[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otworzyć po mojej śmierci.Pokazał ją Helen przedwieloma laty, gdy ją przygotował, kiedy Jon był jeszczedzieckiem.- Tu jest wszystko, Hen - oznajmił.- Konto bankowe,sprawy administracyjne, całość.To działo się, zanim utworzony został Koenig Holdings posukcesie Charlesa na froncie miejskim, zanim skomputeryzowanocałą firmę, zanim Koenig Cattle rozrósł się tak, że wkroczył narynki zagraniczne, miała więc wątpliwości, czy ta koperta mogładziś zawierać  wszystko.Ale i tutaj znajdował się taki sam sejf, jaki stał w biurze,masywny, ciemnozielony potwór z mosiężnymi okuciami, zpodłogą obciążoną ołowiem i stalowym wnętrzem.Musiał miećwięc taki sam zamek szyfrowy, stare sejfy miały tylko jednąkombinację cyfr, nie mogły być przeprogramowane jaknowoczesne urządzenia.A niezależnie od tego, co Phillip tuprzechowywał, musiał gdzieś zapisać numer dla spadkobierców.Pośpiesznie przecięła kilkoma krokami pokój Jona, podeszłado komody i rzuciwszy się na kopertę, wysypała w pośpiechu nałóżko jej zawartość.Sześć cyfr, mówił Jon, wszystkie stare sejfy są takie same.Gorączkowo przerzucała zaskakująco skąpą zawartość - kilkakartek z danymi bankowymi i numerami kont, parę nazwisk i125 Anula_emalutkaadresów, trochę banalnych instrukcji -i nic, co by przypominałoszyfr.Musiała się pomylić, to musi gdzieś tu być! W panicezaczęła szukać bardziej dokładnie, przeglądając leżące przed niąpapiery linijka po linijce.Czuła wściekłe gorąco, nawet w chłodzie tego niskiego,wychodzącego na wschód pokoju - z pewnością jest już pózniej,niż sądziła.Zachowaj spokój - mówiła sobie - opanuj się, musiałgdzieś zapisać numer, to po prostu nie ma sensu.Być może ukrył szyfr gdzieś pomiędzy tymi grupami cyfr.Zniepokojem wróciła do początku i zaczęła poszukiwania odnowa.Ale każda linijka cyfr zdawała się odpowiadać numeromkont lub kodom, a te musiały być wprowadzone przez rozmaitebanki jakieś sto lat po zbudowaniu sejfu.Może data? Lecz gdyprzyglądała się linijce: 29 maja 1972 - czuła dręcząceprzekonanie, że to wszystko nie ma sensu.Nie poddawaj się tak łatwo - skarciła się, powstrzymując łzy- to jest gdzieś tutaj, po prostu musisz dalej szukać!Notując w pamięci datę, wypisaną dużym, ozdobnymcharakterem pisma Phillipa, na wypadek, gdyby okazało się, żejest to poszukiwany szyfr, umieściła dokumenty w kopercie,potem starannie odłożyła ją na komodę, napisem w dół, tak jakleżała, gdy tu przyszła.Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego takpostąpiła.Nie chciała tylko, by Jon wiedział, że z narastającądesperacją szuka czegoś, co obawia się znalezć.Opuściwszy pokój, starannie zamknęła drzwi na klamkę icicho przeszła po podeście do eleganckich apartamentów, któredzieliła z Phillipem.Ta sypialniana amfilada ciągnąca się wzdłużpierwszego piętra domu, na honorowym miejscu ponad werandą,wyposażona w szeroki, biały balkon, panujący nadnieogarnionymi ziemiami Koenigów, była nagrodą dla głowyrodziny i upragnionym schronieniem przed wszystkimitrudnościami, związanymi z tą rolą.Białe ściany, stolarka znaturalnego drewna i żywy, jabłkowozielony dywan wpołączeniu z jasną tapetą w kwiaty i gałązki, pokrywającą jedną126 Anula_emalutkadługą, pochyłą ścianę, kojarzyły się z facjatką w angielskimdomu, ze słodkim porankiem angielskiej wiosny.Ale nic, co związane było z Phillipem, nie mogło zbyt długostwarzać pozoru słodyczy.Wielkie, stare, ciemne, dębowe łoże zbaldachimem w stylu europejskim, drapowanymi zasłonami inarzutą, solidny fotel klubowy i stare dębowe biurko głosiły jegodominującą obecność.Pokój miał charakter męskiej palarni,ulubioną atmosferę, którą tak łatwo Phillip stwarzał wokół siebie.Biurko przyciągnęło Helen, niczym magnes.To byłomiejsce, w którym Phillip mógłby trzymać to, czego szukała.jeśli coś takiego istniało.W ciągu ich wspólnego życia, odpierwszej chwili, gdy wprowadziła się do - jak myślała przez całelata - sypialni innej kobiety, biurko było cały czas zamknięte.- Dla bezpieczeństwa, Hen - powiedział Phillip swobodnie,gdy kiedyś go o to spytała, a ona to zaakceptowała.Po jakimśczasie Helen udało się przekształcić sypialnię w swój pokój.Stopniowo i - jak miała nadzieję -delikatnie wykorzeniławszystkie ślady gustu  tamtej.Rzadko używała imieniapierwszej żony Phillipa.Po zmianie tapet, przeróbkach,przestawieniu mebli, dodaniu tu stołu, tam półek na książki,zaczęła naprawdę czuć, że wreszcie jest to mieszkanie jej iPhillipa.Ale czasem duch  tamtej stawał pomiędzy nimi.Myślała zgłębokim lękiem, że to miało się właśnie zdarzyć.Rose byłapewna, że Trudi wróciła, przyszła po Phillipa - przypomniałasobie z drżeniem.Czy to możliwe?Podeszła do stolika nocnego, by wziąć pęk kluczy,przywiezionych z ciałem męża, z którymi nigdy nie rozstawał sięza życia, nawet w buszu Eliminując wszystkie duże, błyszczące,nowoczesne egzemplarze, metodą prób i błędów trafiła na ten,którego szukała.Pod łagodnym naciskiem zamek w biurkuotworzył się.Z płytkiej szuflady patrzyła na nią twarz dawnozmarłej kobiety, nawet na tej czarno-białej podobiznie nadalpiękna i pulsująca życiem.Trudi.127 Anula_emalutkaNo pewnie.A któż by inny?Niemal wyszeptała przywitanie - a może przekleństwo.Tu właśnie kryło się rozwiązanie jednej z tajemnic tychdwudziestu pięciu lat - co stało się z uderzającym portretemolśniewającej piękności, pierwszej pani Koenig.Portretem, któryzobaczyła, gdy po raz pierwszy była w tym domu, w tym pokoju,gdy Phillip po raz pierwszy wziął ją do łóżka.Potem Trudizniknęła.Helen wiedziała, że Phillip musiał gdzieś schować tenpiękny, artystyczny obraz, to nie była rzecz, jaką się wyrzuca.Ale nowa żona miała dość zdrowego rozsądku, by go nie szukać,a po jakimś czasie niemal zapomniała o jego istnieniu.I nigdy,nawet przez chwilę, w ciągu tych wszystkich lat, nie śniło jej się,że tamta była tu, w sypialni.Zwiadek najbardziej intymnychtajemnic, a w ostatnim czasie - najbardziej wstydliwychuczynków.Poczuła przypływ mdłości, zapragnęła zrzucić obraz zeszczytów Gór Znieżnych i patrzeć, jak rozpada się na tysiąckawałków.Albo podrzeć go i wrzucić do ubikacji.Zmusiła się,by wyjąć go ostrożnie i odłożyć na łóżko.Będzie miała dośćczasu, by postanowić, co zrobić z Trudi, gdy znajdzie to, czegoszuka.A wcale nie była bliższa celu niż wtedy, gdy zaczynałaposzukiwania.Jak we wszystkich zamkniętych i ukrytych szufladach, i tumieszały się przedmioty cenne i bezwartościowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •