[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyjdziesz, nieprawdaż?Piskliwie skrzypienie mego pióra urywa się, gdy cień sekretarza pada na rozłożony pergamin, nad którym pracuję.Światło jest bezcenne w tej ciasnej klitce wieży, którą przydzielili mi kapłani, a teraz mój szeroki w barach pomocnik, również wyznaczony przez tych samych kleryków Deniera, ustawił się dokładnie na wprost jedynego okna.Unosząc wzrok mrugam, podczas gdy jego sylwetka jest skąpana we wpadających przez okno promieniach słońca.Drażni mnie jego obecność, gdyż przerywa mą samotność, ale nie mogę zignorować jego pytania.Poza tym mój sekretarz jest dobrym kapłanem, toteż biorę się w karby, odsuwam od siebie stos pergaminów i pogrążam w zadumie.— Jestem niezdecydowany, Pierworodny Foxe.— Nie jestem w stanie wymienić jego prawdziwego imienia, obcego mi, acz w tym mieście dość popularnego, toteż z racji urodzenia nazywam go Pierworodnym.— Słyszałem od ciebie plotki o jego wieczerzach, smakowitych potrawach, jakie serwuje — najprzedniejszych w całym Procampurze.A jeżeli będzie ich zbyt wiele, jak na mój skromny żołądek? Poza tym nie znam waszych zachodnich dworskich manier i mógłbym go obrazić.Wszak jestem tylko prostym lamą.Foxe nie daje za wygraną — zbiera pergaminy i basem, stosownym do jego postawnej sylwetki, stwierdza:— Prostym lamą, dobre sobie — mamrocze pod nosem, sądząc zapewne po raz kolejny, że z moją ogorzałą twarzą i ogoloną głową muszę być stary, a tym samym również przygłuchy.— Jesteś słynnym historykiem.Byłeś gościem króla Cormyru i napisałeś dla niego historię wojen tuigańskich.— Z jednej z półek zastawionych książkami wyjmuje plik bibuły i przecina szpagat.— To nie była historia, Pierworodny Foxe, tylko kilka niekompletnych notatek na temat tuigańskich zwyczajów; nic, w porównaniu z kompletnym studium Goodmana Reaversona na temat wojen.— Przypominam sobie cierpliwe tłumaczenie i pomoc przy sporządzaniu tych zapisków, jakiej udzielił mi bard Reaverson.Z uwagi na czas, jaki mi poświęcił, było to tyleż jego dzieło, co moje.— Książę ma pieniądze i jest miłośnikiem sztuk — przypomina mi Foxe, przyglądając mi się z irytacją.Wciska mój manuskrypt w ręce czekającego skryby.Chłopak kiwa głową i wolno zaczyna schodzić po schodach; najwyraźniej nie chce stracić nawet jednego naszego słowa.Macham ręką, nakazując mu odejść.Nie ulega wątpliwości, że dziś już nic więcej nie napiszę.— Książę ma wszystkie maniery cudzoziemca.— Moja obelga, najgorsza, jaką można obdarzyć urodzonego na wschodzie, bynajmniej nie zrobiła na Foxe'm najmniejszego wrażenia.— Nie jest to zbyt miły człek — wyjaśniam — a ze mnie jest kiepski ambasador, Foxe.Powiem coś nie tak i rozgniewam go.Musi być jakiś inny sposób na podniesienie funduszy na opłaty dla skrybów i introligatorów, jak również tańszy sposób kopiowania ksiąg.Może mag mógłby tworzyć duplikaty? — Prawie nie patrzę na mego sekretarza.Może jeśli nie będę na niego patrzył, zniknie tak, jak to powinno stać się ze wszystkim — zgodnie z tym, co twierdzi epistemolog, Brat Ulin — to czego nie postrzegamy, nie istnieje.— Ha! Większość magów uważałaby tego typu czynność za poniżającą.Zbytnio kojarzy się z kupczeniem — prycha Foxe — ale przecież wiesz, mistrzu, że to nie jest konieczne.Możesz zostać tu z nami, w świątyni i pisać.Dopilnuję, aby najwyższy skryba wysłał kopie twojej historii Tuiganu do wszystkich świątyni Deniera w całym Heartlands.Potrząsam głową.Dyskutowaliśmy już o tym wcześniej i zna niektóre z moich odczuć, ale zarówno Foxe, jak i ja jesteśmy zbyt uparci, aby ustąpić.Problem wynika po części z mojej dumy, gdyż zbyt długo byłem gościem w tej świątyni Władcy Glifów, odkąd opuściłem dwór króla Azouna w Suzail.Co ważniejsze, i o czym nie powiedziałem Foxe'mu to to, iż w każdej z tych świątyń kapłani ukryją moje księgi o historii Tuiganów głęboko w podziemnych sekretnych komnatach i już nikt nigdy ich nie ujrzy.Nie jestem aż takim bohaterem, by stać mnie było na podobne puste gesty.Zmęczony dysputą wyglądam przez maleńkie okienko wieży dając Foxe'mu znak, iż pragnę, by się oddalił.Z mojej komnaty, wysoko na szczycie wieży, mogę podziwiać rozległą panoramę Procampuru, poprzez okolone murami dzielnice, aż do brzegów morza przy drugim końcu miasta.Dym unosi się leniwie ponad kolorowymi dachami — całe dzielnice wyłożone są różnokolorowymi dachówkami, oznaczającymi poszczególne kwartały — niebieskie — marynarzy, morskozielone — kupieckie oraz żółte — tawern i innych podobnych placówek.Wszystkie dachy pokryte są spłachetkami śniegu — brudnobiałymi i szarawymi, upstrzonymi drobinkami sadzy.Lubię tę osobliwość u mieszkańców Procampuru, odzwierciedlającą się w barwach dachów ich domostw i czuję się tu lepiej niż w Suzail, gdzie spędziłem moje pierwsze lata na Zachodzie.W stolicy króla Azouna, zwycięzcy krucjaty przeciwko Tuiganom, zawsze miałem wrażenie, iż jestem zdobyczą wojenną, uczonym dziwadłem z podbitego dworu Yamuna Khahana — niezależnie od tego, jak uprzejmie mnie traktowano i jak fascynujące wydawało mi się miasto.Kiedy kapłani Deniera złożyli mi propozycję podróży, przyjąłem ją z radością.Teraz, przyglądając się miastu, cieszę się, że tak postąpiłem.Procampur ze swoimi otoczonymi murem dzielnicami, dzielącymi miasto na kwartały — szlachty, kupców, kapłanów, przypomina mi typowe khazarskie miasto — moje rodzinne strony.Czuje się tam harmonię i porządek, którego tak brakuje w Suzail.Być może — uświadamiam sobie nagle, pozostaję tutaj, gdyż w głębi serca pragnę powrócić do domu.Głęboki głos Foxe'a dobiega od strony kamiennych schodów, gdzie bez wątpienia natyka się na wciąż stojącego tam chłopaka.— Przygotuj na dzisiejszy wieczór pomarańczową mnisią szatę mistrza.Potem zajmij się dzisiejszymi stronicami.Masz je przepisać do rana.— Kolejne stronice — jęczy chłopak z rezygnacją w głosie.— Mistrz Koja nie czyni krucjaty Azouna dostatecznie heroiczną.Nie ma tam smoków ani niczego takiego.— Idź już — pada nagle burkliwa odpowiedź Foxe'a.— Bierz się za kopiowanie.Młodzieniec zdaje się go nie słyszeć.Cieszę się, że Foxe nie może widzieć mego uśmiechu.— Gdyby to było, wiecie, jak „Pieśń Fioletowych Smoków", którą śpiewa ten bard, no, jak mu tam.ee
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)
- Moorcock Michael Kronika Czar Sagi o Elryku Tom VII (SCAN dal
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- Rosemary Rogers Słodka dzika miłoÂść
- Benjamin Hoff Tao Kubusia Puchatka (2)
- Chmielewska Joanna Zlota mucha.WHITE (3)
- Grisham John Bractwo (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ortodonta.opx.pl