X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle drzwi jego domu się otworzyły.Szybko spojrzała w inną stronę i powiedziałana głos:- Tak, będę niedługo.Mamy już wszystkie dokumenty z Nowego Jorku? -paplała.Do krawężnika podjechała taksówka i Sam już podnosiła rękę, by jązatrzymać, gdy za sobą usłyszała kobiecy głos:- Do zobaczenia.Odwróciła się odruchowo i zobaczyła piękną ciemnowłosą dziewczynę.Wychodziła z sąsiedniego domu, a mężczyzna opierał się o drzwi.Miał na sobietylko dżinsy, był boso, zauważyła z nagłym skurczem w sercu.Posłał dziewczyniecałusa.Była piękna, miała najwyżej dwadzieścia dwa lata i sądząc po srebrnejwieczorowej sukience, spędziła tu całą noc.- Trzymaj się - powiedział ciepło, pieszczotliwie, ale patrzył na Sam, która staław bezruchu, z komórką w dłoni i szeroko otwartymi ustami.- Wsiadasz czy nie, kochaniutką? - zdenerwował się taksówkarz.- Ja.tak.- Sam niemal wpadła do samochodu, walcząc przy tym z płaszczemprzeciwdeszczowym.- Zabalowaliśmy, co? - taksówkarz uśmiechnął się znacząco.- Nie - syknęła.- Do Covent Garden proszę.Co za dupek, pomyślała.Urządza głośne imprezy i romansuje z dziewczynami opołowę od siebie młodszymi.Bo przecież ona miała koło dwudziestki, a on grubo potrzydziestce.Cholerny playboy.Pewnie kretyn, który żyje z odziedziczonej fortuny inigdy w życiu nie splamił się pracą.Sam z ponurą miną gapiła się w okno taksówki.Nienawidziła takich mężczyzn.63 Rozdział 3Nie mieści mi się w głowie, że to już za dwa tygodnie.Wyobrażam sobie -rozmarzyła się Betsey - mała chatka w promieniach słońca, pokryta strzechą, pokojezalane światłem, ogródek warzywny i miejscowy pub z pysznym wiejskimjedzeniem.Siedzicie sobie na tarasie, zajadacie ostrygi i podziwiacie zachód słońca.Hope łypnęła na nią znad półmiska z rybą.- Będzie listopad, nie środek lata - warknęła.- To, zdaje się, wersja hollywoodzka.- Dan roześmiał się i podniósł głowę.Starał się posprzątać po małej Opal - urocza dziecina wycisnęła kilka opakowańkeczupu na obrus.Zanim zdążył interweniować, rzuciła jeszcze kilka otwartychsaszetek na podłogę.- Nie - zawtórował Matt - to wersja handlarza nieruchomości, który chce ciopchnąć współwłasność.Tak, Dan, dziewice na łąkach, owce na szosie i milibezzębni tubylcy z fajką, w tweedowych czapkach.- Czy my przypadkiem nie robiliśmy takiej reklamy? - zadumał się Dan.- Jeszcze nie, ale poczekaj tylko.Nie ma to jak oryginalność - zażartował Matt.Zaśmiali się.Hope dzgnęła rybę widelcem.Bardzo śmieszne, łatwo imżartować.A przecież tu chodzi ojej przyszłość.To ona musi wyjechać za granicę, zdala od koleżanek i Sam, żeby Matt mógł się realizować.Jego marzenia, jejpoświęcenie.Matt i Millie cieszyli się na przeprowadzkę, Toby chciał leciećsamolotem.Tylko Hope umierała ze strachu.- Będzie cudownie, prawda, kochanie? - Matt dostrzegł jej napięcie.- PokochaszKerry, zobaczysz.- Pochylił się, żeby ją objąć, ale nagle Millie, która siedziałamiędzy nimi, wywróciła cały talerz frytek.Dzieci zaniosły się śmiechem.Hope z westchnieniem wyjęła chusteczki higieniczne ze swej przepastnejnieodłącznej torby i zabrała się za sprzątanie.Jak zwykle w niedziele pub pękał w szwach.Schodziły się tu na obiad całerodziny i sala przypominała raczej pole bitwy; dzieci jak oszalałe biegały międzystolikami, niemowlęta płakały, dwulatki próbowały się64 wyzwolić z wysokich dziecinnych fotelików, a umęczeni rodzice kroili jedzeniena małe kawałeczki i w rzadkich chwilach względnego spokoju pospiesznie jedlispecjalność zakładu.Hope, Matt, Betsey i Dan od dawna umawiali się na niedzielne obiady, aleodkąd na świat przyszli Millie, Toby, Ruby i Opal, nie spotykali się już weleganckich restauracjach.Dzisiaj wybrali się do pubu U Stolarza, który kusił placem zabaw na zewnątrz.Niestety, padało i chmara dzieci biegała po całej restauracji.Zawsze znajdzie się jedna rodzina, pomyślała Hope ze złością, która nie zwracauwagi na swoje rozwydrzone bachory, choćby stawały na głowie.Millie i Toby tonie aniołki, broń Boże, ale przecież nie pozwalała żeby zachowywały się jak te małełobuziaki, które ściągały serwety z pustych stolików.Przedtem przez dobre półgodziny metodycznie darły na strzępy podkładki pod piwo.- Ale poważnie.- Betsey skinęła na zaganianą kelnerkę, poprosiła o następnewino [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam siÄ™ na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treÅ›ci do moich potrzeb. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

     Tak, zgadzam siÄ™ na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyÅ›wietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treÅ›ci marketingowych. PrzeczytaÅ‚em(am) PolitykÄ™ prywatnoÅ›ci. Rozumiem jÄ… i akceptujÄ™.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.