[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skrzetuski obwinął się w burkę i położył na posłaniu, które umościli dla niego żołnierze.Począł myśleć o Helenie, o tym, że ona dotąd nie w Aubniach, że Bohun został, a on odjeżdża.Obawa, złe przeczucia, troski obsiadły go jak kruki.Począł mocować się z nimi, aż się znużył,myśli mu się mąciły, zmieszały jakoś dziwnie z poświstem wiatru, z pluskiem wioseł, z pie-śniami rybaków  i usnął.67 ROZDZIAA IXNazajutrz zbudził się świeży, zdrów i z weselszą myślą.Pogoda była cudna.Szeroko roz-lane wody marszczyły się w drobne zmarszczki od lekkiego i ciepłego powiewu.Brzegi były w tumanie i zlewały się z płaszczyzną wód w jedną nieprzejrzaną równinę.Rzędzian, zbudziwszy się i przetarłszy oczy, aż się przestraszył.Spojrzał zdziwionymi oczy-ma dookoła, a nie widząc nigdzie brzegu rzekł: O dla Boga! mój jegomość, to my już chyba na morzu jesteśmy. Rzeka to tak potężna, nie morze  odpowiedział Skrzetuski  a brzegi obaczysz, gdymgła opadnie. Myślę, że niedługo już nam i na Turecczyznę wędrować przyjdzie. Powędrujemy, jeśli nam każą; widzisz zresztą, że nie sami płyniemy.Jakoż w promieniu oka widać było kilkanaście bajdaków, dombaz, czyli tumbasów, i wą-skich czarnych czółen kozackich obszytych sitowiem, a zwanych pospolicie czajkami.Jedne ztych statków płynęły z wodą unoszone bystrym prądem, inne pięły się pracowicie w górę rze-ki, wspomagane wiosłami i żaglem.Wiozły one rybę, wosk, sól i suszone wiśnie do miastbrzegowych lub też wracały z okolic zamieszkałych obładowane zapasami żywności dla Ku-daku i towarem, który chętny znajdował pokup na Kramnym Bazarze w Siczy.Brzegi Dnie-prowe były już od ujścia Pszoły zupełną pustynią, na której gdzieniegdzie tylko bielały kozac-kie zimowniki, ale rzeka stanowiła gościniec łączący Sicz z resztą świata, więc też i ruch by-wał na niej dość znaczny, zwłaszcza gdy przybór wody ułatwiał żeglugę i gdy nawet porohyprócz Nienasytca stawały się dla statków idących w dół rzeki możliwe do przebycia.Namiestnik przypatrywał się z ciekawością temu życiu rzecznemu, a tymczasem bajdakijego mknęły szybko ku Kudakowi.Mgła opadła, brzegi zarysowały się wyraznie.Nad głowa-mi płynących ulatywały miliony ptactwa wodnego, pelikanów, dzikich gęsi, żurawi, kaczek iczajek, kulonów i rybitew; w oczeretach przybrzeżnych słychać było taki gwar, takie kotłowa-nie się wody i szum skrzydeł, że rzekłbyś, iż odbywają się tam sejmy lub wojny ptasie.Brzegi na Krzemieńczugiem stały się niższe i otwarte. Patrz no jegomość!  wykrzyknął nagle Rzędzian  dyć to niby to słońce piecze, a śniegleży na polach.Skrzetuski spojrzał: istotnie, jak okiem sięgnął, jakiś biały pokład błyszczał w promieniachsłońca po obu stronach rzeki.68  Hej, starszy! a co to się tam bieli?  spytał retmana. Wiszni, pane! odpowiedział starszy.Były to istotnie lasy wiśniowe złożone z karłowatych drzew, którymi oba brzegi szerokobyły za ujściem Pszoły porośnięte.Owoc ich, słodki i wielki, dostarczał jesienią pożywieniaptactwu, zwierzętom i ludziom zbłąkanym w pustyni, a zarazem stanowił przedmiot handlu,który wożono bajdakami aż do Kijowa i dalej.Teraz lasy osypane były kwieciem.Gdy zbli-żyli się do brzegu, by ludziom wiosłującym dać wypoczynek, namiestnik z Rzędzianem wy-siedli chcąc się bliżej owym gajom przypatrzyć.Ogarnął ich tak upajający zapach, iż zaledwiemogli oddychać.Mnóstwo płatków leżało już na ziemi.Miejscami drzewka stanowiły gąszcznieprzenikniony.Między wiśniami rosły także obficie dzikie karłowate migdały, okryte kwie-ciem różowym, wydającym jeszcze silniejszy zapach.Miliony trzmielów, pszczół i barwnychmotylów unosiły się nad owym pstrym morzem kwiatów, którego końca nie można było doj-rzeć. Cuda to, panie, cuda!  mówił Rzędzian. I czemu tu ludzie nie mieszkają? Zwierza tutakże widzę dostatek.Jakoż między krzakami wiśniowymi smykały zające szare, białe i niezliczone stada wiel-kich błękitnonogich przepiórek, których kilka Rzędzian z guldynki ustrzelił, ale ku wielkiemuumartwieniu dowiedział się potem od  starszego , że mięso ich jest trucizną.Na miękkiej ziemi widać też było ślady jeleni i suhaków, a z dala dochodziły odgłosy po-dobne do rechtania dzikich świń.Podróżnicy napatrzywszy się i odpocząwszy ruszyli dalej.Brzegi to wznosiły się, to stawały się płaskie odkrywając widok na śliczne dąbrowy, lasy,uroczyska, mogiły i rozłożyste stepy.Okolica wydawała się tak przepyszna, że Skrzetuskimimo woli powtarzał sobie pytanie Rzędziana: czemu tu ludzie nie mieszkają? Ale na to trze-ba było, by jaki drugi Jeremi Wiśniowiecki objął te pustynie, urządził i bronił od napadówTatarów i Niżowych.Miejscami rzeka tworzyła łachy, zakręty, zalewała jary, biła spienionąfalą o skały brzeżne i wypełniała wodą ciemne jaskinie skalne.W takich to jaskiniach i za-krętach bywały kryjówki i schowania kozacze.Ujścia rzek, pokryte lasem sitowia, oczeretów iszuwarów, aż czerniły się od mnogości ptactwa, słowem: świat dziki, przepaścisty, miejscamizapadły a pusty i tajemniczy roztoczył się przed oczyma naszych wędrowców.%7łegluga stała się przykrą, bo z powodu ciepłego dnia pokazywały się roje zjadliwych ko-marów i rozmaitych nieznanych na suchym stepie insektów, a niektóre z nich, na palec grube,ciurkiem krew po ukąszeniu puszczały.Wieczorem przybyli do wyspy Romanówki, której ognie z daleka było widać, i zatrzymalisię na nocleg.Rybacy, którzy przybiegli popatrzyć na poczet namiestnika, mieli koszule,twarz i ręce całkiem pomazane dziegciem dla obrony od ukąszeń.byli to ludzie grubych oby-czajów i dzicy; na wiosnę zjeżdżali się tu tłumnie dla połowu i wędzenia ryb, które potemrozwozili do Czehryna, Czerkas, Perejasławia i Kijowa.Rzemiosło ich było trudne, ale zy-skowne z powodu obfitości ryb, które latem stawały się nawet klęską tych okolic, zdychającbowiem dla braku wody po łachach i tak zwanych  cichych kątach , zarażały zgnilizną po-wietrze.Dowiedział się od rybaków namiestnik, że wszyscy Niżowcy, którzy również zajmowalisię połowem, od kilku dni opuścili wyspę i udali się na Niż, wezwani przez atamana koszo-wego.Co noc też widywano z wyspy ognie, które palili na stepie zbiegowie na Sicz podążają-cy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •