[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Hm, a któż z nas nie stoi? — odparł Lloyd.Tony Express obracał się stojąc na środku przyczepy, jak gdyby wszystkiemu się przyglądał.Może odbierał wibracje, może zapachy lub hałasy, wszystkie owe niuanse, których obdarzeni wzrokiem ludzie nie są w stanie dostrzec, nie mając dostatecznie wyostrzonych zmysłów.— Podoba ci się tu, człowieku? Co o tym myślisz?— Jest lepiej, niż mogłem przypuszczać.A już na pewno czyściej.Tony Express przestał się obracać.— Uważasz, że Indianie są brudni czy co? Lloydowi zrobiło się niewyraźnie.— Nie, nie.Oczywiście, że nie.Chciałem przez to powiedzieć, że…Tony Express machnął ręką, jak gdyby pokazując mu, że to nie ma znaczenia.— Dwie dychy na stół, człowieku.Gotówką.Zepsuła się nam maszynka do kart kredytowych.Lloyd wyciągnął z kieszeni dwudziestaka i wcisnął go Tony’emu Expressowi do ręki.— Jest twoja — rzekł chłopiec.— Prąd płatny oddzielnie, zależnie od.tego, z czego będziesz korzystał.W szafce powinny być czyste prześcieradła.Ton Zuni jest bardzo uważający.— Na przykład zawsze, kiedy obetnie paznokcie, zaraz zamiata dywan.— Miło usłyszeć — odparł Lloyd.Tony Express miał właśnie opuścić —przyczepę, kiedy przed sklepem zatrąbił samochód.— Poczekajcie — powiedział, po czym zeskoczył ze schodów i pobiegł pomiędzy przyczepami.Lloyd wszedł do kuchenki i sprawdził, czy jest gaz i woda.Zasyczał gaz, a po krótkiej chwili astmatycznego rzężenia popłynęła z kranu woda.Kathleen usiadła na łóżku.— Wiecie, zawsze człowiek wyobraża sobie te przyczepy jako coś gorszego od slumsów.A patrzcie tylko, jaka tu czystość.To chyba konieczność życia w małej przestrzeni narzuca taką dyscyplinę.Wciąż jeszcze rozmawiali, gdy Franklin odsunął siatkę z drzwi wejściowych i wyjrzał na dwór.— Chłopak wraca — powiedział.— Ma ze sobą dwóch policjantów.— Co takiego? — zdziwił się Lloyd.Odsunął z drugiej strony zasłonę i ujrzał, że Franklin ma rację.Tony Express powracał krętą dróżką pomiędzy przyczepami, za plecami mając tęgiego, rumianego na twarzy funkcjonariusza Patrolu Drogowego, któremu towarzyszył drugi, szczuplejszy i ciemniejszy na twarzy, w modnych okularach przeciwsłonecznych i sztywno wyprasowanej koszuli.— Co masz zamiar zrobić? — zapytała Kathleen, gdy Lloyd pozwolił zasłonie opaść.— Nic nie możemy zrobić — odrzekł Lloyd.— Jedynie iść w zaparte, to wszystko.Nic nie mówiąc czekali, aż Tony Express i dwaj funkcjonariusze się zbliżą.Drzwi otworzyły się i przyczepa aż jęknęła i pochyliła się cała na bok, gdy sierżant Jim Griglak wdrapał się do środka, mając za plecami Rica Mufioza.Griglak przetoczył się do części mieszkalnej, trzymając swój szerokoskrzydły kapelusz przy piersi, jak gdyby składał wizytę kurtuazyjną jakimś przyjaciołom rodziny.Ric Munoz niezmordowanie żuł gumę, zapominając nawet zdjąć okulary przeciwsłoneczne.— Sierżant Jim Griglak z Patrolu Drogowego — powiedział funkcjonariusz, choć Lloyd zdążył się sam tego domyślić.— Proszono nas o zatrzymanie mercedesa benza, którego opis odpowiada pojazdowi zaparkowanemu tam na drodze, i o aresztowanie jego pasażerów.Czy państwo są tymi pasażerami?Lloyd potrząsnął głową.— Nie wiem, o czym pan mówi, sierżancie.Nigdy w życiu nie miałem mercedesa benza.To skody Beverly Hills.Co o mnie, to uznaję tylko BMW.Jim Griglak cierpliwie wziął głęboki oddech.— Nie mówimy tu, proszę pana, o posiadaniu samochodu.Mówimy o kradzieży.— W dalszym ciągu nie wiem, o co panu chodzi.Jeśli nie lubię mercedesów, to czemu miałbym jednego z nich ukraść?— Czasami pierwszy z brzegu samochód jest lepszy niż żaden.— Jim Griglak objął wymownym spojrzeniem całą ich trójkę.— Nie zechcieliby państwo podać mi swoich nazwisk i celu pobytu tutaj?— Jesteśmy grupą badaczy zagadnień etnicznych z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego.Jestem profesor Holden Caufield, a to moi asystenci.Zajmujemy się zestawianiem profili społecznych niewielkich izolowanych społeczności indiańskich, takich jak kolonia zamieszkująca te przyczepy.Jim Griglak zamknął na chwilę oczy, jak gdyby odwołując się do niewyczerpanych rezerw cierpliwości.Wreszcie rzekł:— Aresztuję was wszystkich troje na podstawie podejrzenia o kradzież samochodu.Ja też czytałem Buszującego w zbożu, profesorze Caufield.Szkoda, że nie wymyślił pan jakiegoś bardziej przekonywającego pseudonimu, jak na przykład Bruce Wayne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •