[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uciekał z tego miejsca tylko dlatego, że ogarnął go niewytłumaczalny strach.Jeśli tak uczyni, to okaże się mniej męski, niż Trinchil przypuszczał.Mrucząc posępnie pod nosem, Bartan zawrócił na pięcie i pomaszerował w stronę domu.Pobieżna inspekcja zatęchłych pokoi potwierdziła, że jego najgorsze obawy były bezpodstawne.W domu nie znajdowały się żadne ludzkie szczątki.Wszystkie większe meble zabrano, ale Bartan natknął się na dodatkowe dowody na to, że właściciele wyjechali w wielkim pośpiechu.W dwóch pokojach pozostawiono maty, a w niszy w kamiennym palenisku znalazł słoik soli.Ludzie żyjący na roli nie zwykli porzucać podobnych rzeczy.Skonstatowawszy z ulgą, że nie ma powodu, by dłużej przebywać w przykrej atmosferze domu, wyszedł na zewnątrz, ocierając się o drgające lekko ubrania wiszące obok drzwi, i skierował się prosto do łodzi.Część siły nośnej uszła wraz z ochłodzeniem się gazu i łódź spoczywała teraz łagodnie na płozach.Bartan odwiązał cumę, usadził się w gondoli i poprowadził ją w górę.Niewiele czasu minęło od chwili, gdy wybiło południe i po krótkim namyśle Bartan postanowił kontynuować lot na zachód, posuwając się wzdłuż traktu ledwie widocznego w bujnym zielonym krajobrazie.Cały obszar pokrywały gęsto dru-mliny - niskie grzbiety wzgórz, wygładzone przez pradawne lodowce - ułożone tak regularnie, że przywodziły mu na myśl gigantyczne jajka w koszyku.„To dobra nazwa dla tych żyznych terenów, pomyślał.Koszyk Jaj!”Po krótkiej chwili dostrzegł kolejną farmę położoną dogodnie na zboczu jednego z okrągłych wzgórz.Przechylił statek w zakręcie i poleciał w jej stronę.Tym razem, zachowując czujność, szybciej zauważył, że ziemia wokół leży odłogiem.Znalazłszy się nad farmą, zatoczył nad nią koło na niskiej wysokości, by upewnić się w swoich spostrzeżeniach.Nigdzie nie zauważył żadnych narzędzi ani sprzętów, a dom wydawał się kompletnie ogołocony - znak, że ewakuacja przebiegła bez pośpiechu, w sposób bardziej uporządkowany.Ale dlaczego w ogóle miała miejsce?Bartan, mocno zaintrygowany tym,-co zobaczył, ruszył dalej, lecąc zakosami, co ułatwiało przepatrywanie okolicy, a opóźniało posuwanie się na zachód.W przeciągu następnej godziny odkrył kolejne osiem farm, każdą na idealnej ziemi ornej, wszystkie zupełnie opuszczone.Gospodarstwa miały zbyt duże powierzchnie, by dała na nich radę pracować jedna rodzina.Zajmowano je najwyraźniej z zamiarem położenia podwalin pod fortuny potomków.Wraz ze wzrostem liczby ludności Overlandu można by sprzedawać lub dzierżawić ziemię przyszłym pokoleniom.Z takiej zdobyczy nie rezygnuje się tak łatwo, a jednak coś skłoniło farmerów do spakowania rzeczy i ruszenia dalej w świat.W końcu Bartan natrafił wzrokiem na odblask słońca w szerokiej rzece i postanowił, że wyznaczy ona naturalny koniec dzisiejszemu lotowi.Na północnym końcu jednego z zakosów wypatrzył mglisty słup dymu wyrastający z miejsca, które zdawało się leżeć blisko rzeki.Była to pierwsza oznaka ludzkiego siedliska, jaką widział od ponad dziesięciu dni.Zaciekawiony, tym bardziej że pojawiła się szansa zasięgnięcia języka o pustych ziemiach, przez które przeleciał, wziął kurs na strużkę dymu, lecąc tak szybko jak tylko śmiał z uwagi na niepewny stan powłoki balonu.Po niedługim czasie doszedł do wniosku, że miejsce, do którego zdążał, nie jest kolejną farmą, lecz małym miasteczkiem.Leżało ono w rozwidleniu w kształcie litery igrek, tam gdzie do dużej rzeki wpadała mniejsza.Kiedy łódź podleciała bliżej, Bartan doliczył się około czterdziestu budynków, z których kilka miało rozmiary magazynów.Białe kwadraty i trójkąty żagli oznaczały, że rzeka jest żeglowna aż do południowego oceanu.Miasteczko miało wyraźnie charakter ośrodka handlowego, który mógł z czasem rozrosnąć się w ważną i kwitnącą miejscowość, a jego obecność tak blisko opuszczonych farm tym bardziej czyniła całą sprawę nadzwyczaj tajemniczą.Na długo zanim Bartan dotarł do obrzeży miasta, ryk silnika zwrócił na siebie uwagę mieszkańców.Dwaj mężczyźni nadjechali galopem na niebieskorożcach, machając do niego rękami, po czym dotrzymywali kroku lecącej łodzi, podczas gdy BaYtan sprowadzał ją w dół, w kierunku otwartej piędzi ziemi obok mostu przewieszonego przez mniejszą z dwóch rzek.Mężczyźni i kobiety wysypywali się z pobliskich budynków zbierając się w koło.Kilku młodzieńców, nie potrzebując zachęty, ochoczo pochwyciło płozy i przytrzymało statek, dopóki Bartan nie uwiązał go do odpowiedniego młodego drzewka.Czerwony na twarzy mężczyzna o przedwcześnie posiwiałych włosach zbliżył się do Bartana.Pomimo że był niższego wzrostu niż przeciętny mieszkaniec, sprawiał wrażenie pewnego siebie, i co dziwne w takim miejscu, nosił rapier.- Jestem Majin Karrodall, kasztelan miasta Nowa Minnett - odezwał się przyjacielskim tonem.- Nieczęsto widujemy powietrzne statki w tych okolicach.- Jestem przewodnikiem grupy osadników - odpowiedział Bartan na niewypowiedziane pytanie.- Nazywam się Bartan Drumme i byłbym wdzięczny za trochę wody do picia.Zaleciałem dziś dalej, niż zamierzałem, a praca wzmaga pragnienie.- Możesz swobodnie wypić tyle wody, ile chcesz, ale jeśli wolisz, możesz dostać dobrego ciemnego piwa.Co ty na to?- Poproszę dobrego ciemnego piwa.- Bartan, który nie próbował napoju alkoholowego od czasu przyłączenia się do ekspedycji, wyszczerzył zęby w uśmiechu, żeby okazać, jak bardzo docenia tę propozycję.Wśród gapiów rozległ się pomruk aprobaty i mężczyźni podążyli gromadnie ku otwartemu z przodu, podobnemu do stodoły budynkowi, który zdawał się spełniać podwójną rolę - miejsca zebrań i tawerny.Bartana usadzono przy długim stole w towarzystwie Korrodalla i około dziesięciu innych mężczyzn, z których większość przedstawiono mu jako kupców i załogantów statków rzecznych.Z miłego przekomarzania się Bartan wywnioskował, że podobne biesiady nie należą tutaj do rzadkości, oraz że jego przybycie było wygodnym pretekstem.Postawiono przed nim pokaźny kufel o dwóch uchach i gdy z niego upił, stwierdził, że piwo jest schłodzone, mocne i jak na jego gust wcale nie za słodkie.Podniesiony na duchu powitaniem i nieoczekiwaną gościnnością, począł gasić pragnienie i odpowiadać na pytania o siebie, łódź powietrzną i cele ekspedycji Trinchila.- Obawiam się, że nie to chcielibyście usłyszeć, ale będziecie zmuszeni skręcić na północ.Ziemie na zachód stąd uszczuplają góry, a na południu ocean, a wszystkie lepsze skrawki już zajęto i zarejestrowano [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •