[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ranni krzyczeli.Co gorsza, Indianie byli zaprawieni do walki wtakich warunkach, więc rekruci już od początku nie mieli szans.- Ale Custer był doświadczonym żołnierzem - odezwała się.- O tak.Miał pod swoimi rozkazami wielu zawodowychoficerów, jak Reno i Banteen i wielu podoficerów.Sam Custer byłweteranem wojny secesyjnej, w której pokonał swoich kolegów zakademii West Point, Roberta Lee i J.E.B.Stuarta.To wtedyzostał mianowany generałem.Ruszał do ataku wprost na oddziałynieprzyjaciela.Ale tutaj opuściło go szczęście.Tak wiele rzeczysprzysięgło się przeciw niemu, że trudno mówić o prostym zbieguokoliczności.Zostawił w tyle artylerię, ponieważ nie chciał, byopózniała jego marsz i odmówił zabrania ze sobą drużyn gwardiistanu Montana.Nie ufał nawet - a może je zlekceważył -doniesieniom zwiadowców z plemion Crow i Arikara, mówiącymo potędze zgrupowania Indian.Rozproszył swe siły, oddając częśćjednostek majorowi Reno i kapitanowi Benteenowi.- Cyruspotrząsnął głową.- Historycy będą zawsze spierać się o ocenyfaktów, ale tylko Custer i jego ludzie znają przebieg wydarzeń imogą stwierdzić, czy wszystko to było do uniknięcia.Niektórzyhistorycy mówią, że Reno i Benteen powinni byli pospieszyćgenerałowi z pomocą, lecz zostali otoczeni i prawie doszczętnierozbici.Naoczni świadkowie utrzymywali, że nie mieli szans naprzebicie się przez gąszcz indiańskich wojowników, nawet jeśli dysponowali wystarczającą siłą, by pomóc Custerowi.- Reno stanął przed sądem wojennym, prawda?- Sam poprosił o przesłuchanie - sprostował Cyrus.- Miałdość oszczerczych pogłosek o jego udziale w bitwie.Zostałoczyszczony ze wszelkich zarzutów.Również Benteena uznanoza całkowicie niewinnego śmierci Custera.Jednak przez całeżycie ciążyło na nich odium.Reno zmarł na raka.Po bitwie podLittle Bighorn stanął przed sądem wojskowym za zachowanieniegodne oficera, za rzekome podglądanie w nocy przez oknokobiety, za którą szalał.Benteetn szczęśliwie się ożenił i zmarł wpodeszłym wieku.Meredith nie odezwała się więcej.Eksponaty muzealnewprawiły ją w nastrój smutku nad losem żołnierzy i Indian.Zawsze zadziwiała ją wiedza Cyrusa na temat bitwy.Wspólnieinteresowali się tym tematem jak i wieloma innymi.Kiedyśjednak namiętność nie pozwalała im na długie rozmowy ispędzanie popołudni nie w łóżku.Wyszła za Cyrusem nazewnątrz.Zwieciło zimne słońce.Wrócili do samochodu.Za bramą parku Meredith spostrzegła kilka stolików i Indiansprzedających swoje wyroby.- To północni Czejenowie - uśmiechnął się Cyrus, pokazującruchem głowy jedną z grupek.- Ironia losu, prawda? Pole bitwyleży na ziemi Indian Crow.Kiedyś plemiona Crow i Czejenówbyły śmiertelnymi wrogami, tak jak plemiona Crow i Siuksów. - Tak ich już mało zostało, że walka nie doprowadziłaby doniczego dobrego - stwierdziła.- Trzebi wielu starań, abyzachować prawa, które wciąż maja.i przegonić spekulantówchcących zająć ich ziemie A przecież oni nawet jej nie mogąsprzedać bez zezwolenia rządu.Istnieją siły polityczne wWaszyngtonie, które ich popierają, lecz to kosztowna impreza.-Urwała, omal nie zdradziwszy, że finansuje jedną z takichorganizacji.Musiała milczeć.Jechali z powrotem, nie rozmawiając ze sobą.- Nic nie jadłaś - zauważył Cyrus, kiedy zahamował przydomu Meredith.- Nie jestem głodna.- Mógłbym pójść i przynieść dla nas kolację - powiedział,wyłączając silnik.Ciemne oczy pieściły jej twarz.-Pogadalibyśmy jeszcze.Jej serce waliło jak młotem.Zwietnie pamiętała, kiedyostatni raz zwiedzali razem pole bitwy i co nastąpiło potem.Musiała myśleć o nowym życiu, o swoim synu.- Meredith.Jego głos miał aksamitne, puszyste brzmienie.Spojrzałaprosto w oczy Cyrusa.Ten wzrok hipnotyzował.Do dawnegoblasku doszła dojrzałość, doświadczenie minionych lat.Meredithwyczytała z oczu Cyrusa pożądanie tak wielkie, że zagłuszającecały jej instynkt samozachowawczy.Nigdy nie kochała innegomężczyzny tak jak jego.Coś jej szeptało do ucha: Jeszcze ten raz. Tylko raz, dopóki nie jest za pózno.- Ja.coś ugotuję - wyszeptała, lecz znaczyło to coś innego,coś o wiele poważniejszego, i Cyrus to wiedział.Szybko, sprawnie wysiedli z samochodu i weszli do domu,Kiedy Cyrus zamknął za sobą drzwi i odwrócił się w stronęMeredith, zniknął między nimi dystans paru lat.Odetchnąłgłęboko.Serce biło szybko.Ona tam była, to nie sen.Jak dymrozwiały się wszelkie trudności.Ledwie panował nad spalającą gożądzą.- Pragnę cię! - stwierdził szorstko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •