[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po jakimś czasie sól rozpuszcza się, a pakunek wypływa na powierzchnię.- Mówi pan tak, jakby to pochwalał.- Pochwalał co? Opium? To jedno z najlepszych lekarstw, jakie mam,antidotum na ból, biegunkę i kaszel - najpowszechniejsze objawy występujących tutajchorób.Każdy, kto chce traktować takie sprawy jako pretekst do uprawiania polityki,powinien najpierw tu przyjechać.- Nie miałem o tym pojęcia - powiedział Edgar.- Co pan zatem sądzi oautonomii, która wydaje się być najpilniejszą sprawą?- Panie Drake, proszę.Mamy taki piękny poranek.Nie psujmy go rozmową opolityce.Wiem, że po takiej podróży każdy byłby zainteresowany podobnymisprawami, ale uważam je za straszliwie nudne.Przekona się pan - im dłużej pan tutajzostanie, tym mniej będą pana interesowały podobne kwestie.- Lecz tyle pan pisał.- Pisałem o historii, panie Drake, a nie o polityce.- Doktor wycelował wstroiciela żarzący się koniec cygara.- Nie jest to dla mnie miły temat.Jeżeli pansłyszał opinie pewnych ludzi o tym, co tutaj robię, to sądzę, że rozumie pan, dlaczegonie lubię o tym rozmawiać.Edgar zaczął mamrotać słowa przeprosin, ale Carroll nie odpowiedział.Zprzodu, tam gdzie ścieżka się zwężała, czekał na nich Nok Lek.Jezdzcy wjechalirzędem do lasu po drugiej stronie grzbietu góry.Przejażdżka trwała blisko trzy godziny.Zjechali ze szczytu i znalezli się wrozległej, lekko wznoszącej się dolinie, która leżała na południe od przypominającychkręgosłup wzgórz.Wkrótce szlak stał się wystarczająco szeroki, by dwa pony mogły iśćobok siebie, i podczas gdy Nok Lek podążał przodem, Carroll jechał strzemię wstrzemię ze stroicielem fortepianów.Bardzo szybko stało się jasne, że doktor nie był wogóle zainteresowany polowaniem.Opowiadał o górach, w których cieniu jechali, otym, jak zaraz po swoim przybyciu sporządzał mapę tego obszaru, wyznaczającwysokość terenu na podstawie temperatury wrzenia wody.Mówił o geologu i historii,opowiadał miejscowe legendy o każdym głazie, górskiej dolinie oraz rzece, którąprzekroczyli.Tutaj mnisi hodują zębacze; Tutaj pierwszy raz ujrzałem na płaskowyżutygrysa, to rzadkość; Tutaj wylęgają się komary, a ja przeprowadzam doświadczenianad rozprzestrzenianiem się choroby; Tutaj jest wejście do nga-hlyin, światabirmańskich olbrzymów; Tutaj zalecają się szańscy narzeczeni i czasami słychaćdzwięki fletów.Jego opowieści wydawały się nieprzebrane, a podanie o jednymwzgórzu kończyło się dopiero wtedy, gdy mijali następne.Edgar był zdumiony,wydawało się, że doktor zna nie tylko każdy kwiat, ale także jego medycznezastosowania, naukową klasyfikację, miejscowe nazwy po birmańsku i szańsku orazich pochodzenie.Kilka razy, wskazując na kwitnące krzewy, zawoła, że taka roślinabyła nieznana zachodniej nauce: - To ja posłałem okazy do Towarzystwa Linneusza ido Królewskich Ogrodów Botanicznych w Kew, a są nawet gatunki, które noszą mojenazwisko, orchidea, Dendrobium carrollii, oraz lilia, Lilium carrollianum, a inną,Lilium scottium, nazwałem na cześć J.George'a Scotta, politycznego zarządcy stanówSzan, a zarazem mojego przyjaciela, którego bardzo podziwiam.I są inne kwiaty.- amówiąc to, zatrzymał nawet pony i spojrzał prosto na Edgara jasnymi oczami - mójwłasny rodzaj, Carrollium trigeminum, gatunkowa nazwa znaczy trzy korzenie" iodwołuje się do szańskiego mitu o trzech książętach, który obiecuję opowiedzieć panuniebawem, a może powinien pan usłyszeć, jak opowiada go Szan.Niemniej jednakten kwiat z profilu wygląda jak twarz księcia i to jest roślina jednoliścienna o trzechparach płatków i listków kielicha niczym trzej książęta i ich narzeczone.Od czasu do czasu doktor przystawał, by zerwać kwiaty lub liście i wcisnąć doznoszonej, oprawionej w skórę księgi, którą miał w torbie przy siodle.Zatrzymali się przy krzaku obsypanym drobnymi, żółtymi kwiatkami.- Tej roślinie - zwierzył się - nie nadano jeszcze oficjalnej nazwy, gdyż chcędopiero posłać okaz do Towarzystwa Linneusza.Doprowadzenie do publikacji każdejmojej pracy botanicznej wymaga ode mnie sporego wysiłku.Zdaje się, że wojskowychniepokoi, że w jakiś sposób moja pisanina o kwiatach ujawni tajemnice państwowe.Jakby Francuzi nie wiedzieli o Mae Lwin - westchnął.- Przypuszczam, że zanimopublikuję farmakopeę, będę musiał odejść na emeryturę.Czasami wolałbym byćcywilem, który nie podlega regulaminowi i dyscyplinie.Ale wówczas, jak sądzę, nieznalazłbym się tutaj.Z upływem czasu zdenerwowanie i dezorientacja Edgara zaczęły rozpraszać siępod naporem entuzjazmu doktora.Wszystkie pytania stroiciela, dotyczące główniemuzyki, fortepianu, opinii Szanów i Birmańczyków o twórczości Bacha i Haendla,przyczyn, dla których Carroll pozostał w Birmie, i wreszcie powodu, dla jakiego onsam tutaj przybył, zostały chwilowo zapomniane.Dziwne, ale nic nie wydawało siębardziej naturalne niż konna jazda w poszukiwaniu nienazwanych jeszcze roślin, niżpróby zrozumienia potoczystych opowieści doktora, historii Szanów, łacińskiegonazewnictwa i literackich odniesień.W górze krążył drapieżny ptak, unoszony przezwstępujący prąd powietrza, a Edgar wyobraził sobie, co ptak musi widzieć: trzydrobne figurki podążające krętym, wyschniętym szlakiem, biegnącym obok łańcuchawapiennych wzgórz, wioski, wijącą się ospale Saluin, góry na wschodzie, opadający kuMandalajowi płaskowyż Szan, a potem całą Birmę, Syjam, Indie, zgromadzone tamarmie, szachownicę francuskich i angielskich żołnierzy niewidzących się nawzajem,ale widocznych dla ptaka; zgromadzone wojska czekały, podczas gdy między nimijechali trzej konni i zbierali kwiatki.Mijali domy na palach, pokryte kurzem drogi prowadzące do małych wiosek,do których wejścia wyznaczały drewniane bramy.Na ścieżce przed jedną z nich leżałyrozrzucone gałęzie, a do bramy przyszpilony był kawałek wystrzępionego papierupokrytego zawiłym pismem.Doktor Carroll wyjaśnił, że wieś nawiedziła ospa, a napisbył magiczną formułą mającą zwalczyć chorobę.- To straszne - powiedział.- W Anglii szczepimy teraz ludzi krowianką, co odkilku lat jest obowiązkowe, ale nie dają mi tyle preparatu, żebym mógł szczepić ludzitutaj.To straszliwa choroba, niezwykle zarazliwa i szpecąca.Jeśli chory przeżyje.Edgar ściągnął niespokojnie cugle.Kiedy był małym chłopcem, epidemia ospywybuchła w slumsach wschodniego Londynu.Rysunki ofiar - wychudzonych, bladychtrupów, małych dzieci pokrytych krostami - pojawiały się codziennie na afiszach.Wkrótce zobaczyli skały; wystawały z ziemi jak zniszczone zęby trzonowe.Edgar starannie dobrał porównanie, gdyż szeroka otwarta przestrzeń zwęziła sięszybko i konni, posuwając się między wysokimi sterczynami, zjeżdżali parowem wdół, co sprawiało takie wrażenie, jakby opuszczali się do brzucha ziemi.- Podczas deszczu ten szlak byłby całkowicie zatopiony - odezwał się Carroll ujego boku - ale obecnie przeżywamy jedną z najgorszych susz w dziejach.- Pamiętam, że pisał pan o tym w liście, także każdy, z kim rozmawiałem,wspominał o suszy.- Z powodu skąpych zbiorów całe wioski wymierają z głodu.Gdyby tylkowojsko zrozumiało, ile moglibyśmy osiągnąć, dostarczając żywność, to niemusielibyśmy martwić się wojną.- Twierdzą, że nie mogą tego zrobić ze względu na dakoitów, z powodu TwetNga Lu, herszta szańskich bandytów.- Widzę, że przeczytał pan relację - głos doktora odbijał się echem od urwisk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Daniel Goleman Inteligencja emocjonalna 1997
- Defoe Daniel Przypadki Robinsona Crusoe
- Keyes Daniel Kwiaty dla Algernona
- Daniel Goleman Inteligencja emocjonalna
- Sprawa Rembrandta Daniel Silva
- Daniel Pennac Wszystko dla potworow
- Artysta zbrodni Daniel Silva
- Maslowska Dorota Wojna polsko ruska pod flaga bi (2)
- Feist Raymond E Srebrzysty ciern
- NF 2005
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp6zabrze.htw.pl