[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wszystko znika tak szybko, że trudnoprognozować.Nie jestem pewna, jak długo Kraina Czarów jeszcze wytrzyma, jeśli królowa się nieobudzi.- Odszukam jej.syna.- Ton Devlina wyraznie zdradzał gniew.- Wracaj i spróbuj z nią porozmawiać.Przekaż, że brat sprowadzi jej dziecko do domu.Dodaj, że jeśli losy Krainy Czarów będą zagrożone,Seth nie zdoła do niej wrócić.Rae nie wiedziała, jak rozumieć złość Devlina.Jej Wysokość odpychała go na każdym kroku, ale dotej pory to nigdy nie wzbudzało w nim gniewu.Wszystko się zmieniało i chociaż Rae nie rozumiałatych zmian, żywiła nadzieję, że zwiastują przyszłość, którą ujrzała.Devlin podszedł do budynku z kamienia.Jedna ściana zamieniła się w szklana taflę.W środku spałaAni.Zciskała w pięści nóż z czarnym trzonkiem.Uniósł rękę, jakby chciał dotknąć bariery.-Jest.zapalczywa i silna.Moje siostry chcą jej śmierci, ale ja pragnę, by żyła.- Zawsze tego pragnąłeś - mruknęła Rae.Zerknął na nią przez ramię.- Mam nadzieję, że spotkamy się w Krainie Czarów.Rae skinęła głową, po czym ujęła dłoń Devlina.Objął jąi ścisnął mocno.- %7łałuję, że nie mogę zatrzymać cię tutaj albo sprowadzić tam Ani.%7łałuję, że nie możemy wszyscyukryć się w twojej jaskini.Chciałbym ocalić cię przed Sorchą, a Ani przed Bananach.Będzieszostrożny? - zapytała nagle.- Nie.- Pokręcił głową.- Sądzę, że będę bardzo nieostrożny.Nie tylko przez kilka skradzionych chwil,ale bardzo często.Powstałem z porządku i niezgody.Może najwyższy czas dopuścić do głosu obiemoje natury.Rae wspięła się na palce i pocałowała go w policzek.- Kocham twoje oba oblicza, Devlinie.Od początku.Przez moment nic nie mówił i tylko obejmowałją ostrożnie.- Sprowadzę Setha do Krainy Czarów - obiecał na koniec.-Obudzę królową, ale potem.sam niewiem.Rae pragnęła mu wyznać, że istniało jeszcze jedno rozwiązanie, ale nie mogła.Pozostało jej tylkomieć nadzieję, że je dostrzeże.- Gdyby to było możliwe, nie odstępowałabym cię na krok.Devlin tulił ją mocno.- Wkrótce wrócę do domu - powiedział stłumionym głosem.Jak tylko się odwrócił, Rae stworzyła mgłę, żeby się w niej ukryć, i szepnęła:- Wybacz mi, Devlinie.A potem chwyciła sen Ani i połączyła go ze snem wróża.Zszyła marzenia śpiących kochanków.Jeślinie zginie, pózniej je rozdzieli.Jednak jeśli przepadnie razem z Krainą Czarów, Devlin będzie musiałznalezć inne ujście dla swoich emocji.Póki co Rae zapewniła jemu i Ani przestrzeń, gdzie Ani niepotrafiła go skrzywdzić, a Wysoki Dwór ograniczyć.ROZDZIAA 25Ani śniła, że jest na plaży.Za jej plecami widniały klify porośnięte gęstym lasem.Nadchodziłprzypływ i woda obmywała jej stopy.Mokre brzegi dżinsowych nogawek oblepił piasek.Naprzeciwko niej stał Devlin.Rozglądał się, jakby szukał kogoś innego.- Co jeśli to nie jest sen, Ani? -To jest sen - odparła z naciskiem.-To znaczy, że o mnie śnisz? - Uśmiechnął się swobodniej niż w rzeczywistości.- Może.- Zaczerwieniła się, ale nie spuściła oczu.Chłonęła każdy szczegół budzącej grozę postaci:nieludzkie oczy i niezwykłą siłę.- Przyjemnie się na ciebie patrzy.- Na ciebie też.- Pogłaskał jej twarz.- Jesteś piękna, Ani.Przez całą wieczność nie spotkałem wróżki,przy której chciałem zapomnieć o całym świecie.- I chodzi wyłącznie o mój wygląd? - Przewróciła oczami.-Chyba jestem płytka, skoro mój umysłpokazuje mi takie rzeczy.- Nie miałem na myśli tylko twojej fizyczności.Ty.twoje nastroje i szaleństwa, i namiętność.nawettroska o tego irytującego wierzchowca.- Devlin patrzył na nią jak na najcenniejszy skarb.- I pomimotwojej zabójczej natury nie umiałbym ci odmówić.Czuła się tak, jakby zbyt długo wstrzymywała oddech, gdy zapytała:- Czego?- Niczego.Zrobię wszystko, co zechcesz.Nie porwał jej w ramiona, tylko zrobił krok w jej stronę, pochylił się i ją pocałował.Gdy rozchyliłwargi, nie zaczęła sączyć jego energii.To był zwykły pocałunek.Wprawdzie przyprawiał o zawrótgłowy, ale nie uśmiercał.Całowanie Devlina nie mogło równać się z niczym, czego wcześniej doświadczyła.Odchyliła się ispojrzała na niego.- Nie chcę cię skrzywdzić.Nigdy.- Nie zrobisz tego.Nie tutaj.- Devlin stał tak blisko niej, że czuła jego oddech na ustach.- Tutaj nicnam nie grozi.Wilki, które tak często pojawiały się w jej snach, leżały na piasku, wyglądały z jaskiń u podnóżyklifów, czekały między drzewami nad plażą.Wszystkie sprawiały wrażenie niezwykle zadowolonych.- Zostań ze mną - szepnął Devlin, ponownie przykuwając jej uwagę.- Jeszcze trochę.Z resztąporadzimy sobie po przebudzeniu.Nie była pewna, czy to było pytanie, czy oświadczenie.Przesunęła rękę po nagim torsie wróża.Jegomuskularne ciało, podobnie jak ciała większości członków jej dworu, pokrywały jasne blizny.Wróżkidochodziły do siebie po najbardziej dotkliwych obrażeniach.Liczne blizny sugerowały, że doświad-czył wiele przemocy.- W pokoju próbowałam tego nie robić.Nie poruszył się.- Czego?- Dotykać twoich blizn.%7łałuję, ale sama nie mam ich zbyt wiele.- Warknięcie zamarło jej w gardle.-Gabriel nie pozwala mi walczyć.- Lubię, jak walczysz.Wyszczerzyła zęby w uśmiechu.- Hmmm.Co jeszcze ma mi do powiedzenia ta wersja ciebie, którą wyśniłam? Zdradzisz, co naprawdęo mnie myślisz?- Oczywiście.- A jesteś pewien, że chcę to usłyszeć?- Nie całkiem.- Znów ją pocałował, choć tym razem krótko, a potem dodał: - Dlaczego nie zapytałaśmnie o to na jawie?Brzmienie jego głosu kazało Ani się zastanowić, czy to na pewno sen.Cofnęła się i spojrzała na niego.Devlin stał przed nią na plaży, z bosymi stopami i nagim torsem.Za jego plecami widniało morze.Odczasu do czasu do wody wskakiwały z pluskiem ciekawskie zwierzęta.To wszystko przypominałobardziej sen niż rzeczywistość.- Czy ja śnię? - szepnęła.- Oboje śnimy.- Jeśli to sen, dlaczego nie mogę sprawić, by ubrania zniknęły? - Ani mówiła bardziej do siebie niż doniego.Dotknęła jego dżinsów.- Guziki.Suwaki.To głupota, żeby o nich śnić.Nie opierał się jej zabiegom.- Masz rację.W prawdziwym świecie też bywają uciążliwe.Ani wydała stłumiony okrzyk, gdy wsunął rękę pod jej koszulę.- Ja śnię.- Tak, ale to.- Zacisnął palce na jej ciele.- To.- Przyciągnął ją do siebie.- To jest prawdziwe.Potem ją pocałował, nie kryjąc emocji.A gdy się odsunął, dodał:- To ty się wycofałaś, Ani.Nie ja.- Dla twojego dobra - przypomniała mu.- Nie doceniasz mnie.- Nie odsunął się ani nie osłabł, chociaż wyssała z niego energię.- Tym razemnie uciekaj.Przez piękną chwilę wspominała ich pierwsze spotkanie.Spowity mrokiem, zwiastował kłopoty.Porównała go wtedy do Iriala.Jednak teraz, gdy pociągnęła go ze sobą na piasek, musiała przyznać, żewłaśnie tamtego dnia Devlin zastąpił miejsce byłego Króla Mroku w jej fantazjach.Rozpięła jego dżinsy i poddała się upragnionym pocałunkom.Ani obudziła się gwałtownie w ramionach Devlina.Leżeli na łóżku, a nie na plaży.Przez momentzalewało ją więcej emocji, niż mogła znieść.Zamknęła oczy i przez chwilę karmiła się jego dotykiemi uczuciami.Potem pomyślała jednak, że może go osłabić.Chociaż nie zagrażała mu w takim stopniujak wtedy, gdy się całowali, to nie chciała go narażać.- Skończ.z tym - wyszeptała.Nie przestał jej dotykać, ale odgrodził emocje grubym murem.Wsunął palce we włosy dziewczyny,tak jak we śnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Ks. Rajmund Pietkiewicz Doktorat Pismo więte w j.pol. w latach 1518 1638
- Holt Victoria Córki Anglii 14 Tajemnica jeziora więtego Branoka
- Krzysztof Karolczak, Współczesny terroryzm w wietle teorii Halforda Mackindera
- Jacq Christian wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek
- wietlisty Kamień 01 Nefer Milczek Jacq Christian
- wietlisty Kamień 03 Paneb Ognik Jacq Christian
- Jacq Christian wietlisty kamień 03 Paneb Ognik
- McKillip Patricia Winter Rose Zimowa Róża
- Brayfield Celia Książę
- [2]Erikson Steven Bramy Domu Umarlych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- osy.pev.pl