[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan Samuel Weller, urzędowy czyścibut Białego Jelenia ,był właśnie zajęty w tej chwili czernieniem pary butów należących do właściciela pewnejdzierżawy, który po przeżyciach targu w Borough pokrzepiał się małym śniadaniem złożo-nym z kilku funtów zimnego mięsa i z większej ilości szklanic piwa.Do niego więc zwró-cił się chudy gentleman. Mój przyjacielu odezwał się. Ten, zdaje się, lubi bezpłatne konsultacje.W przeciwnym razie nie byłby we mnie takrozmiłowany od pierwszego wejrzenia pomyślał sprytny chłopak, ale poprzestał na za-pytaniu: Co, panie? Mój przyjacielu! powtórzył chudy gentleman z pojednawczym hm! macie tu te-raz wielu podróżnych, co?Sam spojrzał na pytającego.Był to niewielki człowieczek, z miną zakłopotaną, twarząśniadą i kościstą, której małe oczy, ciągle mrugające po obu stronach chudego inkwizytor-skiego nosa, zdawały się grać w chowanego przy pomocy tego organu.Czarny jego frakmocno uwydatniał białość koszuli i wąskiej chustki na szyi, na czarnych zaś spodniach ja-śniał złoty łańcuch z brelokami, a buty błyszczały jak oczy.W ręku trzymał kozłowe rę-81kawiczki, a gdy mówił, wsadzał obie ręce pod poły fraka z miną człowieka przywykłegodo stawiania pytań. Wiele roboty, co? rzekł mały człowieczek. A tak, sporo, panie odrzekł Sam. Nie zbankrutujemy ani też nie zrobimy fortuny.Jadamy duszoną baraninę bez kaparów, a gdy dorwiemy się do wołowiny, to dodajemychrzanu. A! zawołał mały człowieczek widzę, że żartowniś z ciebie? Co? Mój starszy brat dotknięty był tą chorobą odrzekł Sam. Sypialiśmy razem, może tozarazliwe. Szczególny stary dom! zaczął znów mały człowieczek spoglądając dokoła. Trzeba było nas uprzedzić o przybyciu, porobiono by reperacje odrzekł nie zmie-szany pucybut.Rozmawiający, zdawało się, był nieco zbity z tropu tymi ironicznymi odpowiedziami.Nastąpiła krótka narada między nim a dwoma tłustymi gentlemanami; potem chudy jego-mość wziął szczyptę tabaki z dużej srebrnej tabakierki i miało się wrażenie, że zamierzałna nowo rozpocząć rozmowę, gdy jeden z jego towarzyszy, który oprócz uprzejmej po-wierzchowności posiadał parę okularów i parę czarnych kamaszy, zbliżył się i powiedział,wskazując na drugiego tłustego gentlemana: Rzecz się ma tak: mój przyjaciel da pół gwinei, jeżeli zechcesz odpowiedzieć na jednolub dwa. Ależ kochany panie! Kochany panie! przerwał mały człowieczek. Pozwól pan,proszę bardzo, kochany panie! Pierwszą zasadą, jaką należy zachować w podobnych wy-padkach, jest to, że jeżeli oddaje pan sprawę w ręce człowieka kompetentnego, nie należymieszać się mu pod żadnym pozorem do jego czynności.Trzeba powierzyć się z zupełnymzaufaniem.Doprawdy, panie.Tu zwrócił się do drugiego tłustego gentlemana, mówiąc: Zapomniałem nazwiska pańskiego przyjaciela. Pickwick rzucił pan Wardle, gdyż on to był we własnej osobie. A! Pickwick.Doprawdy, panie Pickwick, niech mi pan daruje, kochany panie.Z naj-większą przyjemnością wysłucham prywatnie zdania pańskiego, jakie pan ma, jako amicuscuriae, ale sam pan powinieneś zrozumieć niesłuszność swej interwencji w tej chwili,zwłaszcza co do argumentu ad captandam, jakim jest ofiara gwinei.Doprawdy, kochanypanie, doprawdy. I mały człowieczek przybrał minę poważną, zażywszy szczyptętabaki w sposób bardzo przekonywający. Jedynym moim życzeniem odrzekł pan Pickwick było jak najprędzej doprowadzićdo końca tę nieprzyjemną sprawę. Bardzo dobrze, bardzo dobrze rzekł mały człowieczek. Dlatego też mówił dalej pan Pickwick zrobiłem użytek z argumentu, który mojedoświadczenie każe mi poczytywać za najskuteczniejszy w każdym wypadku. Tak, tak odrzekł mały człowieczek dobrze, bardzo dobrze, to prawda, ale pan po-winieneś był mnie go podać.Pan wie, jestem tego pewny, jak nieograniczone zaufanie na-leży pokładać w swym pełnomocniku.Jeżeli trzeba przytoczyć autorytet, to pozwól mi panpowołać się na znany wypadek Barnwella. Niech sobie panowie nie kręcą głowy tym Jerzym Barnwellem przerwał Sam, którego mocno dziwił cały dialog. Cały świat zna jego historię, a ja,jak mnie pan widzi, zawsze byłem zdania, że raczej młoda kobieta zasługiwała na powie-szenie.Ale to wszystko jedno; to nie należy do rzeczy.Chcecie, panowie, bym przyjął półgwinei? Bardzo dobrze, nie mam nic przeciwko temu cóż mogę więcej zrobić? Prawda,panie? (Pan Pickwick uśmiechnął się).Więc idzie tylko o to, bym wiedział, czego, u licha,chcecie ode mnie, jak tam ktoś powiedział, ujrzawszy upiora.82 Chcielibyśmy wiedzieć. zaczął pan Wardle. Ależ mój kochany panie! przerwał mały człowieczek z zakłopotaną miną.Pan Wardle wzruszył ramionami i zamilkł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- dickens charles ciężkie czasy
- Charles Dickens Daw
- Henryk Sienkiewicz potop
- Lumley Brian Nekroskop 9 Stracone Lata
- Lem Stanislaw Dzienniki gwiazdowe t.1
- Ossendowski F. A. Lenin (2)
- Elliott Kate Korona gwiazd 04 Dziecko płomienia
- Horacjusze Corneille
- Harry Harrison Zlote lata Stalowego Szczura (S
- Nik Pierumow Adamant Henny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ps3forme.xlx.pl