[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zawahał się, po czym ciągnął dalej: Niech mi pani daruje; tak bardzo potrzebuję oparcia, że odrobina pokrewieństwa niebyłaby wcale nadto.Pani de Beaus�ant uśmiechnęła się, ale smutno; czuła już nieszczęście huczące nad jejgłową.35  Gdyby pani znała położenie, w jakim znajduje się moja rodzina  ciągnął dalej zechciałaby może pani odegrać rolę owych dobroczynnych wróżek, które dla rozrywkiusuwają przeszkody piętrzące się dokoła ich chrześniaków. A zatem, kuzynie  rzekła, śmiejąc się  w czym mogę ci być pomocna? Czyż ja wiem? Być z panią związanym węzłem pokrewieństwa, który gubi się wpomroce, to już cała fortuna.Odebrała mi pani odwagę, nie wiem już, co chciałem mówić.Jest pani jedyną osobą, jaką znam w Paryżu.Ach, chciałbym móc radzić się pani, prosząc,byś mnie przyjęła jak biedne dziecko, które chce się uczepić twej sukni i które umiałobyumrzeć za panią. Umiałbyś zabić dla mnie człowieka? Dwóch  odparł Eugeniusz. Dziecko! Tak, dziecko z pana  rzekła, powściągając parę łez. Ty umiałbyś kochaćszczerze. Och!  rzekł, wstrząsając głową.Dzięki jego hardej odpowiedzi wicehrabina zainteresowała się żywo studentem.Południowiec pierwszy raz działał z wyrachowania.Między błękitnym buduarem pani deRestaud a różowym salonikiem pani de Beaus�ant przeszedł trzy lata tego prawa paryskiego,o którym się nie mówi, mimo iż stanowi ono wysokie studium społeczne: dobrze poznane idobrze stosowane prowadzi ono do wszystkiego. A! Już mam  rzekł Eugeniusz. Na balu u pani zauważyłem panią de Restaud iwybrałem się dziś do niej z wizytą. Musiał jej pan być bardzo nie na rękę  rzekła z uśmiechem pani de Beaus�ant. Och, tak, jestem nowicjuszem, który narazi się całemu światu, o ile mi pani odmówi swejpomocy.Zdaje mi się, że bardzo trudno znalezć w Paryżu kobietę młodą, ładną, bogatą,wykwintną, która by nie była zajęta, a potrzebuję takiej, aby mnie nauczyła tego, co panie,kobiety, umiecie tak dobrze wyłożyć: życia.Wszędzie zastanę jakiegoś pana de Trailles.Przyszedłem zatem do pani, aby spytać o słowo zagadki i prosić o objaśnienie, co za głupstwopopełniłem.Wspomniałem o niejakim ojcu. Księżna de Langeais  oznajmił Jakub, przerywając studentowi, który uczynił gestczłowieka wybitnie niezadowolonego. Jeżeli pan chce mieć powodzenie  szepnęła wicehrabina  przede wszystkim nieobjawiaj tak wyraznie swych uczuć.Dzień dobry, dzień dobry, droga  rzekła wstając i idącnaprzeciw księżnej.Zcisnęła jej ręce z pieszczotliwym wylaniem, jakie mogłaby mieć dlasiostry, księżna zaś odpowiedziała najtkliwszą serdecznością.Oto dwie szczere przyjaciółki  pomyślał Rastignac. Będę miał tedy dwie protektorki;muszą mieć wspólne sympatie; ta druga zainteresuje się mną z pewnością. Jakiemuż dobremu natchnieniu zawdzięczam szczęście oglądania cię, droga Antosiu? rzekła pani de Beaus�ant. Mnie? Ujrzałam pana d'Ajuda-Pinto,jak wchodził do państwa Rochefide, pomyślałamtedy, że jesteś sama.Pani de Beaus�ant nie zagryzła warg, nie zaczerwieniła się, spojrzenie jej zachowałospokój, czoło zdawało się rozjaśniać, gdy księżna wymawiała te złowróżbne słowa. Gdybym wiedziała, że jesteś zajęta. dodała księżna, zwracając się w stronęEugeniusza. Pan de Ratignac, mój krewny  rzekła wicehrabina. Czy masz wiadomość o generalede Montriveau?  rzekła. Serizy mówił mi wczoraj, że nigdzie go nie widać, był może uciebie dzisiaj?Księżna, o której powiadano, że pan de Montriveau, przedmiot jej gorącej miłości, opuściłją, uczuła w sercu ostrze tego pytania i zaczerwieniła się: Był wczoraj w pałacu Elizejskim.36  Służbowo?  rzekła pani de Beaus�ant. Klaro, wiesz zapewne  odparła księżna, strzelając z oczu snopami złośliwości  że jutrowychodzą zapowiedzi pana d'Ajuda-Pinto i panny Rochefide?Cios był zbyt gwałtowny, wicehrabina zbladła i odpowiedziała, śmiejąc się. Jedna z tych bajek, które obnoszą głupcy.Dlaczego pan d'Ajuda miałby wnosić w domRochefidów jedno z najpiękniejszych nazwisk Portugalii? Rochefide to szlachta ledwiewczorajsza. Ale Berta będzie miała, jak mówią, dwieście tysięcy franków renty. Pan d'Ajuda jest zbyt bogaty na takie rachuby. Ale, moja droga, panna de Rochefide jest urocza. A!. Wreszcie, jest tam dziś na obiedzie, warunki już ułożono.Dziwi mię niesłychanie, że takmało wiadomo ci o tym. Jakież głupstwo strzelił pan dzisiaj, panie de Rastignac?  rzekła pani de Beaus�ant. Tobiedne dziecko jest takim nowicjuszem w świecie, że nic nie rozumie, droga Antosiu, z naszejrozmowy.Bądz poczciwa dla niego, odłóżmy ten przedmiot do jutra.Jutro, widzisz, rzeczrozgłosi się niezawodnie urzędowo i będziesz mogła rozwijać przyjacielską usłużność już napewne.Księżna obrzuciła Eugeniusza jednym z tych lekceważących spojrzeń, które mierzączłowieka od stóp aż do głowy, spłaszczają go i sprowadzają do zera. Zdaje się, pani, iż bezwiednie utopiłem sztylet w sercu pani de Restaud.Bezwiednie, otomoja wina  ciągnął student, któremu instynkt posłużył wcale dobrze i który odgadł gryzącedocinki ukryte pod wymianą czułości obu pań. Znosimy obecność i lękamy się może nawetludzi, którzy urażą nas świadomie; ale ten, kto zrani nie znając głębokości rany, ten uchodziza głupca, człowieka niezręcznego, który nie umie z niczego korzystać i zasługuje nawzgardę.Pani de Beaus�ant obrzuciła studenta jednym z owych głębokich spojrzeń, w które wielkiedusze umieją włożyć równocześnie wdzięczność i godność [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •