[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pośpiesznie zamknęła wieko i przybiła młotkiem.Porwała puste pudełko i sznurek i czym prędzej pomaszerowała z powrotem.Zaczęła się odprężać dopiero wtedy, gdy śmieci spoczęły w bagażniku jej samochodu.Odetchnęła głęboko.Nareszcie.Jeszcze raz podeszła do wykopu i przyjrzała się trumnie, aby sprawdzić, czy nie zostawiła po sobie żadnych zdradzieckich śladów.Zobaczyła tylko odciski swoich stóp, ale uznała, że to nie problem.Wsparła ręce na biodrach i przeniosła wzrok na cichy, spokojny dom.Próbowała sobie wyobrazić, jak wyglądało życie w mrocznych czasach polowań na czarownice, gdy nieszczęsna Elizabeth nieświadomie żywiła się trującym, deformującym psychikę zbożem.Wiele dowiedziała się już z książek.„Opętanymi” były przeważnie młode kobiety, przypuszczalnie zatrute tą samą co Elizabeth toksyną, i to one pozywały „czarownice”.Kim znów zwróciła oczy na trumnę.Miała zamęt w głowie.Opętanych dziewcząt nie uznano za czarownice, tak jak Elizabeth.Jedynym wyjątkiem była Mary Warren, zarazem opętana i oskarżona o czary, lecz ona nie tylko nie została stracona, ale uwolniono ją z więzienia.Dlaczego z Elizabeth było inaczej? Dlaczego nie uznano jej po prostu za opętaną? Czy może dlatego że chociaż opętana, nie chciała nikogo oskarżyć? Czy rzeczywiście, jak sugerował ojciec, uprawiała magię?Kim westchnęła i potrząsnęła głową.Nie znajdowała odpowiedzi.Wszystkie pytania zdawały się sprowadzać do tego jednego: czym był ów tajemniczy rozstrzygający dowód.Wzrok Kim powędrował do samotnego zamku: oczami duszy zobaczyła nieprzeliczone szafki, kufry i pudła.Spojrzała na zegarek.Miała przed sobą jeszcze kilka godzin światła dziennego.Wiedziona impulsem, wskoczyła do samochodu i pojechała do zamku.Tajemnica Elizabeth tak wypełniała jej myśli, że postanowiła poświęcić jeszcze trochę czasu na to zniechęcające zajęcie, jakim było przeszukiwanie papierów.Pogwizdując, by dodać sobie animuszu, pchnęła drzwi do zamku.U stóp schodów zawahała się.Poddasze było z pewnością przyjemniejsze niż piwnica, ale jej ostatnie poszukiwania tamże okazały się zupełnie bezowocne.Przez pięć godzin wytężonej pracy nie znalazła nic z siedemnastego wieku.Zmieniła kierunek.Weszła do jadalni i otworzyła ciężkie dębowe drzwi piwnicy.Pstryknęła włącznik światła i zeszła po granitowych stopniach.Idąc głównym korytarzem, zaglądała do kolejnych boksów.Ponieważ wiedziała już, że w papierach nie ma żadnego porządku, uznała, że konieczne będzie ułożenie sobie jakiegoś sensownego planu działania.Przyszło jej do głowy, żeby zacząć od najodleglejszego boksu i porządkować materiał według tematu i okresu, z którego pochodził.Minąwszy jeden z boksów, Kim przystanęła i zawróciła, żeby zajrzeć do niego jeszcze raz.Bacznym wzrokiem zlustrowała meble.Stały tam, jak wszędzie, szafki, komody, kufry i pudła, ale było też coś innego.Na jednej z komódek leżała drewniana szkatułka, której widok wydał się Kim znajomy.Wyglądała identycznie jak szkatułka na Biblię w Domu Czarownicy, o której przewodniczka powiedziała, że była nieodłączną częścią wyposażenia purytańskiego domu.Kim podeszła do komody i przejechała palcami po wieku szkatułki, rysując podwójną linię w warstwie kurzu.Drewno nie było wypolerowane, ale mimo to zupełnie gładkie.Nie mogło być wątpliwości, że szkatułka jest stara.Kim ujęła ją w dłonie i uniosła wieko.Było przymocowane na zawiasach.Wewnątrz, jakżeby inaczej, spoczywała zniszczona Biblia oprawna w grubą skórę.Kim wyjęła ją i zobaczyła, że pod spodem leżą jakieś koperty i kartki.Wyniosła Biblię na korytarz, do lepszego światła.Otworzyła na przedtytule i spojrzała na datę.Wydrukowano ją w Londynie w roku 1635.Przekartkowała ją, w nadziei że znajdzie jeszcze jakieś papiery ukryte w środku, ale niczego takiego nie było.Już miała ją odłożyć z powrotem do szkatułki, gdy nagle otworzyła jej się na okładce z tyłu.Na ostatniej stronie widniał napis: Książka Ronalda Stewarta.1663.Przypominał piękne pochyłe pismo, które, jak już ustaliła, było pismem Ronalda.Domyśliła się, że podpisał ją jako mały chłopiec.Odwróciła ostatnią kartkę i znalazła szereg czystych stron z nagłówkiem „Memorandum”.Na pierwszej tak zatytułowanej znowu zobaczyła pismo Ronalda.Zanotował tu wszystkie daty ślubów, narodzin i śmierci w rodzinie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •