[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był na drugim brzegu rzeki, aż w górach - z czego widzicie, że umiał szybko maszerować,przynajmniej w skórze niedzwiedziej.Zobaczył wypaloną pożarem wilczą polanę i przekonał się, że ta częśćopowieści Gandalfa mówiła prawdę.Dowiedział się nawet czegoś więcej: przyłapał nawet jakiegoś warga igoblina błądzących po lesie.Od nich zasięgnął języka: patrole goblinów wspólnie z wilkami w dalszym ciąguszukały krasnoludów, rozwścieczone zabójstwem Wielkiego Goblina oraz poparzeniem nosa przywódcywargów, a także śmiercią wielu jego najdzielniejszych podwładnych poległych od ognistych pociskówczarodzieja.Tyle mu wilk i goblin, gdy ich przycisnął, powiedzieli, domyślał się jednak, że gorszych jeszczerzeczy należy oczekiwać, że przygotowuje się wielki wypad całej armii goblinów i sprzymierzonych z nimiwargów na kraje leżące w cieniu gór, obława na krasnoludów i zemsta na ludziach oraz wszelkichstworzeniach zamieszkujących te strony, podejrzanych o udzielanie pomocy zbiegom.- Twoja opowieść,Gandalfie, była bardzo ciekawa - rzekł Beorn - ale podoba mi się teraz tym bardziej, że jest, jak sięupewniłem, prawdziwa.Musisz mi wybaczyć, że ci nie uwierzyłem na słowo.Gdybyś, jak ja, żył wnajbliższym sąsiedztwie Mrocznej Puszczy, nie ufałbyś bez zastrzeżeń nikomu, chyba temu, kogo znasz takdobrze albo lepiej niż rodzonego brata.W każdym razie bądz pewien, że spieszyłem z powrotem, jakmogłem, by się przekonać, czy jesteście cali i zdrowi, i ofiarować wam wszelką pomoc, jaką rozporządzam.Od dziś będę miał dla krasnoludów więcej niż dotąd życzliwości.Wielki Goblin zabity, Wielki Goblin zabity! -mruczał sam do siebie z uciechą.- A co zrobiłeś z tym wilkiem i goblinem? - spytał nagle Bilbo.- Chodz i zobacz - odparł Beorn i wszyscyza jego przewodem poszli na drugą stronę domu.Nad bramą wejściową przybita była głowa goblina, awilcza skóra wisiała rozpięta na sąsiednim drzewie.Beorn był straszliwy dla wrogów.Lecz teraz jużkrasnoludy zyskały jego przyjazń, więc Gandalf uznał za stosowne opowiedzieć Beornowi wszystko iwyjawić prawdziwy cel wyprawy, aby skorzystać w pełni z obiecanej pomocy.A oto co im Beorn przyrzekł:dostarczy wszystkim kucyki, Gandalfowi zaś konia na drogę do granicy lasów, zaopatrzy ich w prowiantwystarczający przy oszczędnej gospodarce na kilka tygodni, a tak opakowany, żeby dzwiganie go niesprawiało wiele kłopotu; da im więc orzechy, mąkę, suszone owoce w szczelnie zamkniętych słojach, miódw wypalanych z czerwonej gliny garnkach i ciasto dwakroć pieczone, dzięki czemu trzyma się długo i nawetw małej ilości spożywane dodaje sił w marszu.Wypiek tego ciasta należał do sekretów Beorna; w składciasta wchodził przede wszystkim miód, dodawany do wszystkich niemal potraw w tym domu, bardzopożywny, jakkolwiek pobudzających pragnienie.Wody - zapewniał Beorn - nie zabraknie wam w drodze, potej stronie lasów wszędzie pełno strumieni i zródeł. - Ale ścieżka przez Mroczną Puszczę jest ciemna, niebezpieczna i uciążliwa - rzekł.- O żywność i wodębardzo tam trudno.Nie pora jeszcze na orzechy (co prawda może zdążą dojrzeć i przejrzeć, nimprzeprawicie się przez puszczę), a z tego, co tam rośnie, chyba tylko orzechy nadają się do jedzenie.Wszystko inne jest dzikie, czarne, niesamowite.Użyczę wam skórzanych worków na wodę, a także łuków istrzał.Wątpię jednak, czy cokolwiek z tego, co spotyka się w Mrocznej Puszczy, można jeść lub pić bezszkody dla zdrowia.Jest tam, jak mi wiadomo, pewien strumień, czarny i bystry, który przecina ścieżkę.Nieważcie się z niego pić ani się w nim kąpać, bo słyszałem, że to woda zaczarowana, powoduje śpiączkę iutratę pamięci.Zresztą ciemności zalegają las, nie sądzę, byście zdołali coś - jadalnego czy trującego - złuków upolować, nie schodząc ze ścieżki.Tego zaś pod żadnym pozorem nie wolno wam zrobić.Otowszystkie już rady, których mogę wam udzielić.Od chwili gdy wejdziecie w puszczę, niewiele juz potrafięwam dopomóc.Tam już musicie polegać tylko na własnym szczęściu i męstwie, no i na zapasach, w którewas zaopatrzę.Ale życzę wam wszelkiej pomyślności i dom mój będzie dla was otwarty, jeśli wam tędywypadnie wracać.Dziękowali mu oczywiście, kłaniali się, zamiatali kapturami, powtarzali, że są gotowi "do usług"gospodarza wielkiego drewnianego dworu.Lecz gdy wysłuchali jego poważnej przemowy, podupadli naduchu, bo zrozumieli, że przygoda będzie o wiele bardziej niebezpieczna, niż się spodziewali, i że nawetgdyby uniknęli wszystkich zasadzek po drodze, u celu czeka na nich smok.Cały ranek zszedł pracowicie na przygotowaniach do wymarszu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •