[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Okazuje mi pan wielką hojność.To chyba jakieś nieporozu.- Zbyt szybko godzi się pani z zaniżaniem swojej wartości.A na-wiązując do tego, co może zdarzyć się w łóżku, ustalimy wszystko do-kładnie, tak jak teraz.Czuła klejnoty na szyi, widziała ich blask w lustrze na przeciwległejścianie.Wyglądała w naszyjniku o wiele wytworniej i piękniej niżjeszcze chwilę temu.Ciemny zarys postaci Haydena majaczył z tyłu.Patrzył na nią, a nie na ich wspólne odbicie.- A w zamian za to będę pańską kochanką.Ręce Haydena objęły jej talię, głowa się pochyliła.Poczuła ciepłojego warg na swoim karku.- Tak.Och, jeszcze coś.Musi pani dokończyć lekcje francuskiegoz Caroline.Roześmiała się, bo jego usta lekko ją łaskotały, i przyłapała się nazdumiewającej myśli, że męskie pocałunki są o wiele bardziej podnie-cające, gdy nosi się biżuterię wartą kilkaset funtów.- Pańska ciotka niełatwo się chyba pogodzi z tym, że zostanę panakochanką.Pocałował ją ponownie i dreszcz przeszył całe jej ciało, aż do miej-sca, gdzie wciąż jeszcze czuła pewną obolałość.- Z pewnością nie zaakceptowałaby pani w tej roli.Problem w tym,że to nie jest wcale propozycja, tylko oświadczyny.Mówięo małżeństwie.Jeszcze bardziej zaszokowana niż wtedy, gdy ujrzała naszyjnik,spojrzała na jego pochyloną głowę widoczną w lustrze.Odwróciła sięgwałtownie.- Małżeństwo? Dlaczego?Zaśmiał się i chciał ją objąć.Wyślizgnęła się z jego ramion. - Miała pani rację.Gdyby pani wciąż jeszcze mieszkałaz Longworthami lub miała ojca i rodzinę, gdyby pani nie była osamot-niona, bezradna i uboga, nigdy bym pani nie uwiódł.Pragnąłbymwprawdzie tego, lecz wspomniane reguły broniłyby mi dostępu do pani.- A zatem, po dojściu do wniosku, że jednak obejmują mnie su-rowsze zasady, czuje się pan w obowiązku prosić o moją rękę? Przy-znam, że spodziewałam się po panu większej.niezależności.- Chodzi nie tylko o reguły.Otwartość, która zapewne odstra-szyłaby od pani większość mężczyzn, mnie akurat odpowiada.Mamy zesobą wiele wspólnego.Kiedy się już wzajemnie przekonamy, jacyjesteśmy, będziemy się także uczciwiej traktować.A potem zaczął wyliczać, co Alexia wnosi do tego małżeństwa.Li-sta, co ją uderzyło, była przygnębiająco krótka.- Niewiele pan zyska na ożenku.Panu nie potrzeba żony.Gdybypostanowił się pan z kimś ożenić, wybrałby pan kobietę zamożną,wytworną lub piękną.- Na swój sposób łączy pani wszystkie te trzy cechy.Pochlebstwo ją rozbroiło, całkiem jak ich pierwszy pocałunek.Powiedział tak, chcąc wybrnąć z niezręcznej sytuacji, lecz uradowałasię tym mimo wszystko.Przeskok od roli kochanki do żony sprawił, że wszystko się po-gmatwało.A przecież gotowa była zgodzić się na pozycję niegodnądamy, tak że w gruncie rzeczy nie musiał już jej składać drugiej oferty.- Dlaczego nie wyliczy pan teraz własnych awantaży?- Staram się nie być bezlitosny, nawet jeśli piękna dama mi na topozwoli.Obszedłem się z panią haniebnie, ale nie chciałem byćodpowiedzialny za pani upadek.Pragnę pani.W takich wypadkachdżentelmen występuje z ofertą małżeńską.- To dość szczególne pragnienie nie musi trwać wiecznie.- Jeśli tak się stanie, pozostanie mi żona, która nie będzie oczekiwaćode mnie kłamstw, tym bardziej że nawet w tej chwili jest gotowaopacznie tłumaczyć sobie owe pragnienia. Powinna szaleć ze szczęścia.Bogaty, przystojny mężczyzna, synjednej z najlepszych angielskich rodzin, jej się oświadczył.A jednak nieczuła radości.Rola kochanki miałaby swoje granice.Nie byłaby czymś nieod-wracalnym.Jak się sama wyraziła tamtego dnia podczas obchodu domu,byłaby to uczciwa transakcja.%7łoną natomiast jest się przez całe życie.Na zawsze.Zyskałabyjednak bezpieczeństwo.Nie należało tracić tej szansy.A jednak sięzatrwożyła.Czym innym była zgoda na to, że zapewne nigdy już niczazna romantycznych uczuć i nie pokocha żadnego mężczyzny całymsercem, a czym innym nieodwracalna decyzja, która uniemożliwiała tona zawsze.Nie mogła również uważać, że będzie to małżeństwo z rozsądku.ToHayden Rothwell! Niemalże widziała, jak Timothy przeklina jąbełkotliwie, a Rose odwraca się od niej.Nie mogłaby im pomagać, jeśliza niego wyjdzie.Rose nie przyjęłaby ani pensa od żony Rothwella.Wpatrywała się w niego, usiłując uporządkować myśli.Podejrze-wała, że wiedział, co odpowie, nim jeszcze podjęła decyzję.Po ostat-nim, długim spojrzeniu w lustro odpięła naszyjnik.Zamierzała zrobić najbardziej nierozsądną rzecz, jaką mogła sobiewyobrazić.Podeszła do kominka i położyła ozdobę na gzymsie.- Byłaby to wspaniała oferta dla każdej innej kobiety, ale nie mogęjej przyjąć.Jak powiedziałam, wchodząc do tego pokoju, nie jest toodpowiedni dzień na podobną rozmowę.- Ale był odpowiedni, żeby złożyć pani ofertę.Wziąłem to nasiebie.- Może i tak.Kiedy pożegnałam się dzisiaj z Rose, zaczęłam roz-myślać nad uzasadnieniem takiej decyzji.- Jest pani zadziwiającą kobietą.- Mimo że powiedział te słowaniemal z gniewem, zabrzmiały niczym komplement.- Longworthowieznalezliby się w dużo lepszym położeniu, gdyby pani za mnie wyszła. - Ach, jak zręcznie potrafi pan wykorzystywać przewagę.Jest panjednak w błędzie.Nigdy mi nie wybaczą, jeżeli za pana wyjdę.Nie będąnawet chcieli ze mną rozmawiać.- Pózniej zmienią zdanie.Zresztą nie chodzi o nich.To sprawamiedzy panią a mną.- Są jedyną rodziną, jaką mam.Pozwolił jej przejść obok siebie do drzwi.Usłyszała za sobą jegogłos:- To nie tylko kwestia tego, że są pani rodziną.Chodzi o Bena,prawda? Są więzią łączącą panią z Benjaminem.Wciąż go pani kochamimo tego, co wczoraj wyszło na jaw.Oskarżenie sprawiło, że zapiekło ją w gardle.Nie mogła zaprzeczyć,że mimo upływu czasu i fatalnego odkrycia nadal pamięta o Benie.- Czy jest w tym coś złego?Zdobyła się na brutalnie szczerą odpowiedz.Powiedziała to, comyślała.Tak, to było coś złego.Zachowała się niemądrze.Tylko się uśmiechnął, ciepło i życzliwie, co ją wzruszyło.- Nie, to nie jest nic złego, Alexio, to tylko.bardzo romantyczne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •