X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po raz pierwszy otworzyła usta.I wszyscy flibustierzy spojrzeli na nią z pożądaniem, wy-glądała bowiem prześlicznie; wystrojona, upudrowana, z różem i muszkami na policzkach,opierająca podbródek na dłoni, błyszczącej od klejnotów.Słuchała bardzo uważnie każdegosłowa, raczej jako wojownik lub wódz niż kobieta.Z oblicza jej, delikatnego i do szaleństwarozkosznego, można było wyczytać niezwykłą siłę charakteru i niezłomną wolę.Tymczasem zabrał głos kapitan Grognier. Francuzem jestem i Francuzem chcę pozostać jak ty  oświadczył, zwracając się do To-masza 1 Agneleta. Francuzem, a tym samym lojalnym poddanym króla Francji, albowiemjedno nie może iść w parze bez drugiego.Dlatego właśnie nie myślę się buntować, a nie chcętego tym bardziej, że wszelki bunt prędzej czy pózniej skończyłby się dla nas fatalnie.Skądmożemy wiedzieć, że ten nieszczęsny pokój, który nas tak ogranicza, nie ustąpi wkrótce miej-sca wojnie? Król Ludwik jest wielkim królem i myślę, że najdalej za trzy albo cztery lata za-atakuje on znów swoich nieprzyjaciół, którzy są naszymi nieprzyjaciółmi.Jeśli czas ten na-dejdzie, ci z nas, którzy potrafią cierpliwie czekać i nie ryzykować, będą wygrani.Mamy za-tem do przeczekania najwyżej cztery lata.A przez ten czas, jak mi się zdaje, wcale nie musi-my być rolnikami.Chciałbym was zapoznać z innym projektem, sądzę, że jest on ciekawy.Przerwał i wodził wzrokiem po pilnie słuchającym go zgromadzeniu.Wtedy Juana z wła-ściwą kobietom żywą ciekawością spytała: Jakiż to projekt? Oto on  rzekł Grognier, nie chcąc rzeczy owijać w bawełnę i śpiesząc zaspokoić cieka-wość damy. Bracia Wybrzeża, wszyscy, ilu nas tu jest, wiemy, że za Puerto Bello i za Pa-namą rozciąga się morze niezmierzone, niemal bez granic, które my nazywamy Morzem Po-łudniowym17 i które, oprócz królestw ogromnie bogatych, Meksyku i Peru, a także kilku in-nych prowincji amerykańskich nie mniej bogatych, omywa kraj dotąd dziewiczy, kraj bajecz-ny, a jednak rzeczywiście istniejący.Kraj ów bardzo słusznie nosi nazwę Eldorado18, wytwa-rza bowiem złoto w takiej obfitości, że jego mieszkańcy zarówno w rolnictwie, jak i w prze-17Morzem Południowym nazywano wówczas Ocean Spokojny (przyp.red.).18Eldorado, hiszp.El Dorado  pozłocony człowiek; fantastyczna kraina obfitująca w złoto, którą konkwista-dorzy hiszpańscy i portugalscy umiejscawiali między Amazonką i Orinoko.Liczne eskpedycje daremnie poszu-kiwały Eldorado w Amazonii (Nowej Granadzie), Wenezueli i Gujanie aż do połowy XVIII w.(przyp.red.).135 myśle używają sprzętów i narzędzi całych z masywnego złota.Tak! Nie mają oni innychsprzętów, tylko złote.Złote talerze, złote garnki, złote kotły, złote kilofy, motyki, rydle, topo-ry i kosy, a może nawet złote pługi, wszystko z najlepszego, czystego kruszcu.I nie jest towcale jakaś bajeczka dla dzieci, ale fakt rzeczywisty, sprawdzony.A teraz, Bracia Wybrzeża,słuchajcie uważnie, co wam powiem.To Morze Południowe, które omywa Eldorado, królHiszpanii od najdawniejszych czasów uważa za swoją szczególną własność, a traktaty poko-jowe  te same traktaty, których król Francji chce tak ściśle przestrzegać  określają to morzemorzem hiszpańskim i kastylskim.Na mocy wyjątkowego przywileju rezerwują je wyłączniedla okrętów o banderze żółto-czerwonej.Nie ma zatem żadnej obawy, aby fregaty z kwiatamililii mogły się kiedykolwiek zapuścić na te wody, tak bardzo przed innymi chronione.Nieistnieje żadne prawdopodobieństwo, aby król Ludwik, a tym bardziej jego komisarze czy gu-bernatorzy usiłowali przeszkodzić wyprawom, jakie my tam poprowadzimy, my, którzy nie-bawem, w co gorąco wierzę, podpiszemy umowę na tyle korzystną, że zmieni nas z prostychflibustierów w zdobywców złota!Powstał.Prawą ręką uderzył w stół.Szczęknęły szklanice i rozlało się wino, co najstarsi zbractwa uznali za bardzo dobry prognostyk.Podniosła się natychmiast wielka wrzawa.Kilku zachwyconych kapitanów, krzycząc gło-śno, żądało atramentu, pióra i papieru, aby podpisać niezwłocznie wspomnianą umowę.Nale-żał do nich ruchliwy i energiczny Francuz z Dieppe.Inni, mniej skorzy do podpisu, żądalidodatkowych wyjaśnień.Dowiadywano się zatem o drogi, wiatry, o najstosowniejszą poręwyjścia w morze.Jeden z Anglików uczynił słuszne spostrzeżenie, że według jego wiadomo-ści żadna droga nie łączyła Morza Północnego19, gdzie się znajdowali, z Morzem Południo-wym, dokąd się miano udać.Ale na wszystkie pytania i wątpliwości kapitan Grognier miałgotowe odpowiedzi, które brzmiały niezwykle przekonywająco. Ci spośród nas  zapewniał  którzy mają tak dobry statek jak ten oto, mogliby dzielniepożeglować na południe poza przylądek Orange i Przylądek Zwiętego Rocha i dotrzeć w tensposób do Cieśniny Magellana, znajdującej się na szerokości około pięćdziesięciu stopni.Poczym popłynęliby na północ, wzdłuż kraju o nazwie Chile.Mógłbym się spotkać z nimi podmurami samej Panamy w kwietniu lub maju przyszłego roku.Ale dla ludzi mniej majętnych,do których i ja należę, krótko mówiąc dla tych, którzy mają zamiast okrętów stare balie, bę-dzie rozsądniej szybko się ich pozbyć.Przejdziemy bowiem na piechotę z północy na połu-dnie.Tak, tak! Na piechotę, ze szpadą u boku i z muszkietem na ramieniu.A następnie eska-dry obydwu wicekrólów postarają się zabrać nas na nowe statki, świeżo zbudowane przezcieśli króla katolickiego.Tymczasem ktoś pochwalił plan przyszłego wodza: był to Wenecjanin Lor�dan, który do-tychczas nie powiedział ani słowa.Zwietna znajomość wszystkich spraw amerykańskichnadawała jego wypowiedzi szczególną wymowę. Od Morza Północnego do Morza Południowego  rzekł  należy liczyć najmniej dwana-ście wielkich mil hiszpańskich, co równa się piętnastu wielkim milom francuskim, czyli trzy-dziestu do trzydziestu pięciu naszym milom morskim.Oczywiście, nie jest to dużo.Jednakżedroga ta jest najeżona przeszkodami takimi, jak rzeki, które trzeba przejść w bród, gęste bory,strome góry, a przede wszystkim Indianie Bravos20, diabelnie zręczni w puszczaniu z wielkiejodległości zatrutych i śmiertelnych strzał.Co do innej drogi, myślę o okrętach, próbowałemjej ongiś; wcale nie jest uciążliwa, wyjątek stanowi sama cieśnina, gdyż wieją tam zwykleprzeciwne wiatry, które dmą z wielką gwałtownością [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.