[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Galery dowożą do jego armii co potrzeba.I stamtąd dobre wieści.Wszystkie ataki Gulussy odparte, ład przywrócony, armia stojąca na tyłach obozu rzymskiego wciąż im grozi i hamuje ich ruchy.Eszmunazar, niegdyś zwolennik Masynissy, głośno teraz krzyczy, że taka orientacja oznaczała tylko najbardziej antyrzymskie stanowisko i gorliwością stara się zaskarbić łaski Hasdrubala.To mu się udaje, bo wódz nie przypomina nikomu przeszłości, byle teraz skutecznie pomagał.Galery Eszmunazara zwożą oliwę.To sprytny, bezczelny kupiec.Nawet Sicharbes zgłosił Hasdrubalowi, że jego galery płyną z wielkim ładunkiem cyny i miedzi, tak potrzebnym do kucia zbroi.Znów jest ruch w porcie, życie powraca do normy, ceny spadły.Są wprawdzie i rzeczy irytujące.Taki Bomilkar sprowadził aż dwie galery niewolnic.Nie do pracy, a do lupanarów.Jak to bywa w czasie wojny, powstaje ich coraz więcej i robią świetne interesy.Klejtomachos zwozi tylko przedmioty zbytku, na których dobrze zarabia.Sanchuniathon przestał wysyłać swe statki na połów ryb, prowadzi jakieś bardziej dochodowe interesy, a że większość rybaków wstąpiła do nowej floty, tworzonej przez Eonosa, więc i o ryby jest trudno.Brak także świeżego mięsa.Dostojni kupcy wolą sprowadzać pawie i bażanty niż barany.Ale mimo to jest coraz lepiej.Podszedł do niego Macen, jeden z byłych niewolników płatnerzy, którym Hasdrubal pozwolił wstąpić do wojska.Ten walczył dziś z dziką zawziętością i na pewno zasłużył na wolność.Szedł przez chwilę równo z Kadmosem, potem wskazał gromadkę jeńców.– Wodzu, mówiłem z kilkoma z nich.– Z jeńcami? Ja też.Czy dowiedziałeś się czegoś ciekawego?– Tak.Jest między nimi dwóch Osków, jak ja.– Oskowie? No, ci pono nie kochają Romy.– O, nie.Siłą pobrani, zawsze pogardzani, gorszy gatunek ludzi.– Głos Macena był tak pełen nienawiści, że Kadmos spojrzał ciekawie.– Czy dowiedziałeś się czegoś? – powtórzył.– Tak.– Macen rozejrzał się i odciągnął Kadmosa od nieporządnie idącej kolumny.– Tych Osków trzeba puścić wolno.– Oszalałeś? Żeby wrócili do konsulów i opowiedzieli im, ilu nas jest, jak jesteśmy uzbrojeni?Macen śmiał się cicho.– O tym konsulowie wiedzą.Ale moi ziomkowie opowiedzą o czym innym.I to nie konsulom, trybunom czy nawet centurionom, ale swoim.Wiem od nich, że w tych dwóch legionach jest więcej Italików niż Latynów.– Nie rozumiem.O czym im opowiedzą?Macen wyjaśnił spokojnie, jakby była to rzecz najzwyklejsza.– O Kartaginie.O tym mieście, gdzie władzę objął lud.A to wielka rzecz.I Rzym może być pokonany.A pokonany w Afryce, osłabnie i w Italii.A wówczas przyjdzie sposobna pora i dla Osków.– Takiś dalekowzroczny.– Wiele można zrozumieć, pracując latami pod batem.To dobry, choć surowy nauczyciel.– No, dobrze.Ale co z tego?– Co? Niech ci tutaj wrócą do swych szeregów, niech szepcą, wyjaśniają.A przy pierwszej okazji niech – wszyscy, którzy nienawidzą Romy, przejdą do nas.– Ależ to niemożliwe! Do nas? Do miasta, które jest przez Rzym skazane na zagładę?– Wyrok Rzymu to jeszcze mało.Ty wszak nie wierzysz, Kadmosie, w jego moc i ja nie wierzę!– Lecz czy uwierzą ci twoi Oskowie? Na jakiej podstawie? Żeśmy dziś pobili parę centurii?Macen odpowiedział chmurnie:– Tak.To mało.Ale nienawiść pozwala nieraz wiele zrozumieć.Trzeba wierzyć w walczący lud i jego wole zwycięstwa.A więc Kartagina zwycięży! O tym ja im powiem, a oni powtórzą towarzyszom w kohortach.Kadmos zawstydził się swego wahania i przystał bez dłuższego namysłu.– Dobrze.W najgorszym razie stracimy kilku niewolników.Ale gdyby twój plan się udał, to może powstać zamęt u Rzymian.To tak, jakby zarazę przenieść do wrogiego obozu.Ale wiesz co? Oni muszą udać ucieczkę, nie może być tak, że puszczamy kilku i niech sobie wracają do obozu.– Dlaczego? Jeszcze którego zabiją wartownicy.– Wartowników ja pouczę.Będzie wiele wrzasku, lecz na tym koniec.– Dobrze, ale nie rozumiem, czemu mają udawać ucieczkę.Kadmos zaśmiał się cicho.– Ostrożność nie zawadzi.A co będzie, jeśli za parę dni ujdzie naprawdę któryś z Rzymian? Wróci do konsulów i powie, że ci a ci zostali celowo wypuszczeni przez Punijczyków.Co byś uczynił będąc wodzem?– Wziąłbym tych uwolnionych na tortury – bez namysłu odpowiedział Macen.– Widzisz, o to właśnie chodzi.Inni jeńcy, rodowici Rzymianie muszą uwierzyć, że ci pierwsi uszli naprawdę.Ale nie bój się.Już ja to urządzę.A o tobie powiem Hasdrubalowi.Bo to twój pomysł.Macen milczał przez chwilę.Wreszcie mruknął:– Jeżeli masz u wodza ucho łaskawe, to zrób, abym ja sam mógł z nim pogadać.– Z Hasdrubalem? No, owszem, to się da zrobić.Ale co chcesz od wodza? Masz jakąś prośbę?– Prośbę też.Jak ci dezerterzy z rzymskich szeregów przyjdą do nas, abyś ty, Kadmosie, dostał nad nimi dowództwo.– Ja? Czemu właśnie ja?– Boś z tych, którzy rodzą się na wodzów.To się czuje.Moi rodacy, gdy walczą, to na śmierć.Nam potrzeba takiego wodza jak ty.Kadmos przystał bez wahania.Jeżeli inni będą walczyć tak, jak Macen, będzie to oddział niezwyciężony.Dowodzić takim to radość prawdziwa.– Niech tak będzie.Czy to wszystko, o czym chcesz mówić z Hasdrubalem?– Nie – Macen spochmurniał – nie.Wasz roszesz szaliszym ogłosił, że który niewolnik chce walczyć, może.A który zasłuży, otrzyma wolność.I zgłosiło się już wielu, ale przeważnie ci, co pracowali w wielkich warsztatach.Ale wielu jest takich, co pracują u mniej zamożnych, albo ci ze służby osobistej bogaczy.Tych panowie nie puszczają.O nich właśnie chcę mówić.– Dobrze.Możesz z tym iść do wodza.A teraz zajmiemy się tymi Italikami.Nocna „ucieczka” udała się doskonale.Pouczeni przez Kadmosa wartownicy krzyczeli i miotali oszczepami, biegnąc w zupełnie innym kierunku, niż należało.Wprawdzie prócz Osków uszło także trzech rodowitych Rzymian, którzy wykorzystali okazję, ale to było Kadmosowi nawet na rękę, bo czyniło całą sprawę bardziej naturalną.Toteż w dobrym nastroju, rad ze zwycięskiej potyczki i dobrego pomysłu Macena, wracał do miasta.Ale po wyjściu z pałacu Hasdrubala stracił humor
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Moorcock Michael Sniace miasto Sagi o Elryku Tom IV
- Downum Amanda Kroniki Nekromantki 01 Tonšce Miasto
- Jacq Christian wietlisty Kamień 4 Miasto Prawdy
- Jose Saramago Miasto Slepcow
- Saramago Jose Miasto Slepcow
- Jose Saramago Miasto Slep
- Bulyczow Kir Miasto na Gorze
- Kir Bulyczow Miasto na Gorze
- Strugaccy A. i B Miasto skazane
- Lumley Brian Nekroskop 9 Stracone Lata
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- potancowka.xlx.pl