[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Służącą.Służącą z Certando, gdzie, niestety, panował Alberico z Barbadioru, a nie Brandin z Ygrathu.Gubernator Stevanien został wyrwany o świcie z niespokojnego, pogrążonego w oparach wina snu przez przerażonego i wielce skruszonego członka Rady.Nagi i bez jednego nawet łyka porannego khavu wysłuchał wieści przedzierającej się przez złowróżbne pulsowanie potwornego bólu głowy.- Zatrzymać tę galerę! - ryknął, gdy przerażająca perspektywa następstw tego czynu przedarła się do jego powoli budzącej się świadomości.A w każdym razie usiłował ryknąć.Z ust wydobył mu się żałosny skrzek, na tyle jednak jasny, że członek Rady, powiewając połami szaty, wypadł z pokoju, by wy pełnić rozkaz.Zablokowano Sperion w chwili, gdy Rhamanus podnosił kotwicę.Niestety, kapitan wykazał upór zdumiewająco sprzeczny z zasadami politycznego zdrowego rozsądku.Odmówił wyda­nia dziewczyny.W chwili rozgorączkowania gubernator zasta­nawiał się nawet nad zaatakowaniem galery.Rzecznej galery Brandina, króla Ygrathu, pana Burrakhu w Khardhun, tyrana zachodnich prowincji Półwyspu Dłoni, Galery wyraźnie mającej na maszcie obok królewskiej bande­ry Ygrathu osobisty proporzec Brandina.Gubernator pomyślał, że koła śmierci są starannie struga­ne dla pomniejszych funkcjonariuszy podejmujących takie działania.Zdesperowany, usiłował znaleźć sposób, aby trafić do roz­sądku kapitana, który najwyraźniej wpadł w szpony letniego szaleństwa.- Chcesz rozpocząć wojnę? - krzyknął z nabrzeża, bo nie został wpuszczony na galerę.Nieszczęsnej dziewczyny nigdzie nie było widać - na pewno ukryli ją w kabinie kapitana.Gubernator życzył jej śmierci.Życzył śmierci sobie samemu.Po­pełniając najcięższe ze wszystkich świętokradztwo, żałował, że mistrz patelni Arduini w ogóle postawił stopę w Stevanien.- A dlaczegóż by - zawołał uprzejmie ze środka rzeki kapi­tan Rhamanus - dokładne wypełnianie obowiązków, jakie na­łożył na mnie król, miało spowodować coś takiego?- Czyżby sól morska do reszty wypaliła ci tę nędzną namiast­kę mózgu? - wrzasnął pochopnie gubernator.Kapitan zmar­szczył brew.Gubernator brnął dalej, ociekając na słońcu po­tem.- Ona jest Certandanką, na siedem świętych sióstr boga! Czy masz jakiekolwiek pojęcie, jak łatwo coś takiego może się stać pretekstem dla Alberico do rozpoczęcia wojny granicznej? - Osuszył czoło czerwoną chustą, którą poniewczasie podał mu służący.Rhamanus ku wściekłości gubernatora był zupełnie opano­wany, choć wypił zeszłego wieczoru przynajmniej tyle samo wina co on.- Uważam - rzekł beztrosko - że ona mieszka w Stevanien, pracuje w Stevanien i została pojmana w Stevanien.Według mnie jest odpowiednią kandydatką do saiszanu lub do tego, co w swej mądrości zechce z nią zrobić nasz król.- Niespodzie­wanie wycelował w gubernatora palec.- A teraz każ usunąć te łodzie albo je staranuję i zatopię w imię każdej z siedmiu sióstr oraz króla Ygrathu.Chyba że - dodał, pochylając się do przo­du i opierając rękę na relingu - wolałbyś dalekomówić z Chiarą i poprosić króla, żeby sam to rozstrzygnął?Tutaj w kolonii istniało powiedzenie: znaleźć się nago mię­dzy dwiema pięściami.Określało ono dokładnie sytuację, w jakiej stawiała gubernatora ta podstępna, starannie przemyślana, złośliwa propozycja.Czerwona chusta bezustannie i bezskutecznie osuszała jego czoło i kark.Wszystkim regionalnym administratorom w Zachodniej Dłoni starannie wbito w pamięć, że nie dalekomówi się z kró­lem bez bardzo naglącej potrzeby.Brandin musiał zużywać wiele ze swej mocy na podtrzymanie takiego kontaktu z nie będącym czarnoksiężnikiem podwładnym.Nie podejmowało się dobrowolnie takiego działania zwła­szcza bardzo wcześnie rano, kiedy król mógł spać.I, co być może najważniejsze, nie należało żądać duchowej obecności swego monarchy, mając umysł otumaniony miazmatami wy­pitego wcześniej wina, i to w sprawie, która zasadniczo dotyczy­ła jedynie schwytania w ramach daniny zwykłej wieśniaczki.To była jedna pięść.Drugą była wojna na granicy oraz mrożąca krew w żyłach możliwość jeszcze gorszych wydarzeń.Bo któż, na siedem sióstr oraz boga, zna kręte ścieżki, jakimi podążają pogańskie myśli Alberico z Barbadioru? Jak mógłby potraktować - lub zechcieć potraktować - taki incydent? Mimo gładkiego rozumowania Rhamanusa fakt, że dziewczyna pracowała “Pod Królową”, oznaczał, że z całą pewnością nie pochodziła z Dolnego Corte.Na siostry, dolnocorteanki nie można było w ramach daniny nawet schwytać! Zabraniał tego królewski rozkaz.Aby pojmać tę dziewczynę, musiała być Certandanką.Jeśli Rhamanus chciał się sprzeczać, że mieszka w Stevanien, to robił z niej dolnocorteankę, co oznaczało, że nie można jej pojmać! Co oznaczało.gubernator nie wiedział, co to oznaczo Podał służącemu przesiąkniętą chustkę i dostał nową.Czuł, że mózg smaży mu się na słońcu.Po ostatnich latach swojej służby gubernator spodziewał się jedynie spokojnych, średniodochodowych posad, na jakie za­służyła sobie jego rodzina długim, choć skromnym poparciem roszczeń Brandina do tronu w Ygrath.Tylko tyle.Nie chciał niczego więcej.No, może jeszcze przyzwoitego domu na tym wschodnim półwyspie, gdzie mógłby obserwować wynurzające się z morza słońce i polować z psami w lesie.Czy to tak wiele?A zamiast tego dwie pięści.Przez chwilę zastanawiał się nad umyciem rąk - niech prze­klęci mieszkańcy tego półwyspu pogłowią się trochę nad tym wyrażeniem! - i pozwoleniem temu zidiociałemu kapitanowi na spłynięcie galerą w dół rzeki.Właściwie, gdyby został w łóżku, udając, że nie otrzymał wiadomości na czas, to w spra­wie pomyłki pijanego kapitana byłby całkowicie niewinny.Niestety, zbyt późno zdał sobie z tego sprawę.Zamknął oczy, by delektować się cudowną słodyczą istniejącej możliwości.Za późno.Stał nad brzegiem rzeki w oślepiającym blasku i żarze słońca, a pół Stevanien słyszało, co do siebie z Rhamanusem krzyczeli przez rzekę.Odmawiając krótką, pokorną modlitwę do własnych bogów opiekuńczych zajmujących się jedzeniem i lasem oraz mając przed oczyma boleśnie wyraźną wizję nadmorskiej posiadło­ści, gubernator wybrał dla siebie pięść.- Wpuść mnie zatem na pokład - rzekł energicznie.- Nie mam zamiaru dalekomówić z królem, stojąc na nabrzeżu.Będę potrzebował fotela, spokoju i kubka niezwykle mocnego khavu czy tego, co uchodzi za khav na galerze.Rhamanus był najwyraźniej zbity z tropu.Gubernator po­trafił wydobyć z tego faktu kwaśną przyjemność.Dostał wszystko, czego żądał.Kobietę schowano pod pokład i gubernator został sam w kapitańskiej kabinie.Zaczerpnął głęboko tchu i powtórzył tę czynność kilkakrotnie.Wypił khav, parząc sobie język, co w końcu go dobudziło.Następnie po raz pierwszy od objęcia urzędu przed trzema laty zawęził myśli do icdnego maleńkiego wyobrażenia, tak jak nauczył go Brandin, i przywołał imię króla.Niepokojąco szybko usłyszał w głowie szorstki, chłodny, za­wsze nieco szyderczy głos Brandina.Przyprawiało go to o zawrót głowy.Gubernator z trudem zachował spokój.Starannie i szybko wszystkich ich nauczono, że szybkość bardzo się liczy - opisał zaistniałą sytuację [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •