[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślałem, że zapisał mi w testamencie klawesyn.Tak też było.Wszystkie ocalałe klawesyny.A prócz tego.ale pewnie się sam domyśli­łeś.Urwał, jakby czekając, co powiem, ale ja nie powiedzia­łem nic.- Nie, nie zostawił mi całej swej fortuny, ale tyle, że stanowiło to majątek dla młodego człowieka, uzależnionego całkowicie od matki.Z początku trudno mi było w to uwierzyć.Wiedziałem, że mnie lubił, że traktował mnie jak przyszywanego siostrzeńca.Ale tyle pieniędzy.I to na skutek tylu zbiegów okoliczności.Przypadek chciał, że grałem przy otwartych oknach.Przypadek chciał, że jakaś wieśniaczka roześmiała się zbyt głośno.- Conchis chwi­lę siedział w milczeniu.- Ale obiecałem powtórzyć słowa, które de Deukans pozostawił mi w spadku wraz z pieniędzmi i wspomnie­niem o sobie.Nie był to list.Króciutki cytat łaciński.Ni­gdy nie udało mi się dociec, skąd pochodzi.Brzmi z grec­ka.Myślę, że jest to tekst joński lub aleksandryjski; Utram bibis? Aquam an undam? Co pijesz? Wodę czy falę?- On pił falę?- Wszyscy pijemy, i jedno, i drugie.Ale chodziło mu o to, że należy sobie zadawać owo pytanie.Nie miało to być przykazanie.Miało to być lustro, w które należy za­glądać.Zastanowiłem się; nie, nie potrafiłbym odpowiedzieć, co piję.- Co stało się z człowiekiem, który podpalił zamek?- Poniósł zemstę z rąk prawa.- A pan dalej pozostał w Paryżu?- Do dziś zachowałem jego mieszkanie.A instrumenty muzyczne, które mi pozostawił, znajdują się obecnie w moim château w Owernii.- Odkrył pan, skąd pochodziła fortuna de Deukansa?- Miał ogromne posiadłości w Belgii.Inwestował kapi­tały we Francji i w Niemczech.Ale większość pieniędzy pochodziła z przedsiębiorstw w Kongo.Givray-le-Duc, tak samo jak Partenon, narodziło się z jądra ciemności.- Bourani też?- Czy jeśli odpowiem twierdząco, to je natychmiast opuścisz?- Nie.- Zatem nie masz prawa pytać.Uśmiechnął się, abym nie wziął tego nazbyt serio i wstał, jakby nie chcąc dopuścić do dyskusji.- Nie zapomnij koperty.Zaprowadził mnie do mego pokoiku, zapalił lampę i ży­czył dobrej nocy.Ale doszedłszy do własnych drzwi, od­wrócił się i spojrzał w moją stronę.Po raz pierwszy z jego twarzy dało się wyczytać niepewność, jakby na chwilę w coś zwątpił.- Wodę czy falę?I znikł.30Czekałem.Podszedłem do okna.Usiadłem na łóżku.Po­łożyłem się.Znów podszedłem do okna.W końcu zabrałem się do czytania tekstów.Oba były po francusku.Pierwszy musiał być kiedyś przybity do ściany; świadczyły o tym ślady pinesek i rdzy.Towarzystwo Krzewienia RozumuMy, lekarze i studenci medycyny we Francji, wyrażamy ha­sze najgłębsze przekonanie, że:1) Postęp możliwy jest tylko dzięki rozumowi człowieka.2) Pierwszym obowiązkiem nauki jest tępienie wszelkich form głupoty, wszelkich jej przejawów w życiu publicz­nym i międzynarodowym.3) Wierność rozumowi ważniejsza jest od wierności swej rodzinie, warstwie społecznej, krajowi, rasie i religii.4) Jedyną granicą rozumu jest granica człowieczeństwa, wszystkie inne są oznakami bezrozumności.5) Świat nie może być lepszy niż składające się na niego kraje, kraje nie mogą być lepsze niż składające się na nie jednostki.6) Obowiązkiem wszystkich tych, którzy zgadzają się z po­wyższymi twierdzeniami, jest wstąpienie do Towarzystwa Krzewienia Rozumu.Członkiem Towarzystwa zostaje się po podpisaniu następującego oświadczenia:1) Obiecuję przekazywać na cele Towarzystwa jedną dziesiątą moich rocznych dochodów.2) Obiecuję w każdym momencie życia kierować się Rozumem.3) Bez względu na konsekwencje nigdy nie podporządkuję się bezsensowi, nigdy spotkawszy się z nim nie zachowam się biernie.4) Uznaję lekarzy za czołówkę ludzkości.Zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby zrozumieć fizjologię mego ciała i psychologię mego umysłu, i będę się tą znajomością kierował w każdym momencie życia.5) Uroczyście oświadczam, że za najważniejszy obowiązek będę zawsze uważał obowiązek wobec Rozumu.Bracia i siostry, zwracamy się do was o pomoc w walce z bezsensem, który w ciągu ostatniego dziesiątka lat doprowadził świat do obłędu, wywołał przelew krwi.Pomóżcie i nam, aby nasze Towarzystwo okrzepło w siły i potrafiło się przeciwstawić knowaniom polityków i księży.Nadej­dzie dzień, kiedy nasze Towarzystwo zostanie uznane za najważniejsze osiągnięcie w historii ludzkiej rasy.Wstąpcie do niego dziś.Znajdziecie się między pierwszymi, którzy zobaczyli i zrozumieli.Na ostatnim akapicie ktoś dawno temu nabazgrał wiel­kimi literami: merde [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •