[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siwizna, nie zgrzybia³oSæ, oznacza³a starych.Niewiasty mo¿e by potrzebowa³y bielid³a, gdyby tysi¹czne wdziêki nie nadgradza³y p³ci nie-co smag³awe; ¿adna zaS czerwona farba me wyrówna³aby piêknoSci i ¿ywoSci ich rumieñca,który wstyd zapala³.W porównaniu twarz malowanych, którychem siê niegdyS a¿ nadto na-patrzy³, zdawa³o mi siê, i¿ porzuciwszy kopie bardzo mierne, przypatrywa³em siê wybornymorygina³om.Strój mê¿czyzn bardzo by³ prosty co do gatunku materii, ale krój wygodny nie krêpowa³ ponaszemu bez potrzeby cz³onków.Kolor wszystkich sukien by³ szarawy, bia³y, wed³ug we³ny,której me farbowano.Czarnych owiec bardzo ma³o widzia³em; takiego zaS koloru we³nê ob-racali na ko³dry i materace.Krój odzie¿ podobny do tego, który widziemy pospolicie w statu-ach greckich i rzymskich.Spodnia suknia ni¿ej spada³a od kolan; zwierzchnia, daleko d³u¿-sza i obszerna, na kszta³t p³aszcza, za¿ywana najwiêcej bywa³a od starych albo te¿ i od m³od-szych w czasiech zimnych lub s³otnych.Mê¿czyxni w³osy zapuszczali równo z szyj¹, z przo-du je do góry zaczesywali, ¿eby nie spada³y na oczy.U dzieci obojej p³ci w³osy nisko by³ystrzy¿one dla zachowania ochêdóstwa.Suknie niewiast odmiennego nieco by³y kroju ni¿ mê¿czyzn; materia delikatniejsza.Pudrubia³ego; szarego i szarawego jeszcze by³a moda w ten kraj nie wnios³a; maszczenie w³osówpomad¹ mia³y tamtejsze damy za nieochêdóstwo.Nie idzie za tym, i¿by ich strój nie mia³byæ w tamtych stronach przystojny i nawet wytworny.Chêæ podobania siê powszechnym festwszêdzie tek p³ci przymiotem.Odmian mody w tamtym kraju nie, znano; krój sukien od wieków by³ jednaki: Kolor, jakomwy¿ej namieni³, nigdy siê nie odmienia³; nie mieli albowiem sekretu farbowania we³ny.Jako¿dowiedzia³em siê potem, i¿ gdy moje suknie egzaminowano (by³a zaS zwierzchnia zielona,kamizelka p¹sowa), wnieSli sobie st¹d zaraz tamtejsi obywatele, i¿ owce mojego kraju by³yzielone i p¹sowe.47Kraj ten zewsz¹d by³ morzem oblany i ca³ej wyspy powszechne nazwisko Nipu.Jêzyk narodu doSæ³atwy, ale nieobfity: ¿eby im wyt³umaczyæ skutki i produkcje kunsztów naszych zbytkowych,musia³em czyniæ opisy dok³adne i dobieraæ podobieñstw.Nie masz u Nipuanów s³Ã³w wyra¿aj¹-cych k³amstwo, kradzie¿, zdradê, podchlebstwo.Terminów prawnych nie znaj¹.Choroby nie maj¹szczególnych nazwisk; ale te¿ ani dworaków, ani jurystów, ani doktorów nie masz.Pod dyrekcj¹ mojego gospodarza trawi³em czas nad nauk¹ tamtejszego jêzyka; Jako¿ w kilkamiesiêcy mog³em siê ju¿ rozmówiæ.Przez ca³y ten czas postrzega³em, i¿ stronili ode mnietamtejsi mieszkañcy; obchodzili siê, gdy tego konieczna potrzeba wymaga³a, wzglêdem mniez wszelk¹ ludzkoSci¹; odpowiedali na moje pytania w krótkich s³owach, ale znaæ by³o w tychpowierzchownych oSwiadczeniach jakowyS przymus i odrazê.Martwi³a mnie ta ich niewiarai zbyteczna ostro¿noSæ; ale s¹dzi³em, i¿ musia³a pochodziæ z przyczyn mi niewiadomych,a wed³ug ich sposobu mySlenia uczciwych i nale¿ytych.Sam mój gospodarz, gdym siê gowypytywa³ o zwyczajach, prawach i historii krajowej, zbywa³ rozmaitymi sposoby ciekawoSæmoj¹.Boj¹c siê niedyskrecji milcza³em; ¿e zaS pokazywa³ wielk¹ ciekawoSæ wiedzieæ naj-mniejsze krajów naszych okolicznoSci, ile mo¿noSci stara³em siê o to, ¿eby tê jego ciekawoSænasyciæ i uspokoiæ.Jednego dnia, gdy siê przechadza³em zamySlony nad moim teraxniejszym stanem, przyst¹pi³do mnie z weso³¹ twarz¹ gospodarz oznajmuj¹c, i¿ dnia jutrzejszego bêdê przyjêty do po-wszechnego towarzystwa.48ROZDZIA£ TRZECIPowróciwszy do siebie, ciekawie czeka³em, jakie bêd¹ obrz¹dki przyjêcia mnie do oby-watelstwa i wspo³ecznoSci Nipuanów; a wiedz¹c ten naród uprzejmy i obyczajny, alez drugiej strony, co do nauk, kunsztów i sposobu ¿ycia dziki i niewiadomy, wzi¹³em so-bie za punkt najwiêkszej wdziêcznoSci oSwieciæ ich niewiadomoSæ i prostotê.Na tymwiêc fundamencie skomponowa³em sobie mowê, któr¹ do nich mieæ mia³em nazajutrz,podaj¹c im sposoby, przez które mogliby wyjSæ z stanu swojej dzikoSci i wkroczyæw Slady narodów europejskich, wszystkie inne doskona³oSci¹ i wiadomoSci¹ rzeczy ce-luj¹cych.Ju¿ siê zabiera³o nazajutrz ku po³udniowi, gdy przyszed³ do mnie mój gospodarz i zaprowa-dzi³ do domu jednego; zasta³em tam zgromadzonych wszystkich osady gospodarzów.Przyjê-ty od nich by³em mile, a gdySmy z darnia zrobione sto³y w ch³odzie drzew sadu zasiedli, sta-wiano przed ka¿dym zwyk³e potrawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Witkiewicz Stanislaw Ignacy N niemyte dusze imn
- Kraszewski Józef Ignacy Ostap Bondarczuk
- Kraszewski Józef Ignacy Półdiable weneckie
- Kraszewski Józef Ignacy Infantka
- Kozakiweicz Mikolaj O tolerancji i swobodzie sumien
- Wasiliadis Mikołaj Tajemnica œmierci
- Mikołaj Gogol Martwe dusze
- Terry Pratchett Rybki male ze wszystkich morz
- Shepherd Joel Próba krwi i stali 02 Petrodor
- Farkas Viktor Poza granicami wyobrazni (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- katkaras.opx.pl