[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I że podstawowymzródłem dochodów nie są bynajmniej akwarelki, lecz czar-norynkowy handel dewizami.Barbara roześmiała się, z pewną co prawda nutką histeriiw głosie. Stary, ty masz chorą wyobraznię.Trójkąta małżeń-skiego ci nie starcza, musisz dorobić gang.Nie wysilaj się.Pamiętaj, że mój stary pływa, a ja jestem jego ukochanącórką; zsumuj i to. Pamiętam.Dlatego tak łatwo znajdujesz nabywców nadewizy dostarczane przez Błażeja.Przypuszczam, żeznajomość wasza zaczęła się istotnie od wzajemnej dosiebie skłonności, dlatego Błażej postanowił ci pomóc, pro-ponując sprzedaż akwarel.Ale ty, Basiu, jesteś rozpiesz-czona, praca nie należy do twoich ulubionych zajęć.Sądzęprzy tym, że wstydziłaś się siedzieć gdzieś na murku nadMotławą z kartonikami w ręku.O wiele bardziej od-powiadał ci inny sposób zdobywania pieniędzy i pewnie toty właśnie na ten sposób wpadłaś.Błażej skupował odturystów dewizy, ty je sprzedawałaś.Jednak i to zajęcie cięnudziło, dlatego kilka razy posłużyłaś się Magdaleną.Facet,z którym Magdalena umówiona była w Barze Ka-pitańskim , jest znanym cinkciarzem.Na twoją prośbęzałatwiała z nim sprzedaż dewiz i tego właśnie się bałaś,mówiąc: żeby tylko Magdalena nie zaczęła sypać. Powiedziałaś mu? Barbara spojrzała na Magdalenęwzrokiem, który mógłby zabić. No to dobrze, zobaczymy.Mów dalej ty.Zobaczymy, co jeszcze potrafisz wymyślić.Ja zaczekam - Barbara nie miała teraz twarzyprzypominającej aniołka. Mówię dalej, młoda damo.Za to przepraszałaś Błażejaobiecując poprawę, mówiąc, że nie będziesz wtajemniczaław wasze sprawy nikogo więcej.Odpowiedz Błażeja świadczyo wyjątkowym, cynizmie.Błażej istotnie wiedział, że siępoprawisz, że nikogo więcej nie wtajemniczysz, bo obciążywas tajemnica wspólnie opracowanej zbrodni.Błażej nie rozwalał się już w fotelu, twarz miał ściągniętą.Ali patrzył w dywan.Od dłuższego już czasu tak siedział.Marta i Andrzej trwali nieporuszeni na swoich miejscach., Marcin zaczął was szantażować.Zdawał sobie sprawę,że skończył się jako twórca, a z życia, do którego przywykł,zrezygnować nie chciał i nie umiał.I pewnie, przynajmniejprzez jakiś czas, otrzymywałby to, czego żądał, gdyby niepewna, wybitnie niesprzyjająca okoliczność, a mianowicieto, że urodziny obchodził właśnie w tym fatalnymmieszkaniu.I prawie bezpośrednio po próbie spieniężeniaswojej cennej wiedzy.Pierwszych pieniędzy spodziewał się w niedzielę; mówiłprzecież, że od jutra koniec jego finansowych kłopotów, żezaczyna nowe życie.To właśnie przypieczętowało wyrok.Wiadomym się stało, że Marcin nie utrzyma języka zazębami, że wcześniej czy pózniej zdradzi, a wtedy byłoby zapózno, wtedy motyw zbrodni byłby łatwy do wykrycia.Należało się spieszyć i pospieszyliście się. I to ma być dowód? wrzasnęła Barbara. Topijackie bredzenie Marcina? Nie! odpowiedział grzecznie Paweł nie dowód.Tosię nazywa poszlaka.Należałoby sprawdzić, o jakie sumychodziło oraz jak łatwy dostęp do środków farma-ceutycznych miał Błażej, niedoszły lekarz. To ja ci coś teraz powiem! Barbara zerwała się zfotela i stanęła nad Pawłem. Niech ci się nie wydaje, żenas tak łatwo podkablujesz.Nie powiedziałabym tego, bożal mi było tej głupiej dziewczyny ruchem głowywskazała Magdalenę ale teraz skrupuły won! Wiem stary,o co ci biega.Chcesz oczyścić od podejrzeń tę leliję, bowierzysz, że wtedy rzuci się w twoje ramiona.Rób cochcesz, ale nie naszym kosztem, na to nie pozwolę.Wiesz, dlaczego ona się rozwiodła? Pewnie nie wiesz, toja ci powiem! Z miłości do Marcina.Kochała się w nimobłędnie, liczyła, że się z nią ożeni.Nawet kiedy wybrałMartę, nie zrezygnowała.Udawała przyjazń do Marty, abybyć tylko bliżej niego.A wiesz, jak nienawidziła Teresy zato, że była przez jakiś czas dziewczyną Marcina? Ja tam niechcę rzucać oskarżeń, tak jak ty to robisz, nie chcę nikogopodejrzewać o morderstwo, ale tego wieczora, gdy Teresaumarła, Magda powiedziała do mnie, że warto by podsunąćTeresie środek usypiający, to by dała wreszcie spokójMarcinowi.Uważasz? Powiedziała to Magda, a nie żonaMarcina. Jest w tym jakiś nonsens, prawda? Barbarausiadła, pierwszy szał już jej minął, mówiła terazspokojniej. Po śmierci Teresy Magda długo nie mogła przyjść dosiebie.Dlaczego? Może właśnie dlatego, że dała jej tenusypiający środek, co? Nie widziałam tego, więc nie oskar-żam, mówię tylko może.A jak to było z Andrzejem? Dlaczego o mało szlag go nietrafił, gdy wypił mleko?Barbara na chwilę zamilkła.Robiła wrażenie osoby, którawłaśnie odkryła rzecz ważną. Tak było mówiła bez poprzedniego podniecenia.Andrzej obudził się, wyszedł, wrócił z mlekiem, wypił je, aw chwilę potem umierał.Marcin też pił w tym domu mleko.O rany! Barbara najwyrazniej przypomniała sobie coś wtej chwili przecież Marcin mówił, że boi się Magdy.Pamiętam doskonale, tego wieczoru, gdy Andrzej spał,zanim jeszcze trzeba było wzywać pogotowie, powiedział: boję się ciebie Brunhildo.Myślałam, że bredzi, co to zaBrunhilda? Miłość bywa częstym motywem zbrodni odezwał sięBłażej. Prawda, obywatelu prywatny detektywie? Prawda! Paweł nie patrzył na Magdalenę, siedzącą zopuszczoną głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Amanda Garret 4 Podwójny cel Cobb James
- 12 Podwójny kontakt
- Masterton Graham Zakleci
- Chmielewska Joanna Krowa Niebianska
- Kapuscinski Ryszard Imperium
- Simak Clifford D W pulapce czasu
- Bonda Katarzyna Tylko martwi nie kłamią
- Pagaczewski Stanislaw Misja profesora Gabki
- Niziurski Edmund Opowiadania.WHITE
- Bialolecka Ewa Kamien na szczycie (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- legator.pev.pl