X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba jednak przejść przez tak straszne próby, że większość rezygnuje.-Czy mógłbym ci jakoś pomóc?-Sama muszę stawić czoło mistrzom.-Oby ci się powiodło!Minęli kwietnik bławatków, po którym swawolił Zuch, i siedli w cieniu czerwonej wierzby.-Rozgadałam się -stwierdziła Neferet.-To nie leży w moim zwyczaju.Czyżbyś umiał skłaniać do zwierzeń?-To należy do mojego zawodu.Kradzieże, przeterminowane płatności, umowy sprzedaży, kłótnie rodzinne, cudzołóstwa, pobicia, rany, bezprawne opłaty, oszczerstwa, i tysiące innych naruszeń prawa to moja codzienność.Prowadzę śledztwa, sprawdzam zeznania, odtwarzam fakty i osądzam.-To ciężka praca.-Twój zawód wcale nie jest łatwiejszy.Ty lubisz leczyć, ja lubię sprawiedliwość; i tu, i tam oszczędzanie się byłoby zdradą.-Bardzo nie lubię korzystać z okazji, ale.-Mów, proszę cię.-Przepadł gdzieś jeden z moich dostawców ziół leczniczych.To prosty człowiek, ale uczciwy i kompetentny.Niedawno wniosłam wraz z kilkoma kolegami skargę.Może potrafiłbyś przyśpieszyć poszukiwania?-Zajmę się tym.Jak się nazywa ten dostawca?-Kani.-Kani?-Czyżbyś go znał?-Uprowadził go siłą intendent z majątku Kadasza.Sąd uznał, że Kani jest niewinny.-Dzięki tobie?-Przeprowadziłem śledztwo i wydałem wyrok.Ucałowała go w oba policzki.Pazer, choć nie był z natury marzycielem, poczuł się żywcem wzięty do raju przeznaczonego dla sprawiedliwych.-Kadasz.ten słynny dentysta?-We własnej osobie.-Mówi się, że był dobrym praktykiem, ale podobno już dawno powinien wycofać się z zawodu.Zielona małpka jęła ziewać i zsunęła się na ramię Neferet.-Muszę już iść, miło było z tobą porozmawiać.Pewnie nie będzie już okazji do spotkania.Dziękuję ci z całego serca za ocalenie Kaniego.Nie szła, lecz tańczyła -krok miała lekki i sunęła jak w świetlistej aureoli.Pazer długo jeszcze siedział pod czerwoną wierzbą, by wbić sobie w pamięć najmniejszy jej gest, najbardziej przelotne jej spojrzenie, barwę jej głosu.Zuch położył mu prawą łapę na kolanach.-Co, Zuchu, rozumiesz mnie.Zakochałem się do szaleństwa.ROZDZIAŁ 7Kem i jego pawian zjawili się o świcie.-Gotów jesteś zaprowadzić mnie do dowódcy wart przy Sfinksie? -zapytał Pazer.-Według rozkazu.-Ten ton mi się nie podoba, tak samo jak poprzednio.Ironia kłuje nie mniej niż agresja.Nubijczyka dotknęła do żywego uwaga Pazera.-Nie zamierzam giąć przed tobą karku.-Bądź dobrym policjantem, a znajdziemy wspólny język.I małpa, i jej pan wpili wzrok w Pazera -w obu parach oczu widać było hamowaną wściekłość.-Chodźmy.Był wczesny ranek i uliczki ożywiały się.Panie domu miały sobie mnóstwo do powiedzenia, nosiwody roznosiły cenny płyn, rzemieślnicy otwierali swoje kramy.Na widok małpy tłum rozstępował się.Dowódca wart mieszkał w domu podobnym do willi Branira, ale nie tak miłym dla oka.Na progu ujrzeli dziewczynkę, która bawiła się drewnianą lalką.Na widok olbrzymiej małpy wystraszyła się i z krzykiem uciekła do środka.Z domu natychmiast wyszła rozgniewana matka.-Dlaczego straszycie dziecko? Zabierzcie stąd tego potwora!-Czy to ty jesteś żoną dowódcy wart przy Sfinksie?-Jakim prawem mnie pytasz?-Nazywam się Pazer, jestem sędzią.Poważny ton młodego urzędnika i brak agresji u małpy uspokoiły kobietę.-On tu nie mieszka.Mój mąż też jest weteranem i wojsko przydzieliło nam ten dom.-Czy wiesz, dokąd się wyniósł?-Spotkałam jego żonę, jak się wyprowadzali.Wyglądała na zmartwioną i mówiła o jakimś domu na południowym przedmieściu.-Nic więcej nie wiesz?-Po co miałabym kłamać?Małpa szarpnęła się na sznurze i kobieta cofnęła się pod ścianę.-Naprawdę nic?-Nic, słowo daję, że nic.Następnego dnia Jarrot miał odprowadzić córkę do szkoły tańca, otrzymał więc zezwolenie na wyjście z kancelarii wczesnym popołudniem.Musiał tylko przyrzec, że odniesie do siedziby namiestnictwa prowincji sprawozdania z prac wykonanych przez sędziego.W ciągu ostatnich kilku dni Pazer załatwił więcej spraw, niż jego poprzednik załatwiał w sześć miesięcy.Gdy zaczęło się ściemniać, Pazer zapalił lampy.Chciał jak najszybciej zamknąć kilkanaście sporów z urzędem podatkowym -wszystkie zdążył już rozstrzygnąć na korzyść podatników.Pozostawała jeszcze tylko skarga przeciwko przewoźnikowi o imieniu Denes -najwyższy sędzia prowincji własnoręcznie wypisał na aktach: "Nie nadawać biegu".W towarzystwie osła i psa Pazer wybrał się do swojego nauczyciela, którego od przybycia do Memfisu nie zdążył jeszcze odwiedzić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.