[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz z kolei Natty Bumpo stanął na stanowisku.Powoli zsuwał skórzany futerał ze swej długiej strzelby, wysunął prawą nogę, wymierzył, pociągnął za cyngiel, lecz tylko dał się słyszeć przygłuszony trzask, proch spalił na panewce.Murzyn nie posiadał się z radości.- Nie wolno strzelać powtórnie - wołał - nie wolno! Nowy strzał kosztuje nowego szylinga.- Kto lepiej zna prawa strzeleckie? - oburzył się Bumpo.- Kto zdoła dowieść, że spalenie na panewce należy uważać za strzał?Billy Kirby stanął po stronie Murzyna, a ten znów zwrócił się do Ryszarda, żeby wydał sąd w tej sprawie.Ryszard, zadowolony z okazji odegrania roli w sporze, przychylił się do zdania Billy Kirby.- W pojedynku - rzekł - spalenie na panewce uchodzi za pełny strzał.Dlaczegóż by nie miało być tak samo przy strzelaniu do celu? Jeżeli Nataniel Bumpo chce strzelać raz jeszcze, musi zapłacić szylinga.- Chciałbym wiedzieć, co sądzi o tym panna Temple? - mruknął stary strzelec.- Jeśli powie, że nie mam racji, ustąpię natychmiast.- Jestem tego samego zdania, co mój kuzyn - rzekła Elżunia - lecz chętnie zapłacę szylinga Brumowi, aby Bumpo mógł raz jeszcze strzelić.Wolałabym jednak, dać Murzynowi dolara za indyka i zakończyć w ten sposób tak okrutną zabawę!Propozycja dziewczęcia nie trafiła nikomu do przekonania; obecni pragnęli, aby widowisko jak najdłużej trwało, a Murzyn spodziewał się osiągnąć daleko większe zyski za chybione strzały.Billy Kirby miał teraz pierwszeństwo, podniósł strzelbę i składał się do drugiego strzału.Wreszcie rozległ się huk donośny i w ślad za nim okrzyki Murzyna, objawiającego swą radość, indyk bowiem pozostał zdrów i cały.- Stul dziób, podły kruku! - zawołał drwal rozgniewany.- Kto to widział, żeby trafić o sto kroków w sam łeb indyka? Głupstwo zrobiłem, żem się wdawał z tobą!Murzyn nic sobie nie robił z tych uwag, fikał kozły, tańczył i cieszył się na swój sposób.- Jeśli chcesz wiedzieć, jak się trafia o sto kroków, to wytęż wzrok.Teraz moja kolej - rzekł Bumpo i z wielką pewnością siebie stanął i mierzył z natężoną uwagą.Wystrzelił wreszcie.W pierwszej chwili nic nie można było dostrzec, prócz obłoczka dymu, ale Elżbieta odgadła po wyrazie twarzy Bumpa opierającego kolbę o śnieg i po charakterystycznym jego bezgłośnym śmiechu, że tym razem odniósł triumf.Okazało się, że trafił indyka w głowę.Dzieci podniosły zabitego ptaka i podały zwycięzcy, ale on rzekł:- Złóżcie go u nóg tej młodej pani.Dla niej strzelałem, więc do niej należy.Elżbieta uśmiechnęła się życzliwie, mówiąc do starego strzelca:- Byliście tak dobrym moim zastępcą, że należy się wam ode mnie podzięka.Pragnęłam przekonać się osobiście o mistrzostwie strzeleckim Skórzanej Pończochy.Po czym dodała, zwracając się do Edwardsa:- Panu zaś, jeśli pan pozwoli, ofiaruję tego indyka, ponieważ zranione ramię nie dozwoliło panu otrzymać nagrody zręczności.Niepodobna opisać wyrazu, z jakim młody strzelec przyjął podarek z rąk Elżuni.Walczyły w nim sprzeczne uczucia radości i wewnętrznej niechęci.Skłonił się tylko w milczeniu i podniósł indyka z zadowoleniem.Elżunia podała Murzynowi sztukę srebra, chcąc go pocieszyć po doznanej stracie.Zamierzała już wracać do domu, ale Ryszard prosił, aby zatrzymała się chwilę, gdyż jako wielki formalista zauważył, że sport nie odbywa się wcale według ustalonych zasad.Zaproponował więc organizatorom zabawy, żeby przybyli do niego nazajutrz na naradę, a on im ułoży ustawę strzelecką.W chwili, gdy długo i szeroko przemawiał na ten temat do zgromadzonych, uczuł naraz czyjąś rękę na swym karku.Odwrócił się, oburzony zuchwałością, ale natychmiast udobruchał się, widząc, że to sędzia Temple podszedł niepostrzeżenie, by go powitać i złożyć świąteczne życzenia przyszłemu szeryfowi.- Masz doprawdy osobliwe pomysły - zawołał sędzia, wzruszając ramionami.- Po co było przyprowadzać Elżunię na takie widowisko?- To ona właśnie mnie tu przywiodła - odpowiedział Ryszard - strzelanina tak ją pociągnęła, jak gdyby chowana była w obozie, a nie na pierwszorzędnej pensji.Ale, ale, przede wszystkim dziękuję ci serdecznie za łaskawą protekcję.Nigdy nie zapomnę ci tego.Co się tyczy tej niebezpiecznej zabawy, sądzę, że należałoby prawnie ją ograniczyć a nawet zabronić.- To już twoja rzecz, panie szeryfie - odrzekł sędzia z pogodnym uśmiechem.Ryszard prowadząc sędziego na stronę, szepnął tajemniczo:- Ten młodzieniec z postrzeloną ręką wydaje mi się nieco podejrzany.Trzeba będzie mieć go na oku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •