X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rany nie pozwoliły mu przeżyć dnia następnego.Siemiąt-kowski zginął na Saskim placu, prawie zniewolony do wystąpienia przeciwko rewolucji przezpułkownika Skrzyneckiego, który przybywszy do stolicy grał w wista w pomieszkaniu Sie-miątkowskiego, kiedy się akcja w mieście rozpoczynała.Rzecz pewna, że przyszły wódz po-wstania narodowego uważał jego pierwsze uliczne początki za łatwe do poskromienia.Po-czytywał to nawet za punkt honoru wojskowego.On poradził Siemiątkowskiemu, wątpliwe-mu, co ma począć z sobą, żeby się bezzwłocznie udał tam, gdzie go powoływały obowiązkiszefa sztabu, gdzie go wzywało niebezpieczeństwo cesarzewicza.Siemiątkowski wahał sięjeszcze; wtedy Skrzynecki rzekł do niego:  Co powiesz, generale, w.księciu nazajutrz, czymsię usprawiedliwisz przed nim, gdy on to wszystko uspokoi? Allez et dites � Monseigneur queje suis corps et �me a lui. 14 Tak myślał Skrzynecki w sprawie, która go miała zawieść podWawr i Ostrołękę na czele ojczystych szyków.Siemiątkowski usłuchał fatalnej rady  wsiadłna konia, znalazł prawie za drzwiami, o kilkanaście kroków od swego domu, oddział saperówi kompanią grenadierów i zaraz do żołnierzy zaczął przemawiać górnie, ostro, jako generałposłuszny tylko w.księciu.W odpowiedzi przeszyła go śmiertelna kula Balińskiego, podofi-cera z kompanii 8 grenadierów gwardii, którzy, dość szczególnym trafem, wysłani na patrol winną wcale stronę, wracali pod Arsenał przez dziedziniec Saski.12Dziś skrzyżowanie al.Zwierczewskiego z pl.Dzierżyńskiego.13Zwiadkiem tego zdarzenia był Anastazy Dunin, który z nim rozmawiał idąc przypadkiem tamtędy z Arse-nału.Od niego wiem te szczegóły, a wspominam o nich dlatego, że Zaliwski w swym pamiętniku zdaje się ubo-lewać nad śmiercią Potockiego, której sam poniekąd był przyczyną.14[Idz i powiedz J.Ks.Mości, że należę do niego ciałem i duszą.] Te szczegóły opowiadał obecny temu zda-rzeniu Noffok i sama pani Siemiątkowska, z żalu po stracie męża, którego śmierć przypisywała Skrzyneckiemu.21 [Rozdział II]Kontrrewolucja. Klub.Rząd Tymczasowy. DyktaturaWypadki, które tu szczegółowo opisałem, dalekie jeszcze były w nocy 29 listopada odzrządzenia zamierzonej przez ten zamach odmiany.Uważając rzecz jako się stała, powiedziećtrzeba, że się spiskowym w niczym nie poszczęściło.Dobyli oni oręża, ale wroga nie poko-nali.Sprzysiężenie, jak zapewne przypomnieć sobie zechcą czytelnicy z historii ostatniegopatriotycznego związku, zamierzając dzwignąć kraj ojczysty z upadku, naglone ku końcowiniebezpieczeństwem, przystąpiło, bo musiało przystąpić, do tego dzieła nie oznaczywszypierwej kształtu nowej władzy i osób, co by ją sprawowały.Wszelako można było naprawićto złe pospolite w spiskach, które dochodzą do skutku przed czasem umyślonym, można jebyło uczynić mniej szkodliwym przez zręczne, jak natura tego przedsięwzięcia mieć chciała,obcesowe wykonanie planu ruchów wojskowych, przepisanego dla garnizonu stolicy.To jed-no mogło wszystkiemu ze świtem nadać bieg łatwiejszy, prędki, naturalny.W istocie: nie-przyjaciel znienacka napadnięty i rozbrojony, wielki książę Konstanty schwytany albo zabity,miasto, Królestwo opanowane, zrewolucjonizowane w jednej chwili, czyliżby nie uniosły zesobą całego narodu? Czyliżby nie uczyniły zaraz na samym wstępie wojnę z Moskwą ko-nieczną i nie wskazały, jakiego rządu tej sprawie potrzeba? Ja mniemam, iż w wydarzeniachtak wybitnym stemplem ocechowanych musiałby się znalezć natychmiast popęd szukającydla siebie zbawienia tylko w rozwijaniu się niepohamowanym.W tej mierze idzie prawidło:że wypadki same się ratują.Tymczasem nie tak się stało.Główne zamachy chybiły skutku wnocy.Otóż okoliczność, która wywarła wpływ stanowczy, fatalny, na całą rewolucją, którasię potem ciągle odzywała we wszystkich nieszczęściach, we wszystkich klęskach narodu! Ztego to powodu ten pierwszy akt insurekcji, tę zasadę początkową, z której wypłynęły dalszeobroty powstania, zgłębić, ocenić powinniśmy.Nasamprzód ten traf, na pozór tak mały, żehasło nie dopisało w porze naznaczonej, odejmuje jednoczesność i ducha wspólnemu działa-niu.Potem jedni już nie wiedzieli o drugich i ogólna kombinacja na tak obszernym placuustała.Czyny przychodziły do skutku, ale nie w porę i bez związku z sobą; ci zaś (to jest na-czelnicy spisku), którzy by mogli naprawić rzeczy popsowane nadstarczeniem osobistejdzielności, zaraz przy pierwszym niepowodzeniu opuścili ręce.Wprawdzie odważnie, po bo-hatyrsku kilkunastu młodzieży poświęcało siebie napadem na Belweder, a atak podchorążychwmieścić trzeba w poczet najokazalszych czynów, które broń polską wsławiły; lecz te dwagłówne, zdumiewające poruszenia zostawały w ścisłym związku z ruchem sześciu kompanijwyborczych, które zajmowały koszary Ordynackie, i salwami artylerii bombardierów.Bez tejpomocy musiały spełznąć bez skutku.Nieszokoć za pózno wystąpił z działami Kompaniewyborcze za pózno także ruszyły z koszar.Przejście tych i tamtego pod rozkazy wielkiegoksięcia łamie pierwiastkową usilność patriotów.Rzecz zachwiała się w samym gruncie.W tejmierze ciężka wina spada na jednego z naczelników związku, Zaliwskiego.On nie miał nicważnego do czynienia w mieście.Powinien był przeto, nie doczekawszy się pod Arsenałemsygnału z południa, przenieść się bez zwłoki na miejsce głównej akcji  gdzie szło o osobęcarewicza.Jemu, nie komu innemu, wypadało wyprowadzić z koszar wspomnione kompanie i22 stanąć na ich czele, ile że wiedział je być nie tak dawno wciągnionymi do spisku.W mieściepo zabezpieczeniu Arsenału insurekcja z góry przysiodłana tak nieszczęśliwym obrotem rze-czy na południu zaledwie na to zdobyć się umiała, żeby się b r o n i ć, aczkolwiek przyznaćnalepy, że po chwilowej rozprawie z gwardią wołyńską, nikt nas nie zaczepiał.Dołóżmy dotej bezczynności opór na wszystkich punktach, złą wolę, podejścia całej prawie starszyznywojskowej  gorliwe w sprawie carewicza zabiegi, szczególniej Stanisława Potockiego  nakoniec niegodny postępek pułku gwardii strzelców konnych, a łatwo pojmiemy, dlaczegodziałanie w nocy nie osiągnęło żadnego wojskowego rezultatu.Stało się tedy bardzo wiele  i nic.Wiele dla przypłacenia głową rebelii, a nic dla wyłama-nia narodu z obcej uległości.Taka była noc 29-go.Jej polityczne skutki oczywiście jeszczemniejsze od wojskowych być musiały.Insurekcja posiadła bruk; zajęła kilkanaście ulic;uzbroiła część ludu; zresztą milczała.Nieprzyjaciel stał pod bronią za miastem, a miał, i natu-ralnie musiał mieć, swoich sprzymierzeńców w mieście.Jego sprzymierzeńcem był rząd iwszystko, co z rządem trzyma śród podobnych okoliczności.Piotrowi Wysockiemu, jako za-łożycielowi związku, który podniósł oręż w sprawie niepodległości narodu, służyła jednawielka chwila tej nocy: kiedy po spotkaniu się z trzema pułkami jazdy carewicza szedł przezmiasto pod Arsenał i drogę swoję farbował krwią stronników Moskwy.Natenczas postawatego człowieka była cokolwiek okazalsza niżeli potem, gdy całkiem zeszedł z placu.Orszakjego stał za całą armią [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •