[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wydało mu się w tej chwili, że Buck byłby skłonny wysłuchać go, gdyby i Jim Leslie uczynił to samo.— On tu nie wejdzie.Zabiję go.Wiem, czego szuka.Nie jestem durniem.Shaw nie odzywał się dotąd, ale stał obok Bucka, gotów przyjść mu z pomocą w razie potrzeby.Ilekroć musiał wybierać, stawał po stronie Bucka.Tay Tay wiedział, że Shaw i Jim Leslie nigdy nie żyli z sobą zbyt dobrze.— Te kłótnie o baby muszą się skończyć na mojej ziemi — oświadczył Tay Tay z nagłą determinacją.Wreszcie uświadomił sobie, że próby doprowadzenia do zgody są daremne.— Chciałem załatwić to na spokojnie, ale nie pozwolę dłużej, żebyście się brali za łby o kobity.To się musi zaraz skończyć.Ty, Jim, wsiadaj do auta i wracaj do Augusty.A wy, Buck i Shaw, złaźcie do dołu i kopcie.Patrzałem na te kłótnie, póki mogłem.Ale teraz wynoście się stąd wszyscy.Koniec z tymi burdami o baby na mojej ziemi!— Zabiję sukinsyna — powtórzył Buck.— Ukatrupię go, jeżeli wejdzie do domu.Nie pozwolę, żeby tu przyłaził i zabierał mi Gryzeldę.— Chłopaki, mówię wam, że te awantury o baby mają się skończyć.Róbcie zaraz wszyscy to, co wam kazałem.Jim Leslie skorzystał z okazji, podskoczył do drzwi i już był w środku, zanim ktokolwiek zdążył go zatrzymać.Jednakże Buck biegł ledwie o trzy schodki za nim, a Tay Tay i Shaw także rzucili się w pogoń.Jim wpadł w pierwsze z brzegu drzwi, a potem do następnego pokoju.Nie wiedział, gdzie jest Gryzelda, począł więc biegać po domu, szukając jej.— Trzymaj go, Buck! — wrzasnął Shaw.— Wpędź go do sieni.Nie daj mu uciec tylnymi drzwiami!Kiedy w chwilę później Tay Tay wpadł do jadalni, zastał na środku izby Jima odgrodzonego stołem od Bucka.Obaj obrzucali się przekleństwami.W kącie za przyciągniętym fotelem stłoczyły się wszystkie trzy dziewczyny.Gryzelda i Rozamunda szlochały, a Jill jak gdyby nie bardzo wiedziała, czy śmiać się, czy płakać.Tay Tay nie miał czasu przyjrzeć się im dokładniej, nie starał się też ich ochraniać, póki nie były w bezpośrednim niebezpieczeństwie, zaczął więc znowu wrzeszczeć na synów.Wkrótce jednak spostrzegł, że to bezcelowe; nie słuchali ani słowa i jakby w ogóle nie dostrzegali, że ojciec jest w izbie.— Wyjdź z tego kąta, Gryzeldo — powiedział Jim Leslie.—Jedziesz ze mną.Wychodź i wsiadaj do auta, zanim cię będę musiał wyciągnąć.— Stój, gdzie jesteś, i nie waż się ruszyć — rzucił przez zaciśnięte zęby Buck, nie spuszczając oka z brata.Tay Tay w desperacji obrócił się do Shawa.— Wołaj na pomoc Czarnego Sama i Wuja Feliksa.Sami nie damy mu rady.— Zostań, Shaw — powiedział Buck.— Nie potrzeba mi niczyjej pomocy.Sam potrafię się z nim załatwić.— Wyjdź z tego kąta, Gryzeldo, zanim cię stamtąd wyciągnę — powtórzył Jim Leslie.— Przyjechałeś, żeby ją zabrać, tak? Dlaczegoś nic nie mówił na podwórku? Dobrze wiedziałem, o co ci idzie, alem czekał, żebyś to sam powiedział.Przyjechałeś ją zabrać, co?— Te burdy o baby muszą się skończyć — powiedział stanowczo Tay Tay.— Nie mam zamiaru dłużej tego znosić.— Wychodź z tego kąta, Gryzeldo — powiedział Jim Leslie po raz trzeci.— Zaraz zabiję sukinsyna! — krzyknął Buck.Cofnął się, rozprostowując ręce.— Te kłótnie o baby mają mi się zaraz skończyć! — zawołał znowu Tay Tay, grzmocąc pięściami w stół przedzielający obu synów.Buck cofnął się do ściany i sięgnął po wiszącą na kołku strzelbę.Otworzył ją i zerknął, czy naboje są w lufach.Kiedy Jim ujrzał broń w rękach Bucka, wypadł do sieni i przebiegł przez dom na tylne podwórko.Buck pognał za nim, wyciągając przed sobą strzelbę niczym węża na kiju.Na podwórku Tay Tay pojął, że nie zdoła zatrzymać Bucka.Nie mógł mu wyrwać strzelby; Buck był za silny i odtrąciłby go bez trudu.Zamiast więc zbiec z ganku na podwórze, Tay Tay padł na kolana i począł się modlić.Za nim przystanęły w sieni Gryzelda, Rozamunda i Jill; bały się zarówno iść dalej, jak i pozostać same w domu.Stłoczyły się za frontowymi drzwiami, zerkając przez szparę, aby zobaczyć, co dzieje się na podwórku.Kiedy Tay Tay usłyszał, że Buck krzykiem nakazuje Jimowi stanąć, podniósł głowę, nie przerywając modlitwy; jedno oko miał rozwarte ze strachu, a drugie przymknięte w suplikacji.Jim stał przed samochodem; mógł bez trudu schronić się za nim, ale przystanął w miejscu i począł wygrażać pięścią Buckowi.— Teraz ją zostawisz w spokoju — powiedział Buck.Strzelba już była wymierzona w Jima.Ze swego miejsca na ganku Tay Tay nieledwie widział, gdzie skierowana jest muszka, i przysiągłby, że czuje, jak palec Bucka zaciska się na cynglu.Przymknął oczy w modlitwie na sekundę przed detonacją [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •