[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mężczyzna podniósł się z siedzenia i podszedł do szafypełnej książek, czasopism i pnących roślin, które opadały kaskadami aż na zakurzoną podłogę.Otworzył szufladę i wyjął jakąś teczkę, po czym wrócił do biurka.- Jak mniemam, jesteś obeznany w sztuce - stwierdził.- Powiedz mi, proszę, czy widziałeś jużwcześniej tenobraz.Hale pokręcił głową.- A to dlatego, że nikt go nie widział od ponad pół wieku.- Pan Stein usiadł z powrotem na twardym,drewnianym krześle, jakby zużył całą energię na przejście przez pokój i nie miał już siły dłużej stać.-W 1938 roku Johan Schulhoff był bankierem w małym, ale bogatym miasteczku niedaleko granicyaustriackiej.Miał uroczą córkę.Pięknążonę.Aadny dom.Otworzył teczkę, w której było przyklejone ksero rodzinnego portretu.Przedstawiało trzyosobowąrodzinę w odświętnych strojach, z pięknymi uśmiechami, a na ścianie za ich plecami wisiała Tancerkaczekająca za kulisami.- Ten obraz wisiał w ich jadalni, ale pewnego dnia przyszli naziści i go zabrali - razem ze wszystkimiczłonkami rodziny.Nikt ich już więcej nie zobaczył.- Wpatrzył się w fotografię.Do oczu napłynęłymu łzy i szepnął: - Aż do dziś.Kat pomyślała o swojej matce, która siedziała na tym samym krześle i przeglądała te same teczki, alenigdy nie była aż tak bliska odnalezienia czegoś, co zostało stracone na zawsze.- Ale ty wiedziałaś o tym wcześniej, prawda, Katarino? -spytał pan Stein.Pokazał im następne zdjęcie.- To Dwóch chłopców biegnących przez skoszoną łąkę Renoira.- Kat i Hale nachylili się nad obrazemprzedstawiającym dwóch chłopców na polu.Jednemu z nich spadł kapelusz i potoczył się po łące.Gonili go. - Został zamówiony przez zamożnego francuskiego urzędnika i przedstawia jego dwóch synówpodczas zabawy w posiadłości pod Niceą.Aż do czasów okupacji niemieckiej wisiał w paryskimdomu starszego syna.Jeden z braci przeżył obóz koncentracyjny.Baliśmy się, że obraz - pan Steinurwał, żeby otrzeć oczy - nie przetrwał.Kat i Hale siedzieli w milczeniu, kiedy pan Stein opowiadał im o obrazie Vermeera zatytułowanymFilozof i o Synu marnotrawnym Rembrandta.Ale, jeśli to w ogóle możliwe, spoważniał jeszczebardziej, gdy obrócił w ich kierunku ostatnie zdjęcie, tak ostrożnie, jakby trzymał w rękach zagubionyobraz.- Znasz ten obraz, Katarino?- Nie - powiedziała łamiącym się głosem.- Przyjrzyj się dobrze - polecił.- Nie znam go - powtórzyła i poczuła, że sprawiła mu zawód.- Nazywa się Dziewczynka modląca się do świętego Mikołaja - powiedział pan Stein i spojrzał jeszczeraz na obraz, a potem na nią.- Znajduje się bardzo, bardzo daleko od domu.Pan Stein przyglądał się jej uważnie.- Twoja matka siadywała na tym samym krześle i słuchała starca rozprawiającego o liniach na mapachi prawach z książek, które nawet po dziesięcioleciach mogą stanąć między dobrem i złem.O krajach zich zasadami proweniencji - zakpił.- O muzeach z ich podrabianymi aktami kupna.Smutek pana Steina zamienił się w podniecenie.- I właśnie dlatego twoja matka przychodziła do tego pokoju.Mówiła, że czasem złodzieja możezłapać tylko złodziej.- Zalśniły mu oczy.- Chcesz ukraść te obrazy, prawda, Katarino?Kat chciała mu wszystko wyjaśnić, ale w tym momencie prawda wydawała się najbardziej okrutna. - Panie Stein.- Głos Hale'a był spokojny i wyważony.- Obawiam się, że to bardzo długa historia.Mężczyzna pokiwał głową.- Rozumiem.- Spojrzał na Kat wzrokiem człowieka, który już dawno przestał próbować naprawić całezło tego świata.- Moi kochani, ludzie, którzy zabrali Tancerkę czekającą za kulisami z jadalni Schulhoffów, bylibardzo zli.Ludzie, którym ją oddali, też byli zli.Obrazy zostały wymienione na straszne przysługiwyświadczone w strasznych czasach.- Odetchnął głęboko.- Taki zestaw obrazów nie mógł sięznalezć w rękach dobrego człowieka, Katarino.-Pokiwała głową.- A więc bez względu na to, dokądmusisz się udać - wstał - i co musisz zrobić.Wyciągnął rękę.A kiedy drobna dłoń Kat znalazła się w jego ręce, popatrzył jej prosto w oczy i dodał:- Uważaj na siebie.Stojąc na schodach przed domem Abirama Steina, twarzą do ulicy, Kat czuła się zupełnie inaczej niżw chwili, kiedy stała w tym samym miejscu czterdzieści minut wcześniej, twarzą do drzwi.Podejrzenia okazały się rzeczywistością.Obawy były słuszne.A duchy ożyły, kiedy tak stała wmiejscu, w którym stała kiedyś jej matka, nie wiedząc, jak podążyć jej śladem.- Cieszę się, że znów cię zobaczyłem, Katarino - zawołał od progu pan Stein.- Kiedy zorientowałemsię, kim jesteś.- Tak? - spytała, a on się uśmiechnął.- Pomyślałem sobie, że może zjawiłaś się tu ze względu na to, co się stało w Henley [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •