[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pamiętam.“Ty idiotko, jaka byłaś wtedy zadowolona, jak się wdzię­czyłaś do obiektywu" - karciła się w duchu Victoria.- Zaskoczył mnie twój wygląd z profilu, uderzające po­dobieństwo do pewnej osoby.Zrobiłem zdjęcie, żeby się upewnić.- Do kogo jestem podobna?- Do kobiety, która przysparza nam wielu kłopotów, do Anny Scheele.- Do Anny Scheele! - Victoria szeroko otworzyła oczy ze zdumienia.Ostatnia rzecz, jakiej się spodziewała.- Chcesz powiedzieć, że ona jest podobna do mnie?- Uderzająco, z profilu.Zupełnie te same rysy.I jeszcze jeden niesamowity zbieg okoliczności: masz maleńką bli­znę na górnej wardze z lewej strony.- Tak, upadłam na blaszanego konika, kiedy byłam mała.Sterczało mu ostre ucho i porządnie rozcięłam sobie o nie wargę.Tego bardzo nie widać, zwłaszcza kiedy się upudruję.- Anna Scheele ma znamię dokładnie w tym samym miejscu.J to jest wasza wspólna najcenniejsza cecha.Macie mniej więcej tę samą wagę i budowę, ona jest o parę lat starsza od ciebie.Tylko włosy macie inne, ty jesteś brunet­ką, ona blondynką.I zupełnie inne fryzury.Obie macie nie­bieskie oczy, ale twoje są ciemniejsze.To się da załatwić za pomocą ciemnych okularów.- I dlatego chciałeś, żebym pojechała do Bagdadu.Bo je­stem do niej podobna.- Tak, uważałem, że to może nam się przydać.- I wszystko załatwiłeś.a państwo Clipp.kim oni są?- Nie mają żadnego znaczenia, robią, co im się każe.W głosie Edwarda było coś takiego, że Victorię prze­szedł dreszcz.Zupełnie jakby powiedział z nieludzką obojętnością: “obowiązuje ich posłuszeństwo".Było coś religijnego w tej całej szaleńczej idei.“Edward - pomyślała - jest sam dla siebie bogiem.I to jest przerażające".- Nie rozumiem - odezwała się głośno Victoria - powie­działeś, że Anna Scheele jest waszym przywódcą, waszą królową pszczół.- Musiałem cię jakoś zmylić.I tak już za dużo wiedziałaś.“Gdybym nie była podobna do Anny Scheele - pomy­ślała Victoria - już by mnie nie było".- Kim ona naprawdę jest? - spytała.- Sekretarzem Ottona Morganthala, Amerykanina, mię­dzynarodowego bankiera.Ale na tym nie koniec.To wielki mózg finansowy.Podejrzewamy, że wykryła większość na­szych finansowych operacji.Trzej ludzie byli dla nas niebez­pieczni: Rupert Crofton Lee, Carmichael i Anna Scheele.Pierwszych dwóch się sprzątnęło, pozostaje Anna Scheele.Za trzy dni ma przyjechać do Bagdadu.Na razie zniknęła.- Zniknęła? Gdzie?- W Londynie.Wyparowała z powierzchni ziemi.- Nikt nie wie, co się z nią stało?- Może Dakin.Ale Dakin nie wiedział.To było jasne dla Victorii, nie dla Edwarda.Gdzie zatem była Anna Scheele?- I nic wam nie przychodzi do głowy?- Owszem - powiedział powoli Edward.- Co takiego?- Anna Scheele musi być na konferencji w Bagdadzie, która, jak wiesz, ma się odbyć za pięć dni.- Już za pięć dni? Nie miałam pojęcia.- Sprawdziliśmy każdy przyjazd do Iraku.Na pewno nie wybiera się pod własnym nazwiskiem.Ani rządowym samolotem.Mamy swoje sposoby, żeby się tego dowie­dzieć.Wchodzi w grę tylko indywidualna rezerwacja.W BOAC jest zabukowane miejsce na nazwisko Grete Harden.Ktoś taki nie istnieje.Adres jest fałszywy.Nazwisko fikcyjne.Uważamy, że Grete Harden to Anna Scheele.I dodał:- Ten samolot ląduje w Damaszku pojutrze.- A potem?Edward spojrzał jej głęboko w oczy.- To zależy od ciebie, Victorio.- Ode mnie?- Wskoczysz na jej miejsce.- Tak jak było z sir Rupertem Croftonem Lee? - spytała wolno Victoria, prawie szeptem.Po podstawieniu sobowtó­ra Rupert Crofton Lee został zabity.I kiedy Victoria zajmie miejsce Anny Scheele, Anna Scheele - lub Grete Harden -też zginie.Jeśli odmówi, Anna Scheele i tak zginie.A Edward czekał.I jeśli na moment zwątpi w jej lojalność, wtedy zginie również Victoria i nawet nie będzie mogła niko­go ostrzec.Nie, musi się zgodzić, może uda jej się przekazać wiado­mość panu Dakinowi.Wciągnęła głęboko powietrze i powiedziała:- Ja.ja.och, Edwardzie, ja nie potrafię.Rozpoznają mnie.Nie umiem mówić z amerykańskim akcentem.- Anna Scheele nie ma praktycznie żadnego amerykań­skiego akcentu.Zresztą będziesz chora na zapalenie krtani.Potwierdzi to jeden z najlepszych tutejszych lekarzy.“Mają wszędzie swoich ludzi" - pomyślała.- Co mam zrobić?- Polecisz z Damaszku do Bagdadu jako Grete Harden.Zaraz się położysz do łóżka.Nasz słynny lekarz wypuści cię prosto na konferencję.Przedstawisz im przywiezione ze so­bą dokumenty.- Prawdziwe?- Gdzieżby.Podmienimy je.- Co będzie w dokumentach? Edward uśmiechnął się.- O najbardziej zdumiewającej akcji komunistów w Ame­ryce, bardzo przekonujące informacje.“Jak zręcznie to obmyślili" - stwierdziła w duchu Victoria.A głośno powiedziała:- Naprawdę myślisz, że sobie poradzę, Edwardzie?Teraz, kiedy wzięła już na siebie rolę, nie sprawiało jej żadnego problemu to pytanie i odegranie szczerego zaniepokojenia.- Jestem tego pewien.Kiedy coś odgrywasz, czerpiesz z tego taką przyjemność, że po prostu nie można ci nie uwierzyć.- Czuję się jak idiotka, kiedy pomyślę o państwu Hamilton Clipp - powiedziała w zamyśleniu.Zaśmiał się z wyższością.Victoria, wciąż patrząc z uwielbieniem na Edwarda, po­myślała złośliwie: “Ale ty byłeś ostatnim głupcem, kiedy wygadałeś się o biskupie.Gdyby nie to, nigdy bym cię nie przejrzała".- A co z Rathbone'em? - spytała nagle.- O co ci chodzi?- Czy jest po prostu figurantem?Twarz Edwarda wyrażała pogardę i okrucieństwo.- Rathbone musi się trzymać wytycznych.Wiesz, co robił przez te wszystkie lata? Sprytnie przywłaszczał sobie trzy czwarte wpłat napływających z całego świata.To najzręcz­niejszy oszust od czasów Horatia Bottomleya.Rathbone jest całkowicie w naszych rękach, dobrze wie, że możemy go w każdej chwili zdemaskować.Victoria poczuła nagle wdzięczność do człowieka o szla­chetnym, myślącym czole, kierującego się niskimi pobudkami.Oszust, ale oszust o dobrym sercu, próbował ją na­mówić, by uciekła.- Wszystko pracuje na nasz nowy ład - powiedział Edward.A ona pomyślała: “Edward, który wygląda tak normal­nie, jest szaleńcem.Może człowiek staje się szaleńcem, kie­dy próbuje odgrywać rolę boga.Mówi się, że pokora jest cnotą chrześcijańską, teraz rozumiem dlaczego.Pokora pozwala zachować rozum i człowieczeństwo".Edward wstał.- Pora na nas - powiedział.- Musimy cię odtransporto­wać do Damaszku, wszystko szykujemy na pojutrze.Podniosła się skwapliwie.Kiedy znajdzie się z dala od Devonshire, znowu w Bagdadzie, wśród ludzi, w hotelu Tio, gdy uśmiechnięty, gadatliwy Marcus zaprosi ją na drin­ka, uporczywe, bliskie niebezpieczeństwo, zagrażające ze strony Edwarda, odsunie się trochę na dalszy plan.Przed nią podwójne zadanie: usypiać czujność Edwarda swym chorobliwym psim oddaniem, a cichaczem pokrzyżować mu plany.- Więc myślisz, że Dakin wie, gdzie jest Anna Scheele? Mogłabym spróbować coś wywęszyć.Może Dakin czymś się zdradzi.- Nie sądzę.Zresztą, nie zobaczysz się z Dakinem.- Prosił, żebym przyszła do niego dziś wieczorem - skła­mała Victoria i poczuła lekki chłód w całym ciele.- Jeszcze pomyśli, że coś mi się stało.- Nieważne, co sobie teraz pomyśli Dakin - powiedział Edward.- Wszystko już gotowe.- I dodał: - Nie pojedziesz wcale do Bagdadu.- Och, Edwardzie.Mam tam wszystkie rzeczy w Tio.Za­rezerwowałam pokój.Szalik.Bezcenny szalik.- Twoje rzeczy na razie nie będą potrzebne.Przygotowa­łem ci, co trzeba.Chodź.Wsiedli do samochodu.Victoria myślała: “Powinnam była się domyślić, że Edward nigdy nie pozwoli mi skontaktować się z Dakinem po tym, co się stało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •