[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Spojrzał w czarne, badawcze oczy króla An.- Można tu zamarznąć na śmierć - powiedział Mathom, ściągając opończę i narzucając ją na ramio­na Morgona.- Gdzie zostawiłeś moją córkę?- Śpi w Caerweddin.Przyleci za mną, kiedy się obudzi.- Przez Wichrową Równinę? Sama? Niezbyt się o siebie troszczycie.- Podsycił ogień i płomienie strze­liły pod niskie konary dębu.- Czy Yrth był u ciebie? - spytał Morgon, owija­jąc się szczelnie opończą.- Dokąd poszedł?- Nie wiem.Chyba na kubek grzanego wina.To nie jest pora roku dla starców.Czemu pytasz? Masz tu dwóch wielkich czarodziejów, obaj do twoich usług.- Nie czekając na odpowiedź, zerknął pytająco na Aloi­la.- Jesteś sprzęgnięty z jego umysłem.Gdzie teraz jest?Aloil, wpatrzony w płonące dębowe polana, pokrę­cił głową.- Może drzemie.Jego umysł jest wyciszony.Zmę­czyła go podróż przez Ymris.- Morgona, jak widzę, też - zauważył Talies.- Dla­czego Yrth nie podróżował z tobą?Morgon nie wiedział, co na to odpowiedzieć.Prze­sunął ręką po włosach i zobaczył przelotny błysk w kru­czych oczach.- Yrth miał, bez wątpienia, swoje powody - po­wiedział Mathom.- Człowiek bez oczu widzi cuda.Za­trzymałeś się w Caerweddin? Czy Astrin nadal ma na pieńku ze swoimi dowódcami?- Być może.Ale prowadzi całą armię na Wichro­wą Równinę.- Jak to? - żachnął się Aloil.- Nic mi nie powie­dział, a widziałem się z nim trzy noce temu.- Wyruszył na moją prośbę - odparł Morgon.- Jest już w drodze.Zaległo milczenie.Obok ogniska przejechał na koniu wartownik w złotej zbroi nałożonej na objedzony przez robactwo szkielet.Mathom odprowadził go wzrokiem.- A co widzi człowiek o jednym oku? - mruknął i za­raz odpowiedział sam sobie, drżącym głosem: - Death.Śmierć.- Nie pora teraz na zagadki - odezwał się Aloil.- Jeśli droga między Umber a Tor jest przejezdna, będzie na równinie za cztery dni.Jeśli nie.przygotuj się le­piej do marszu na północ, żeby śpieszyć mu z odsie­czą.Gdyby wpadł w pułapkę, nim by dotarł do rów­niny, wytraciłby wszystkie siły Ymris.Mógłby stracić Ymris.Czy wiesz, co czynisz? - zwrócił się do Mor­gona.- Posiadłeś potężną moc.Ale czy jesteś gotów z niej korzystać?Talies położył mu dłoń na ramieniu.- Masz umysł ymriskiego wojownika - powiedział - zdecydowany i pełen poezji.Ja również nie jestem mistrzem zagadek, ale żyję od wieków w Trzech Pro­wincjach i nauczyłem się subtelności.Czy nie rozu­miesz, do czego zmierza Naznaczony Gwiazdkami? Ściąga siły królestwa na Wichrową Równinę, bo nie zamierza walczyć sam.Wichrowa Równina.Astrin to przewidział.Yrth to przewidział.Tam rozegra się roz­strzygająca bitwa.W oczach Aloila pojawiły się iskierki nadziei.Prze­niósł wzrok na Morgona.- Sądzisz, że na Wichrowej Równinie jest Najwyższy?- Sądzę - odparł Morgon - że gdziekolwiek jest, to jeśli go szybko nie odnajdę, wszyscy zginiemy.Roz­wiązałem o jedną zagadkę za dużo.- Pokręcił głową, kiedy obaj czarodzieje otworzyli usta, by coś powie­dzieć.- Idźmy na Wichrową Równinę.Tam podzielę się z wami odpowiedziami, które znalazłem.Tam od razu powinienem się udać, ale myślałem, że może.- Urwał.Mathom dokończył za niego:- Myślałeś, że Yrth tam jest.Harfista z Lungold.- Wydał z siebie chrapliwy dźwięk, przywodzący na myśl kruczy chichot.Wpatrywał się w ogień, tak jak­by widział w nim końcowy fragment jakiegoś snu.Od­wrócił szybko wzrok, ale Morgon zdążył jeszcze zo­baczyć jego oczy, czarne i bez wyrazu, jak oczy jego umarłych toczonych przez prawdę.* * *Morgon stał pośród drzew na skraju Wichrowej Rów­niny.Zapadał zmierzch, a on patrzył, jak noc wsysa w siebie znowu wyludnione miasta i wysokie, szumiące trawy.Stał tak od wielu godzin nieruchomo, jak stary, zakorzeniony głęboko w ziemi dąb, nie zdając sobie z te­go sprawy.Bezgwiezdna noc nasączała czernią nawet lśniące jak klejnoty kamienie, z których wzniesiono wieżę.W końcu drgnął, powróciła mu świadomość własnego ciała.Kiedy zrobił krok w stronę wieży, roz­stąpiły się niespodziewanie chmury.W przestrzeń mię­dzy nimi dryfowała samotna gwiazda.Zatrzymał się u stóp schodów i spojrzał w górę, tak jak za pierwszym razem, pewnego dżdżystego jesien­nego dnia przed dwoma laty.Przypomniał sobie, że wówczas nie wzbudziły jego zainteresowania.Od­wrócił się i odszedł.Schody były ze złota i zgodnie z legendą wiły się w nieskończoność, odrywając na za­wsze od ziemi.Morgon pochylił głowę, jakby ruszał pod silny wiatr, i wstąpił na nie.Ściany wieży były z płonącej, lśnią­cej, międzygwiezdnej czerni.Złote schody okrążały spiralnie rdzeń wieży, pnąc się łagodną stromizną w górę.Po pierwszym okrążeniu czerń przeszła w in­tensywny karmazyn.Wiatr się wzmógł.Stopnie przy­brały barwę kości.Po trzecim okrążeniu głos wiatru znowu uległ zmia­nie.Pojawiły się w nim tony, które wydobywał z har­fy na północnych rubieżach.Ręce świerzbiały go, by chwycić za harfę i zawtórować ich pieśni.Ale się opa­nował.Gra na harfie mogłaby go teraz kosztować ży­cie.Po czwartym okrążeniu ściany stały się złote, a ko­lor schodów przywodził na myśl gwiezdny żar.Scho­dy wiły się bez końca w górę; równina i zburzone miasto były coraz dalej i dalej.Im wyżej, tym chłodniej­szy był wiatr.Na dziewiątym poziomie Morgon odniósł wrażenie, że wspina się na górę.Wiatr, schody i ścia­ny były tu przeźroczyste jak stopniały śnieg.Spirala schodów stawała się coraz ciaśniejsza, z czego wy­wnioskował, że niedaleko już do szczytu.Ale na na­stępnym poziomie wszedł w niesamowitą ciemność, tak jakby schody tutaj wykuto z nocnego wiatru.Ta ciem­ność zdawała się nie mieć końca, ale kiedy wreszcie się z niej wynurzył, zobaczył księżyc dokładnie tam, gdzie widział go ostatnio.Piął się dalej.Ściany przy­brały piękną barwę szarego przedświtu; schody były bladoróżowe.Wiatr dął bezlitośnie, odzierał go z ludz­kiej postaci.Na wpół człowiek, na wpół wiatr, szedł dalej, a barwy wokół zmieniały się jak w kalejdosko­pie.I w końcu zrozumiał, jak zrozumiało to wielu przed nim, że może krążyć tak wśród tych przemian w nie­skończoność.Zatrzymał się.Nie widział już miasta w dole.Spoj­rzał w górę i zobaczył tuż nad sobą zwodniczy szczyt wieży.Ale z takiej odległości widział go już od kilku godzin [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •