[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdzieniegdzie połyskiwał chrom, a jedną ścianę zdobiła gigantycznych rozmiarów figura geometryczna, jaskrawoniebieska i cytrynowożółta.Pokój ten projektował Sydney Sandford, wzięty młody architekt wnętrz.Egg Lytton Gore, zagłębiona w nowoczesnym fotelu przypominającym trochę fotel dentystyczny, obserwowała wspaniałe młode kobiety ze znudzonymi twarzami, które paradowały przed nią kręcąc się i wijąc jak węże.Cały wysiłek Egg skupił się na tym, by wyglądać tak, jakby pięćdziesiąt czy sześćdziesiąt funtów za suknie było drobnostką.Pani Dacres, jak zwykle doskonale nierzeczywista, robiła swoje (jak to określiła w duchu Egg).— No i jak się pani podoba? Te kokardy na ramionach mają swój wdzięk, prawda? A linia talii po prostu niesamowita.Wolałabym nie czerwień, raczej najmodniejszy ostatnio kolor Espańol, niezwykle atrakcyjny, barwa musztardy, ale z odrobiną papryki.Co pani powie na model Vin Ordinaire? Śmieszny, prawda? Niesamowity i zabawny.Dzisiaj nie wolno ubierać się poważnie.— Trudno się zdecydować — powiedziała Egg.— Widzi pani — przybrała poufny ton — nie mogłam nigdy pozwolić sobie na eleganckie stroje.Byłam zawsze biedna jak mysz kościelna.Pamiętam panią z „Kruczego Gniazda”.Wyglądała pani cudownie! Pomyślałam sobie wtedy: „Teraz kiedy mam pieniądze, pójdę do pani Dacres i poproszę, żeby mi doradziła”.Jakże panią podziwiałam!— Miło mi to słyszeć.Uwielbiani ubierać młodzież.Dziewczyna nie powinna przypominać surowej potrawy.„Pani to nie grozi — pomyślała zawistnie Egg.— Jest pani doskonale przyrządzona”.— Z taką osobowością — ciągnęła pani Dacres — powinna pani nosić coś niebanalnego.Coś prostego, ledwo rzucającego się w oczy.Coś niesamowitego.Rozumie pani? Czy życzy pani sobie kilka rzeczy?— Chciałabym ze cztery suknie wieczorowe, parę rzeczy na co dzień i może dwa kostiumy.Pani Dacres stała się jeszcze słodsza.Na szczęście nie wiedziała, że stan konta Egg wynosił w chwili obecnej piętnaście funtów dwanaście szylingów i że suma ta musiała wystarczyć jej do grudnia.Przed Egg Wciąż defilowały dziewczyny w strojnych sukniach.W przerwach pomiędzy krawieckimi poradami Egg starała się zbadać grunt.— Nie była pani ostatnio w „Kruczym Gnieździe”?— Nie.Po prostu nie mogłam.Po tej okropnej historii! Zresztą Kornwalia jest tak straszliwie artystyczna… Nie znoszę artystów.Mają ciała zupełnie dziwacznego kształtu.— Tak, wstrząsająca sprawa — ciągnęła Egg.— Pan Babbington był taki dobry.— Muzealny okaz.— Spotkała go pani kiedyś?— Tego starego poczciwca? Chyba nie.Nie przypominam sobie.— A mnie się zdaje, że coś na ten temat napomknął — rzekła Egg.— Nie chodziło o Kornwalie, lecz o miejscowość Gilling.— Naprawdę? — spojrzenie pani Dacres było puste.— Nie, Marcelle.Chciałabym Petit Scandale, model Jenny, potem niebieski model Patou.— Nie do wiary! — podjęła Egg — sir Bartholomew otruty!— Niesamowite! Tego się nie da opisać.Ale nie uwierzy pani, jaką mi to reklamę zrobiło! Różne wstrętne babska zamawiają u mnie stroje dla czystej sensacji.Model Patou byłby dla pani idealny.Niech pani spojrzy na te śmieszną bezużyteczną krezę, to robi całą suknie.Młody, ciekawy akcent.Tak, dla mnie śmierć biednego sir Bartholomewa była manną z nieba.Widzi pani, zawsze jest jakaś szansa, że go zamordowałam.Wygrałam na tym.Przychodzą tu teraz przeraźliwie grube baby i wybałuszają na mnie oczy.Niesamowite.Poza tym…Jej słowa przerwało wejście ważnej klientki, monumentalnej Amerykanki.Podczas gdy Amerykanka wyrzucała z siebie zamówienia, liczne i kosztowne, Egg udało się wymknąć.Młodej damie, która zastąpiła panią Dacres, szepnęła, że się jeszcze zastanowi.Wyszła na Bruton Street i spojrzała na zegarek.Była za dwadzieścia pierwsza.Niezadługo będzie mogła wszcząć kolejną akcje.Poszła aż do Berkeley Square i powoli wróciła.O pierwszej stała z nosem przyklejonym do wystawy chińskich objets d’art.Doris Sims wyszła spiesznym krokiem na Bruton Street i skierowała się w stronę Berkeley Square.Nagle tuż nad uchem usłyszała głos:— Przepraszam — mówiła Egg — czy mogę zamienić z panią kilka słów?Doris Sims odwróciła się zaskoczona.— Pani jest modelką w Ambrosine, prawda? Zauważyłam panią dziś rano.Coś pani powiem, tylko proszę się nie obrazić: ma pani najwspanialszą figurę, jaką kiedykolwiek widziałam.Doris Sims nie była obrażona.Najwyżej lekko zmieszana.— Bardzo pani uprzejma… — bąknęła.— Wygląda mi pani na osobę uczynną — mówiła Egg.— Dlatego chce panią prosić o przysługę.Może pójdziemy na lunch do Berkeleya albo do Ritza i powiem pani, o co chodzi.Po chwili wahania Doris Sims przystała.Paliła ją ciekawość, poza tym lubiła dobrą kuchnie.Kiedy usiadły przy stoliku i zamówiły lunch, Egg wdała się w wyjaśnienia:— Proszę, żeby pani zatrzymała to dla siebie.Piszę artykuł o pracy kobiet.Niech mi pani powie wszystko o pracy we wziętym salonie mody.Doris wyglądała na zawiedzioną, zgodziła się jednak bez oporów.Opowiadała bezbarwnie o zatrudnieniu, pensji, plusach i minusach swego zajęcia.Egg notowała w małym zeszyciku.— Bardzo jestem pani wdzięczna — powiedziała.— Zupełnie się na tym nie znam.To dla mnie nowość.Widzi pani, potrzebuje pieniędzy i liczę, że dziennikarka mnie trochę podreperuje.Zniżyła głos przybierając poufny ton:— Byłam trochę bezczelna, kiedy wkroczyłam do Ambrosine i udawałam, że zamierzam nakupić mnóstwo rzeczy.Tak naprawdę moja racja na ciuchy to zaledwie kilka funtów, które muszą mi starczyć do Gwiazdki.Pani Dacres wściekłaby się, gdyby wiedziała.Doris zachichotała.— Podejrzewam, że tak.— Dobrze zagrałam? — spytała Egg.— Czy wyglądałam na babkę z forsą?— Wyszło wspaniale.Szefowa jest przekonana, że zamówi pani mnóstwo rzeczy.— Rozczaruje się — mruknęła Egg.Doris znowu zachichotała.Była zadowolona z lunchu i czuła sympatie do Egg.„Na pewno wyższe sfery — pomyślała.— Ale nie zadziera nosa.Naturalna i bezpośrednia”.Będąc z Doris w tak miłej komitywie, Egg nie miała większych trudności, by nakłonić dziewczynę do zwierzeń na temat jej chlebodawczyni.— Zawsze uważałam — mówiła Egg — że pani Dacres musi być straszną jedzą.— Nikt jej u nas nie lubi, to fakt.Ale to mądra babka, ma głowę do interesów.Nie należy do tych dam, co to biorą się za firmę krawiecką i z miejsca bankrutują, bo ich przyjaciółki nie płacą.Szefowa jest twarda jak kamień, przy tym uczciwa i ma naprawdę dobry gust.Zna się na rzeczy, potrafi utrafić w czyjś styl.— Pewno świetnie prosperuje?W oczach Doris pojawił się zagadkowy wyraz.— Nie chciałabym robić plotek…— Jasne — powiedziała Egg.— Ale skoro już mnie pani pyta, firma jest w niezłych tarapatach.Przychodził do szefowej pewien Żyd, było też kilka innych rzeczy.Podejrzewam, że musiała zaciągać pożyczki, żeby ratować interes, chyba jest mocno zadłużona.Wie pani, czasami robi okropne wrażenie, bywa zupełnie załamana.Nie wiem, jak by wyglądała bez grubej warstwy makijażu.Na pewno nie sypia po nocach.— Jaki jest jej mąż?— Dziwny facet.Trochę ladaco, jeśli chce pani wiedzieć.Dziewczyny nie zgadzają się ze mną, ale ja twierdzę, że jej ciągle na nim bardzo zależy.Oczywiście krążyły różne obrzydliwe plotki…— Na przykład? — spytała Egg.— Nie lubię powtarzać plotek.Nie należę do takich ludzi.— Jasne.Niech pani mówi dalej.— No wiec dziewczyny gadały na ich temat [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •