[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy mi kiedykolwiek wybaczysz?Nie odpowiedział.Wziął latarnię z rąk mameluka.- Zabierz ją! - powiedział do niego.- Wsadz ją do powozu! Jejtowarzyszka pojedzie z Constantem.Wyprzęgnijcie konia, poprowadzciego za uzdę.Nie warto tracić czasu na ten nędzny powozik.Zepchnijciego do rowu i jedziemy dalej! Tu można zamarznąć!Bez słowa Rustan podniósł Mariannę i zaniósł ją do dormezy, w którejznajdował się już jakiś mężczyzna.Choć nie miała na to najmniejszejochoty, nie mogła powstrzymać uśmiechu, rozpoznając Caulaincourta iwidząc jego zdumienie.- Jest nam pisane, książę, spotykać się zawsze w niecodziennychokolicznościach - wyszeptała.Przerwał jej gwałtowny atak kaszlu.Książę Vicenzy podsunął jejnatychmiast grzejnik do nóg, sięgnął do podróżnego nesesera, nalałtrochę wina do kubka z pozłacanego srebra, podsunął go do ust młodejkobiecie.- Pani jest chora! - powiedział wzruszony.- To klimat nie dlakobiet.Przerwał, gdyż Napoleon wsiadł do powozu i otulał się niedzwiedziąskórą.Wydawał się wściekły.Jego ruchy były gwałtowne, a brwiściągnięte.Lecz Marianna, której ceniony przez cesarza burgund dodałtrochę otuchy, odważyła się powiedzieć cicho:- Jak mam panu dziękować, sire? Wasza Wysokość.Przerwał jej.- Niech pani milczy! Znów zacznie pani kaszleć! Pomówimy napostoju.Bardzo szybko dojechali do Kowna i zatrzymali się na przedmieściuprzed domem, którego tylko połowa była nietknięta.Zresztą całe miastowyglądało podobnie, gdyż około dziesięciu lat wcześniej Kowno zostałow znacznej części zniszczone straszliwym pożarem, po którym jeszczesię nie podzwignęło.Nadejście Francuzów z tej strony Niemna niepolepszyło wcale sytuacji.Ocalał stary zamek, kilka kościołów i mniejwięcej połowa domów, reszta była zniszczona.Dom, przed który zajechały trzy powozy, okazał się zajazdemprowadzonym przez młodego włoskiego kucharza, który dotarł tu576RSpoprzedniego roku wraz z wojskiem.Powodziło mu się chybaniezgorzej, gdyż zawiadomiony zaledwie kilka chwil wcześniej przezstajennego Amodru, który ruszył już w dalszą drogę, wyczarował cuda.Gdy podtrzymywana przez Caulaincourta Marianna weszła do sali, wktórej na kominku rozpalono porządny ogień, ujrzała gotowy już stółnakryty jasnym obrusem, na którym podano biały chleb, pieczonekurczaki, ser, konfitury, wino.Pomyślała, że musi być w raju.Pomieszczenie lśniło czystością, było w nim ciepło, przepojone byłosmakowitym zapachem omletów.Zgiętego wpół Guglielmo Grandiego, z czapką w ręku, Napoleonzapytał:- Masz dobry pokój?- Mam trzy pokoje, Wasza Cesarska Wysokość! Mam trzy pokoje.Czy Wasza Wysokość zechce uczynić mi zaszczyt i zażyćodpoczynku?.- Nie mam na to czasu.Ale ta dama potrzebuje wygodnego łóżka!Każ przygotować pokój.Widzę, że masz służące.Niech rozpalą ogień iniech przygotują jej kolację.Oschłym gestem przywołał Baśkę, która właśnie wchodziła wtowarzystwie osób zajmujących pozostałe powozy, a więc Duroca,generała Moutona, barona Faina i Constanta, który zresztą, gdyrozpoznał młodą kobietę, rzucił się ku niej z rozpromienioną twarzą.- Mój Boże! Księżna! Ależ to cud!.Napoleon przerwał mu władczym gestem.- Dosyć, Constant! Proszę się upewnić, że ta dama znajdzie tuodpoczynek! A pani - dodał pod adresem Baśki, która przyglądała musię wielkimi z niepokoju oczami - pójdzie ze swą towarzyszką, proszępomóc jej się położyć.- Sire! - powiedziała Marianna błagalnym tonem.- Proszę mipozwolić przynajmniej powiedzieć, że.- Nie! Proszę iść do łóżka! Ledwie stoi pani na nogach.Pózniej paniąpoinformuję, co postanowiłem.I jakby nagle przestała istnieć, odwrócił się do niej plecami i podszedłdo stołu, przy którym zasiadł, zrzuciwszy swą olbrzymią pelisę i577RSwełniane ubrania, którymi był otulony niczym cebula łupinami.Niezwlekając dłużej, zabrał się do parującego omletu, który właśnie podano.Jak było w zwyczaju, cesarski posiłek nie trwał długo.Dziesięć minutpózniej Napoleon udał się sam do pokoju Marianny.Młodą kobietęułożono w łóżku, któremu cała sterta materaców nadawała wyglądpełnomorskiego statku.Piła z rozkoszą i ostrożnie, po raz pierwszy oddługiego czasu, gorące mleko.Na widok wchodzącego cesarza, przerwała i chciała oddać filiżankęBaśce, lecz nie pozwolił na to.- Proszę dokończyć! - rozkazał takim tonem, jakby mówił: proszęwyjść!Nie śmiąc okazać nieposłuszeństwa ani też wystawiać na próbęcierpliwości, o której wiedziała, że szybko się wyczerpuje, parząc sięniemiłosiernie, połknęła mleko jednym haustem.Po czym, oblanarumieńcem aż po nasadę włosów, podała naczynie Baśce, która skłoniłasię i wyszła.Z pokorą Marianna czekała, aż Napoleon przemówi do niej.Nie musiała czekać długo.- Straciłem już nadzieję, że panią zobaczę! Doprawdy, trudno miwciąż uwierzyć, że to właśnie panią spotkałem drżącą z zimna przyszczątkach rozbitego powozu!- Sire - powiedziała Marianna nieśmiało - czy Wasza Wysokośćpozwoli mi powiedzieć.- Nie, pani! Nie mam czasu na wysłuchiwanie pani historii ani panipodziękowań.Pośpieszyłem z pomocą, bo tak zachowałby się po prostukażdy człowiek.Proszę dziękować Bogu!- A więc.czy mogę spytać, co Wasza Wysokość ze mną uczyni?- A co miałbym z panią uczynić?- Nie wiem, ale.skoro Wasza Wysokość kazał mnie szukać.anawet wyznaczył cenę za moją głowę.Roześmiał się ostro i krótko.- Cenę za pani głowę? Proszę nie przesadzać! Jeżeli zaoferowałemjakąś sumę pieniędzy za odnalezienie pani, to nie po to, a myślę, że nieprzyszła pani do głowy taka niedorzeczność, by postawić panią przedplutonem egzekucyjnym.Niech pani zapamięta, że nie jestem katem,578RSszaleńcem ani też człowiekiem pozbawionym pamięci.Nie zapomniałemo przysługach, jakie mi pani oddała, nie zapomniałem również, co panimusiała przeżyć, tylko po to, by mnie ratować.- Ale pomogłam uciec więzniowi.- Proszę pozwolić mi dokończyć! Nie zapomniałem, że kochała mniepani i że gdy w grę wchodzi serce, nie zawaha się pani przed niczym,nawet przed istnym szaleństwem, jakiego się pani dopuściła, ratując tegokardynała-buntownika.Nie zapomniałem też.że kochałem panią i żenigdy nie pozostanę wobec pani obojętny.- Sire!.- Proszę milczeć! Powiedziałem, że śpieszę się.Jeżeli kazałem paniszukać, to w nadziei ratowania pani przed nią samą, by nie pomknęłapani w ślad za swoim Amerykaninem i aby nie naraziła się na straszliweniebezpieczeństwa grożące w tym kraju, z których zdałem sobie sprawędopiero po pani zniknięciu, a wobec których wydawała mi się pani takakrucha.Czy nie przyszło pani do głowy, że mogły targać mną.okropneobawy, że zginęła pani w pożarze? Nie, oczywiście, że nie, niepomyślała pani o tym nawet przez chwilę!- Jak mogłam o tym pomyśleć? Sądziłam.- Nie wiem, co pani sądziła! Oczekiwałem od pani posłuszeństwa!Oczywiście, że naraziłaby się pani na mój gniew.ale do tej porykilkakrotnie to już pani czyniła, nieprawdaż? Odesłałbym paniąnatychmiast do Francji, do domu.Wzruszona do łez, Marianna wyszeptała nagle ochrypłym głosem:- Czy Wasza Wysokość chce powiedzieć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Wiera Kamsza Odblaski Eterny 05 Serce zwierza 02 Kula losów
- § Saylor Steven Roma sub rosa 05 Ostatnie sprawy Gordianusa
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Alex Kava Maggie O'Dell 05 Zło Konieczne
- Jonathan Kellerman Bomba zegarowa (Alex Delaware 05)
- Pattison Eliot Inspektor Shan 05 Modlitwa smoka
- Feehan Christine Mrok 05 Mroczne wyzwanie
- pbi7
- Burroughs Edgar Rice Pellucidar (2)
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ps3forme.xlx.pl