a siÄ™ i zapa-dÅ‚a na twarz w poÅ›ciel.W pÅ‚aczu bez koÅ„ca skruszyÅ‚a siÄ™ jej wola zawsze żelazna irozsypaÅ‚a na proch.PÅ‚acz ten byÅ‚ tak bolesny, tak rozdzierajÄ…cy, tak ostatni, że samjuż byÅ‚ granicÄ….Piotr czuÅ‚, że ani jedno już z mowy czÅ‚owieczej sÅ‚owo nie może go przerwać aniuciszyć.I cóż mogÅ‚o uciszyć to zapamiÄ™taÅ‚e, ponure, Å›miertelne Å‚kanie? Ażeby pod-nieść i ukoić tÄ™ pÅ‚aczÄ…cÄ… gÅ‚owÄ™, trzeba by byÅ‚o przekreÅ›lić i wyrzucić z pamiÄ™ci dziejeojca, krwawe, leÅ›ne konanie pod kulami  trzeba by byÅ‚o Rosji wolÄ™ najezdniczÄ…, wÅ›niegach bezmiaru na potÄ™gÄ™ i posÅ‚annictwo wyhodowanÄ…, w Å‚agodne braterstwo od-mienić.Piotr zacisnÄ…Å‚ w sobie jÄ™k, jakby udusiÅ‚ wyhodowanego ptaka.PrzypadÅ‚ustami do burzy wÅ‚osów, objÄ…Å‚ rÄ™koma ukochane ciaÅ‚o i tuliÅ‚ je, targane od spazmówpÅ‚aczu, w silne ramiona.75 XVPewnego dnia generaÅ‚ zawezwaÅ‚ Piotra depeszkÄ… pneumatycznÄ…  na chwilÄ™ roz-mowy.Przeczytawszy ów list, Piotr zrozumiaÅ‚, że nadeszÅ‚a chwila stanowcza i żetrzeba bÄ™dzie zdać rachunek.Nigdy o tej minucie nie myÅ›laÅ‚, nie byÅ‚ w stanie myÅ›leć,a nawet mężnie i Å›wiadomie nie chciaÅ‚ myÅ›leć.Teraz oczyÅ›ciÅ‚ ubranie, uporzÄ…dkowaÅ‚papiery i rzeczy, uÅ‚ożyÅ‚ wszystko  i poszedÅ‚.WkraczajÄ…c na schody wspaniaÅ‚egohotelu marzyÅ‚ o Tatianie  to znaczy  skÅ‚adaÅ‚ na jej ustach żaÅ‚osny pocaÅ‚unek.GeneraÅ‚ zajmowaÅ‚ na drugim piÄ™trze wielki salon, caÅ‚y wysÅ‚any dywanem i zasta-wiony wykwintnymi meblami.Z ulicy przez otwarte na balkon drzwi wdzieraÅ‚ siÄ™nieznoÅ›ny haÅ‚as.Toteż generaÅ‚ wÅ‚asnorÄ™cznie je pozamykaÅ‚.Piotr spod oka obserwo-waÅ‚ jego ruchy i sennie przemierzaÅ‚ caÅ‚Ä… rozmowÄ™, która nastÄ…pić miaÅ‚a.Wiedza otym, co mówić, jakie dawać odpowiedzi, ukÅ‚adaÅ‚a siÄ™ w krótkie, szybkie, bardzo pro-ste zdania.PomyÅ›laÅ‚:  BÄ™dÄ™ do upadÅ‚ego broniÅ‚ honoru Tatiany, a o sobie powiemprawdÄ™.GeneraÅ‚ odwróciÅ‚ siÄ™ od okna i rzekÅ‚ zacierajÄ…c rÄ™ce: No, Piotr-Iwanowiczu, co sÄ…dzisz o tych wszystkich zjawiskach? Czas już zdaćsobie sprawÄ™! To jest  Å›miem zapytać  z czego? Z tej ich caÅ‚ej Francji.Piotr doznaÅ‚ zabawnego wrażenia:  coÅ› jakby przed bitwÄ… na szable, w chwilipodniesienia broni, przeciwnik zaproponowaÅ‚ zamiast ciosów w paÅ‚asze  uderzeniew kielichy. Francja  rzekÅ‚ ociężale. Zliczny naród! NajpiÄ™kniejszy naród na kuli ziem-skiej, najbardziej wyćwiczony w rzeczach rozumu, najdzielniejszy.Każda niemalkobieta piÄ™kna, wszystkie wykwintne, zgrabne, peÅ‚ne wdziÄ™ku.Mężczyzni przystojni,a jakże czÄ™sto bajecznie piÄ™kni! A dzieci! Takich dzieci, jakie siÄ™ tu widuje w Ogro-dzie Luksemburskim, niepodobna zapomnieć.To ozdoby rodzaju ludzkiego. Ależ nie o tym! kobiety w istocie. westchnÄ…Å‚ znaczÄ…co generaÅ‚. PrawdÄ™ po-wiedziaÅ‚eÅ›.Ale caÅ‚ość, caÅ‚ość, bracie.Ja ci wyznam: jestem rozczarowany, roz-cza-ro-wa-ny. Dlaczego? Toż popatrz, co to za naród! PiÄ™kna, ale wymierajÄ…ca rasa.WymierajÄ…! Co półroku ubywa ich osiemnaÅ›cie tysiÄ™cy.Za kilkadziesiÄ…t lat bÄ™dzie ich wszystkiego dzie-sięć milionów na Å›wiecie. MajÄ… trzydzieÅ›ci milionów ludzi pod swym panowaniem w koloniach.MajÄ… jużpodobno armiÄ™ kilkudziesiÄ™ciotysiÄ™cznÄ… z Murzynów zÅ‚ożonÄ…. Murzyni to nie Francuzi. Murzyn potrafi tak samo strzelać do Niemca z karabina maszynowego jak Tun-guz albo Czeremis.A na oficerów wskazujÄ…cych, do kogo strzelać, samych Francu-zów wystarczy. I te kolonie ich rzÄ…dzone sÄ… po barbarzyÅ„sku.Rzeczpospolita operuje Å›rodkamiBurbonów i Napoleonów.Nie idÄ… Å›ladem Anglików.Serca nie widzÄ™. Serca. zaÅ›miaÅ‚ siÄ™ Piotr.76  WÅ‚aÅ›nie serca! DziÅ›, bracie, zrozumiano nareszcie, że Francuz w Kanadzie możebyć najwierniejszym synem Anglii, jeżeli mu serce okażesz. Tak, być może  mruknÄ…Å‚ Piotr. Choć to nie wszÄ™dzie jeszcze w zupeÅ‚noÅ›cizrozumiano. Co powiadasz? Nic.Ja tak sobie.CzÄ™sto widujÄ™ tutaj elegancko wystrojonych Murzynów flir-tujÄ…cych z bardzo piÄ™knymi pannami z najlepszych rodzin. A ja wÅ‚aÅ›nie o tym chciaÅ‚em z tobÄ… pomówić. O czym, panie generale? O tym twoim zÅ‚oÅ›liwym uÅ›miechu. O uÅ›miechu? WÅ‚aÅ›nie, o uÅ›miechu.PatrzÄ™ ja na ciebie spod oka, Piotrze Iwanowiczu, przypa-trujÄ™ ci siÄ™ od dawna.CoÅ› w tobie jest, coÅ› ty w sobie przegryzasz  przebacz porów-nanie!  jak koÅ„ wÄ™dzidÅ‚o. Nic niewart koÅ„, który wÄ™dzidÅ‚a nie gryzie  rzekÅ‚ Piotr wykrÄ™tnie. Nie, nie! Chciej miÄ™ zrozumieć.Wejdz w mojÄ… myÅ›l i idz za niÄ… krok w krok ażdo samego koÅ„ca.Dlatego zaczÄ…Å‚em rozmowÄ™ o Francji.I cóż Francja? ZjadÅ‚awszystkie studenckie hasÅ‚a, poÅ‚knęła wszelkie socjalizmy. Towarzysze zasiadajÄ… nafotelach ministrów. Tacy też to i  towarzysze ! Dlatego zasiadajÄ…, że najlepiej wiedzÄ…, jak siÄ™ do towarzyszów zabierać, jak ich tÄ™pić wÅ‚asnÄ… broniÄ…. Wszystko to jedno.A w narodzie  co? Konserwatyzm, rutyna, rozdrobnieniewÅ‚asnoÅ›ci na jednomorgowe gospodarstwa, rolnictwo w upadku, skÄ…pstwo sklepika-rzy. Najbogatszy to naród na ziemi. Zaraz, zaraz. perorowaÅ‚ generaÅ‚  najbogatszy.Sto tysiÄ™cy apaszów w Pary-żu, na wsiach brak nowoczesnych urzÄ…dzeÅ„, a nade wszystko szkół; w armii nieÅ‚ad,brak subordynacji, kradzieże broni i sprzedaż jej nieprzyjacielowi; w szkoÅ‚ach wyż-szych  rutyna, w szpitalach, na poczcie, w biurach przestarzaÅ‚e, formalistyczne po-rzÄ…dki; na kolejach przedpotopowe wagony, jakich już nigdzie na Å›wiecie nie ujrzysz,chyba w muzeach  grubiaÅ„stwo sÅ‚użby i humorystyczny bezÅ‚ad.Czytam ja tu w pi-Å›mie poważnym artykuÅ‚ i za boki siÄ™ trzymam.RoztrzÄ…sajÄ… pytanie, czy apasza tracićna gilotynie czy wysÅ‚ać à la Nouvelle, czy dać prawo agentowi napadniÄ™temu przezapasza, żeby mu bezkarnie w Å‚eb paliÅ‚.Agent policji zabity przez apasza kosztujepaÅ„stwo pięćdziesiÄ…t tysiÄ™cy franków.Skazanie apasza na deportacjÄ™ kosztuje osiem-set franków rocznie.Skazanie go na Å›mierć kosztuje summa summarum wraz z sÄ…-dem, z wydatkiem na jego królewskÄ… mość mr Deiblera  trzy tysiÄ…ce franków.Tym-czasem dwa strzaÅ‚y agenta do apasza z rewolweru  nr 11 kosztujÄ… 20 centimów.Po-nieważ zaÅ›, jak z tego rachunku wynika, ça coûtera moins cher, a wiÄ™c nowoczesnycitoyen nie ma wyboru.Do tego pytania, jakim sposobem najtaniej zadać można le-galnie Å›mierć obywatelowi rzeczypospolitej, sprowadziÅ‚o siÄ™ w rzeczywistoÅ›ci prawoczÅ‚owieka i obywatela w tej nowoczesnej Francji. Mnie siÄ™ zdaje, że nie jest tak znowu zle.Toż to ta nowoczesna Francja przepro-wadziÅ‚a rozdziaÅ‚ KoÅ›cioÅ‚a od paÅ„stwa, postawiÅ‚a nowoczesnÄ…, niezależnÄ… oÅ›wiatÄ™, zwolna, ale usilnie reformuje istotnie skandalicznÄ… rutynÄ™ w rozmaitych dziedzinachżycia spoÅ‚ecznego  jest siedliskiem nauk, wynalazków. Mnie siÄ™ wydaje, że siÄ™ tu nic nie reformuje [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •