[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wśród zeznań profesora Andrewsa znalazłem parę drobnych nieścisłości.Świadek zeznał, że jego córka nie utrzymywała intymnych kontaktów z oskarżonym.Nie zaprzeczy pan, że w okresie, kiedy była pracownicą instytutu.Podrywa się oskarżyciel.- Wysoki sądzie, pytania mego kolegi nie dotyczą tematu.Wnoszę o ich uchylenie.- Wysoki Sądzie, obrona ma chyba prawo.- słowa adwokata cichną ucięte szeptem Morleya:- Proszę nie zadawać takich pytań!Humpty Dumpty wzrusza ramionami, sędzia uchyla pytanie.Zdenerwowanie doktora zaskoczyło profesora Andrewsa.Pora na wizytę też była nie najodpowiedniejsza.Środek nocy.- Czy coś się stało, Victorze?- Jestem przerażony!W głosie wynalazcy słychać rzeczywistą obawę.- Mów, mój drogi.- Dotychczas nie zajmowaliśmy się kosztorysem.Teraz jednak, kiedy wkraczamy w decydującą fazę, nie sposób chować głowy w piasek.Mam wyliczenia.- Ile?Przez moment Morley bał się odpowiedzieć.Wreszcie wykrztusza.Pięć milionów na jednego pacjenta, nie licząc standardowych kosztów szpitalnych.Andrews nie wierzy.- Kiedy rozkręcimy lecznictwo, cena się obniży.- O 20%.Nie wyobrażam sobie tańszej produkcji odczynnika ypsilon.I to w ciągu najbliższych kilkunastu lat.Nie będziemy mogli zapewnić nieśmiertelności wszystkim.Profesor nie wydawał się zaskoczony.- Kto mówi o wszystkich? Chociażby z przyczyn demograficznych byłoby to ze wszech miar nie wskazane.Nasz świat cierpi na przeludnienie.Zresztą iluż naprawdę zasługuje na nieśmiertelność! Gawędziłem na ten temat z moim przyjacielem Ministrem.Jest przygotowany na to, że zabieg pozostanie elitarny.W pierwszej kolejności poddamy kuracji tych, którzy najbardziej potrzebują.- Przy najbardziej optymistycznych danych możemy marzyć o dziesięciu pacjentach rocznie.- To już jest coś.Minister zaproponował następujące rozwiązanie, połowę miejsc przeznaczy się dla tych, którzy zapłacą za zabieg podwójną cenę, drugą połowę przeznaczymy dla pacjentów z puli centralnej.Mamy już wstępną listę na najbliższe lata.Victor pobladł.Oszołomiony zadawał sobie pytanie, jak było możliwe, że nie brał pod uwagę takiego obrotu spraw wcześniej.Marzył o szczęściu dla wszystkich, może na razie, w okresie rozruchu, dla najwybitniejszych artystów i naukowców, tymczasem miał unieśmiertelnić multimilionerów i polityków.- Ależ, profesorze, my nie możemy tak postąpić! - wykrzyknął.- Nie można nieśmiertelności sprzedawać za pieniądze czy rozdzielać jak stanowiska.- Uważasz się, mój złoty, za nowego Prometeusza? Serdecznie gratuluję samopoczucia, ale proszę nie zapominać, że jesteśmy pracownikami agencji rządowej.Nie możemy bawić się na własną rękę w świętych Mikołaji.Wydane zostały ogromne pieniądze.Prasa zaczyna interesować się naszym utajnionym programem.Zresztą, jak pan wyobraża sobie rozdzielanie promess na zabiegi?- Może losując.- Totalizator nieśmiertelności.Stanowczo masz zbyt duże poczucie humoru.- Nigdy nie przestanę sobie wyrzucać własnej łatwowierności.W ostatnich tygodniach przed rzekomym finiszem zachowanie Morleya było więcej niż podejrzane.Prawdopodobnie czuł, że zbliża się koniec mistyfikacji.Sędzia przerywa na moment wypowiedź profesora Andrewsa.- Jakie więc były, zdaniem pana, motywy postępowania oskarżonego, jeśli nie wierzył w powodzenie swego doświadczenia.?- Moim zdaniem absolutnie materialne.Przez jego ręce przechodziły wielkie pieniądze, kto wie, ile z tego trafiło na prywatne konta jego lub wspólników.- Na to nie ma żadnych dowodów - podrywa się adwokat.- Tak, nie ma na to dowodów - mówi spokojnie profesor - i przepraszam pana Morleya, jeśli oskarżyłem go niesłusznie.Istnieje jeszcze druga możliwość.Ślepa wiara w swoją teorię i brak odwagi, aby przyznać, że od początku była chybiona.To się zdarza.W każdym razie jego stan psychiczny był wówczas opłakany.Najbliżsi współpracownicy nie mogli się z nim dogadać.Moja córka wzięła urlop, żeby tylko nie stykać się z tym osobnikiem.Na moment mięśnie twarzy Victora sztywnieją, ale już po chwili rozprężają się w apatycznym bezkształcie.Czy właściwie mógł się dziwić postawie starego naukowca?Ostatnie tygodnie prób Morley spędził w laboratorium sam.Czuł się jak długodystansowiec pokonujący ostatnie okrążenie.Był tak rozemocjonowany, że dopiero po dwóch dobach dostrzegł nieobecność Joan.Zadzwonił.W willi profesora nikt nie odpowiadał.Trochę to go zdenerwowało, nie mógł jednak opuszczać zakładu.Zadzwonił do przyjaciółki swej asystentki.Nie widziała Joan od trzech dni.Coś się stało.Telefon o północy i znajomy głos sprawiły mu ulgę.- Vick.- Nareszcie.Co się z tobą dzieje, kochanie? Nie przychodzisz do pracy, nie odbierasz telefonu.Odpowiedź była krótka.Ojciec! Stary Andrews wręcz oszalał.Postanowił nie wypuszczać córki z domu, póki Morley nie zmieni zdania i nie zgodzi się na pierwszą grupę pacjentów.- Nie mogę ustąpić, Joan.Byłoby to sprzeniewierzeniem się własnym przekonaniom.Czasami w ogóle żałuję, że odkryłem odczynnik ypsilon.- Co więc zrobisz?- Nie wiem.Mam nadzieję, że i u nich zwycięży rozsądek.Jeśli zgodzą się na nieśmiertelność dla najlepszych, jeśli zwiększą fundusze, może za parę lat będziemy mogli dawać wieczne życie bardziej egalitarnie.- A co z ochotnikiem?Dwa tygodnie wcześniej wyznał jej, że znalazł ochotnika, który na próbę podda się zabiegowi.Jego nazwisko zachował w tajemnicy.Andrews w ogóle nie wiedział o tym eksperymencie.- Zabieg udał się - odpowiada Morley.- Ten człowiek jest już nieśmiertelny.Kiedy jednak my się zobaczymy.? Joan tłumaczy, że na razie to niemożliwe, potem nagle rozmowa zostaje przerwana.Victor próbuje dzwonić.Sygnał - zajęte! Nalewa z termosu kawy i wraca do swych zabiegów.Adwokat odwiedził go wieczorem w celi.Jak należało się spodziewać, rozprawę zamierzano zakończyć dopiero w dniu następnym.Saul Mayer nie taił swego zdenerwowania.Nawet występując z urzędu nie lubił klientów, którzy nie chcieli z nim współpracować.- Niepotrzebnie pan się denerwuje, mecenasie - mówi cicho Morley.- Wszystko zostało rozstrzygnięte długo wcześniej.Nie powinien pan się w to w ogóle angażować.- Mimo wszystko jestem człowiekiem.Ponadto interesuje mnie pańska konstrukcja psychiczna.Skąd w panu tyle rezygnacji? Rozumiem, dużo przeżyć, lekarze jednak twierdzą, że jest pan zdrów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Gamedec. Obrazki z Imperium. Cz 2 Marcin Sergiusz Przybylek
- corneille pierre, racine jan baptiste tragedie
- Tragedia w trzech aktach v10
- Wolski Marcin Krowy tluste.Krowy chude
- Wolski Marcin Agent Dolu (2)
- Wolski Marcin Agent dolu
- Christie Agatha Przyjdz i zgin
- Andrzej.Ziemiański Nostalgia.za.Sluag.Side.(PDF1)
- Bandler Richard NLP Studium Struktury Subiektywnych DoÂświadczeń
- Piers Antony Zamek Roogna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- legator.pev.pl