[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kilka metrów za tą skądinąd wyjątkowo piękną, metalową ścianą, znajdowała się druga, tymrazem ju\ prawdziwa.Zauwa\yłam tam kilka par drzwi.Nie wiedziałam jednak dokąd mogłyone prowadzić.Podczas gdy ja podziwiałam jego dom, Emanuel zdą\ył ju\ wrócić, niosąc ze sobą wjednej ręce otwartą butelkę wina, w drugiej błyszczący kieliszek.Postawił go przede mną, poczym napełnił do połowy czerwonym trunkiem.18712641851264185 - A ty?  spytałam.Dopiero po chwili dotarł do mnie bezsens tego pytania.- Nic nie szkodzi  Emanuel uśmiechnął się serdecznie. Wino nie jest niestetyodpowiednim dla mnie trunkiem.Zbyt du\o ma w swoim składzie ró\nych dziwnychskładników.Moje ciało nie przepada za tego typu kombinacją.Woli coś zupełnie innego.Prostszego a zarazem bardziej wyszukanego.To powiedziawszy wymownie chwycił moją dłoń.Pociągnął ją w swoją stronę, a następniepowoli obkręcił nadgarstkiem do góry, podnosząc ją do swoich ust.Ogarnęło mnieprzekonanie, \e oto za chwilę zatopi we mnie swoje zęby.Zastygłam w oczekiwaniu a mojeserce zaczęło łopotać jak oszalałe.Wystraszyłam się.Mimo to poczułam coś jeszcze.Jakiś trudny do zdefiniowania dreszcz.Byłam niemalpewna, \e gdyby tylko chciał, ja po prostu sama wyciągnęłabym swój nadgarstek, aby dowolimógł go ssać.Nie wiem jak powstała w mojej głowie podobna myśl, ale ona jednak pojawiłasię, zasiewając wątpliwości.Z jednej strony obawiałam się tego wszystkiego, co wiązało się zto\samością Emanuela, z drugiej zaś pociągało mnie to, ekscytując i niebywale wręczpodniecając.Teraz, gdy ju\ oswoiłam się z myślą o tym, \e miałam do czynienia zwampirem, świadomość tego faktu pozwoliła mi spojrzeć na niego jakby z innej perspektywy.Patrzyłam cały czas na to co akurat robił, trwałam niczym zahipnotyzowana, podczas gdyon unosił moją dłoń coraz wy\ej i wy\ej, rozchylając w tym czasie swoje wargi, którymi miałzamiar objąć wystawiony w jego stronę nadgarstek.Nie jestem pewna, ale chyba przestałam na chwilę oddychać.- Przepraszam  powiedział Emanuel, nagle jakby się otrząsając. Nie chciałem cięstraszyć.To był niemądry \art.Wybacz mi.Znów podniósł moją dłoń, lecz teraz ju\ wierzchem do góry.Zło\ył na niej delikatnypocałunek, po czym lekko się unosząc podał mi kieliszek.- Dziękuję  odpowiedziałam chwytając go i upijając z niego spory łyk.Potrzebowałam tego.Czułam, \e zaschło mi w gardle.Dopiero w tej chwili po raz pierwszy przemknęło mi przez myśl pytanie co bym zrobiłagdyby Emanuel rzeczywiście zechciał mnie ugryzć.Pomimo i\ rozumiałam kim był, jakośwcześniej nie zastanawiałam się nad tym.Powinnam była.Przecie\ nie mogłam wykluczyćtakiej ewentualności.Co dzieje się z jego ofiarami, kiedy ju\ napije się ich krwi? Czy tak jakna filmach równie\ zamieniają się w wampiry? Czy umierają? Tego nie wiedziałam.Szybkoodsunęłam od siebie te myśli.Wrócę do nich pózniej.Nie teraz.Upiłam kolejny du\y łyk wina.Emanuel chyba faktycznie nie odczytywał teraz sygnałówpłynących z mojego mózgu, gdy\ nic nie zdradzało tego, \e wiedział o czym właśniemyślałam.Poczułam lekką obawę co by zrobił, gdyby wiedział nad czym się zastanawiałam.Z kolejnym łykiem Bordeaux nastąpiło lekkie odprę\enie.Jak ju\ mówiłam mam słabągłowę, więc niewiele mi potrzeba.- A teraz słucham  Emanuel zachęcił mnie do podjęcia przerwanego wcześniej tematu.O co chciałaś zapytać?- Ach tak  przypomniałam sobie. Powiedz mi ile ty właściwie masz lat?Uśmiechnął się tajemniczo tak, jakbym chciała wiedzieć coś, co stanowiło jakiś wielkisekret.- A na ile wyglądam?  odpowiedział pytaniem.- Oj proszę  nalegałam. Nie drocz się ze mną, tylko powiedz prawdę.- Jestem stary  usłyszałam wymijające słowa.- Jak stary?  nie dawałam za wygraną.Emanuel nabrał powietrza w płuca, jakby zbierając w ten sposób odwagę na to, by udzielićmi odpowiedzi na pytanie, które mu zadałam.W końcu powiedział:- Jako człowiek urodziłem się w roku tysiąc siedemset osiemdziesiątym.18812641851264185 - To znaczy  nie dokończyłam.Zaczęłam liczyć w pamięci.- To znaczy  on dokończył zaczęte przeze mnie zdanie  \e mam dwieście dwadzieściasiedem lat.Skończyłem tyle w listopadzie.Musiałam przyznać, i\ trochę mnie ta informacja zaskoczyła.W sumie mogłamspodziewać się podobnej odpowiedzi, lecz mimo to cię\ko było mi zaakceptować taki stanrzeczy.- To niesamowite  zdołałam wydusić z siebie - Kiedy dokładnie masz urodziny?- A co? Chciałabyś upiec mi tort?  spytał nieco zgryzliwie, lecz tak\e z pewną doząautoironicznego poczucia humoru.- Nie, szczerze powiedziawszy to nie potrafię robić ciast  odgryzłam się  Raczejmyślałam o ilości świeczek, które przyjdzie ci wtedy zdmuchnąć i o ewentualnym po\arze,który mo\esz spowodować jeśli będziesz się starał zrobić to po szklaneczce whisky.Powiedziałam to, po czym pokazałam mu język.Zwykle w ten sposób bym się nie zachowała, ale w tej chwili poczułam się wyjątkowoodwa\na.Do tego stopnia, \e zdobyłam się na to, by stać się nieco pyskata.Jak widać winodziałało.- Siedemnasty listopada  odpowiedział wreszcie. Chwileczkę  zastanowił się przezchwilę. Skąd pomysł z tą whisky? Co miałaś na myśli mówiąc to? Skąd wiesz?  trochę sięzmieszał.To patrzył na mnie, to na stojącą na stole butelkę będącą najwyrazniej stałym elementemdekoracji.Była tu ju\ zanim oboje usiedliśmy.- Połączyłam fakty  odrzekłam logicznie. Gdy tu dzisiaj przyszłam widziałam \e nieoddychasz.Zresztą u mnie w mieszkaniu, gdy ostatnio tam byłeś  odrobinę zwiesiłam głosna wspomnienie tego co mu wówczas powiedziałam.Było mi wstyd.Nie powinnamzareagować a\ tak ostro.Bałam się jednak i przez to zupełnie nie zwa\ałam na to co mógłpoczuć Emanuel, gdy nazwałam go potworem. Wtedy  przerwałam na chwilę. Wtedy te\tego nie robiłeś.Dzisiaj natomiast jak tylko wypiłeś trochę alkoholu wówczas widziałam jakzaczerpnąłeś powietrza i zacząłeś oddychać.- Hmm  zaśmiał się. Tak, to rzeczywiście logiczne.I istotnie muszę przyznać, \e maszrację.Tak właśnie jest.Mój organizm tylko w takich chwilach potrzebuje tlenu.Po spo\yciuprzeze mnie alkoholu.No i jeszcze wtedy, gdy musi strawić cukier  tłumaczył. Tak, wiem uśmiechnął się półgębkiem. To głupie, ale tak właśnie działa mój organizm.- A więc jednak wcale nie musisz pić krwi?  spytałam z lekkim niedowierzaniem, ale iodrobiną subtelnej nadziei.- Widzisz, to niezupełnie tak jest  tłumaczył dalej. Muszę ją pić.Owszem przez krótkiokres czasu mogę \yć spo\ywając inne, \e tak powiem paliwa, lecz na dłu\szą metę tak sięnie da.Prędzej czy pózniej muszę napić się krwi.- A czy nie mo\esz wobec tego polować, no nie wiem  wzruszyłam ramionami, kręcącjednocześnie głową. Mo\e nie na ludzi tylko na zwierzęta?Chyba po prostu desperacko szukałam sposobu na to, by usłyszeć od Emanuela to, \ewcale nie jest a\ takim monstrum za jakie powinien uchodzić.Albo choć, \e mo\na zrobićcoś, aby nie musiał zabijać ludzi.- Nie  odpowiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •