X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gwałtownie pchnęła drzwi i stanęła w nich bez powitania.W środku był Merlin Taliesin, ale to nie on grał.Siedział zasłuchany, pochylony do przodu, z dłońmi złożonymi na kolanach.Viviana ubrana w swe codzienne szaty też siedziała, ale dalej od ognia, swoje honorowe miejsce oddała obcemu harfiarzowi.To był młody człowiek, w zielonej szacie barda, gładko wygolony na rzymską modłę, miał kręcone włosy koloru ciemniejszego od rdzy.Miał głęboko osadzone oczy, a czoło szerokie i jakby za duże.Morgiana, nie wiedzieć czemu, spodziewała się, że te oczy będą ciemne, jednak były niemal przeszywająco błękitne.Zmarszczył brwi na to niespodziewane najście, ręce zatrzymały się w połowie akordu.Viviana też wyglądała na niezadowoloną, ale zignorowała brak szacunku.– Chodź tu, Morgiano, i usiądź przy mnie.Wiem, że kochasz muzykę, i pomyślałam, że zechcesz posłuchać Kevina Barda.– Słuchałam na zewnątrz.Merlin się uśmiechnął.– No to posłuchaj tutaj.On jest nowy w Avalonie, ale myślę, że chyba wiele może nas nauczyć.Morgiana weszła i usiadła na małym stołeczku obok Viviany.Pani Jeziora przedstawiła ją:– Panie, to Morgiana, moja krewna.Ona też pochodzi z królewskiej linii Avalonu.Kevinie, widzisz przed sobą tę, która pewnego dnia będzie Panią Jeziora.Morgiana poruszyła się zaskoczona.Nigdy dotąd nie przypuszczała, że Viviana takie właśnie ma co do niej plany.Ale gniew zagłuszył w niej uczucie wdzięczności.Myśli, że powie jedno pochlebne słowo, a ja przybiegnę lizać jej stopy jak piesek!– Oby ten dzień był jak najdalej, Pani, i oby twa mądrość dalej nas prowadziła – odrzekł Kevin gładko.Mówił ich językiem, jakby to był jego własny, ale Morgiana dostrzegła, że nie była to jego rodzinna mowa.Trochę się zastanawiał i szukał słów, choć akcent był niemal bezbłędny.Cóż, miał w końcu muzyczny słuch.Musiał mieć, zadecydowała Morgiana, około trzydziestu lat, może trochę więcej.Ale po tym pierwszym spojrzeniu, kiedy zaskoczył ją błękit jego oczu, już mu się nie przyglądała.Wzrok miała utkwiony w harfie na jego kolanach.Tak jak wcześniej zgadła, ten instrument był większy nawet od tej harfy, na której Taliesin grywał na największych świętach.Był zrobiony z ciemnoczerwonego, połyskującego drewna, zupełnie innego niż bladożółte drewno brzozy, z którego robiono harfy w Avalonie.Zastanawiała się, czy właśnie to nadawało jej to jedwabiste, przejrzyste brzmienie.Łuk harfy miał cudną linię, wygiętą wdzięcznie jak obłok, klucze były wyrzeźbione z dziwnej, białej kości, a całość pomalowana i zdobna w nie znane Morgianie runiczne znaki, choć jak każda wykształcona niewiasta w Avalonie, umiała czytać i pisać greckie litery.Kevin zauważył, jak pilnie się przygląda i z jego twarzy prawie zniknął wyraz niezadowolenia.– Podziwiasz Moją Panią – powiedział, głaszcząc palcami ciemne drewno.– Tak ją nazywam, odkąd ją dla mnie zbudowano.To prezent od króla.To jedyna kobieta, mężatka czy panna, której pieszczoty nigdy mnie nie znudzą, a głos nigdy nie obrzydnie.Viviana uśmiechnęła się do harfiarza.– Niewielu mężczyznom trafiają się takie kochanki.Skrzywił się w cynicznym uśmiechu.– O, jak wszystkie kobiety, ona też podda się każdej ręce, która ją będzie pieścić, ale myślę, że wie, iż to ja najwprawniej przyprawiam ją o drżenie swym dotykiem, a że jak każda kobieta jest lubieżna, najbardziej kocha mnie.– Zdaje mi się, że nie jesteś najlepszego zdania o kobietach z krwi i kości – powiedziała Viviana.– Bo tak jest, Pani.Z wyjątkiem Bogini.– Wypowiedział te słowa z leciutkim uśmiechem, który jednak nie był jeszcze szyderstwem.– Jestem szczęśliwy, nie mając innej ukochanej, poza tą oto Moją Panią, która nigdy mnie nie łaje, jeśli ją zaniedbuję, ale zawsze jest tą samą słodką kochanką.– Może – wtrąciła Morgiana, podnosząc wzrok – traktujesz ją lepiej, niż traktowałbyś kobietę z krwi i kości, więc ona ci to wynagradza jak należy.Viviana ściągnęła brwi i Morgiana wiedziała, że tą wypowiedzią przesadziła.Kevin gwałtownie podniósł głowę znad harfy i napotkał oczy Morgiany.Przez chwilę wytrzymała ten wzrok i była zaskoczona jego goryczą i wrogością.Tak jakby rozumiał coś z jej własnego gniewu, jakby sam znał cierpienie i zmagał się z nim.Może coś by odpowiedział, ale Taliesin dał mu znak i bard znów schylił głowę nad harfą.Teraz zobaczyła, że grał inaczej niż wszyscy harfiarze, którzy trzymali instrument w poprzek piersi, uderzając weń lewą dłonią.On ułożył harfę między kolanami i pochylił się nad nią.To ją zaskoczyło, ale kiedy muzyka zaczęła wypełniać pokój, jak płynące ze strun księżycowe światło, zapomniała o dziwnym widoku.Widziała, jak jego twarz się zmienia, staje się daleka i nieobecna, spokojna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.