[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Izzie wyobraziła sobie swego ojca, wyższego od niej, alepozbawionego jej energii, rozglądającego się po oddziale za lekarzem, aleniezdolnego nikogo o to zapytać, ponieważ wszyscy się gdzieś spieszyli,a on nie chciał nikomu zawracać głowy.Uroczo było wieść słodkie i delikatne życie, ale to się nie sprawdzałow pełnej napięcia i pośpiechu atmosferze, panującej na ostrym dyżurze.- Jest ktoś z tobą? Na przykład Anneliese albo Edward? WujekEdward był znacznie bardziej energiczny od jejojca i z całą pewnością by się wszystkim zajął.Kochana Anneliesebyła w tym jeszcze lepsza: zachowywała spokój w przypadku każdegokryzysu i teraz na pewno też tak by było.Kuzynka Beth zginęłaby, gdyby jej matka nie była tak silną osobą.- Nie.- Ojciec wypowiedział to słowo tak, jakby miało dwie sylaby.168 Izzie czekała.- Anneliese jest już w drodze.Widzisz, zadzwoniłem do Edwarda ipowiedziałem, by przekazał to Anneliese, a on wtedy zamilkł i odparł, żeskoro jest to nagły wypadek, to tak zrobi, co brzmi dziwnie, ale niemiałem czasu, by go pytać.- Ale Anneliese już jedzie? - Izzie niecierpliwiły te szczegóły.Musiaławiedzieć, że jej ciotka tam będzie, troszcząc się o wszystko, troszcząc sięo Lily.- Tak.Chyba.Wiesz, jak Anneliese kocha twoją babcię.- To ja powinnam tam być - oświadczyła Izzie.- Nawet bym nie śmiał prosić cię o to, byś przyjechała.Jesteś takazajęta w pracy - rzekł pospiesznie ojciec.Izzie zasmucił jego pomysł, że jej praca, tylko cholerna praca, byławażniejsza od ukochanej babci.Czy wszyscy tak myśleli? %7łe Perfect-NYznajduje się na jej liście priorytetów wyżej niż rodzina?- Przyjeżdżam - oświadczyła z mocą.Do diabła z tą cholerną pracą.Jeśli będzie musiała przepłynąć Atlantyk, by znalezć się przy łóżku babci,tak właśnie uczyni.- Babcia mnie potrzebuje.Nie dodała natomiast:  I ja potrzebuję jej, ponieważ mam złamaneserce".- Idz do domu - poradziła jej Carla.- Wyglądasz na wykończoną.Połóż się i trochę ochłoń, i zadzwoń do mnie, gdybyś czegośpotrzebowała, zgoda?Izzie kiwnęła głową.- Zgoda.Dzięki.Za wszystko.- Co znaczyło: Dzięki, że niewspomniałaś już o Joem.Zamiast tłoczyć się w metrze, do domu wróciła taksówką, i przez całądrogę zastanawiała się, czy Bóg jest taki mściwy, że wylew babci to karaza jej romans.Nie bądz głupia, powiedziała sobie.To tak, jakby tylko ona byławażna, a Bóg karał innych ludzi, by odegrać się na niej.Niemniej jednakmyśl ta waliła głośno w jej głowie169 z intensywnością oglądanego nocą horroru.Zawsze w żartachokreślała siebie jako podwodną katoliczkę - taką, która wypływa napowierzchnię tylko wtedy, gdy ma kłopoty.Teraz uświadomiła sobie, żeto prawda.Kłopoty sprawiły, że jej wiara przesączała się przez pory skóryi kazała wszystko kwestionować.W domu sprawdziła rozkłady lotów i stwierdziła, że tego wieczoru niezdoła odlecieć do Dublina, ale że są wolne miejsca na następny dzień.Dokonała rezerwacji, ogarnięta dziwnym uczuciem ulgi, że nie możetak od razu opuścić Nowego Jorku.Czuła, że jeszcze nie może tegozrobić, że zbyt wiele nici jej życia fruwa tu jeszcze na wietrze.Zabrała się za pakowanie i przyłapała na tym, że nie jest się w stanieskoncentrować.Ważnym pytaniem podczas pakowania była jak zawszepogoda, ale to główne - na jak długo wyjeżdża - pozostawało bezodpowiedzi.To zależało od stanu jej babci.Och, babciu.Panująca w mieszkaniu cisza przytłaczała ją.Izzie rzadko przebywaław domu po południu w środku tygodnia; zawsze była Dziewczyną zNowego Jorku, zajętą i pędzącą gdzieś.I po co? - pomyślała z goryczą.Aby być samą i w pojedynkę radzić sobie z tą straszną wiadomością iprzygotować się do samotnej podróży do domu.Gdzie był jej kochanek, kiedy go potrzebowała? Ze swoją żoną, otogdzie.Izzie usiadła na sofie i rozpłakała się.W tym momencie cały jejromans i ekscytacja w ogóle się nie przydawały.Mogła sobie mówić, żenie ma znaczenia to, iż nie ma męża, dwójki dzieci oraz rujnującej ichhipoteki, ale w chwilach takich jak ta było jednak inaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •