[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kris zasnął odrobinę później.Próbował wykoncypować, w jaki sposób pogodzić ćwiczenia z tak koniecznym przekopywaniem śniegu.Jednak ostatnie słowo należało do Tantrisa.Tuż przed zaśnięciem Kris usłyszał swego Towarzysza.- Więcej niż jeden dzień - rozkazał Tantris.- Jesteś bardziej zmęczony niż ci się to wydaje.Jutro także odpoczywacie.- Nic mi nie jest - szeptem zaprotestował Kris.- Ha! Tak ci się tylko wydaje.Zaczekaj do jutra.Prócz tego, jeśli uda ci się zmusić ją do skupienia, będziesz na najlepszej drodze do rozwiązania jej kłopotów.To jest ważniejsze, jak myślę.- Z przykrością muszę to przyznać - Kris ziewnął - ale masz rację, Lekkostopy.Kris nie miał pojęcia, jak byli znużeni, póki następnego dnia nie otworzył oczu i nie stwierdził, że już dawno minęło południe.Obudził Talię i razem dokończyli naprawiać suche części odzienia.Oboje w milczącym porozumieniu odkładali nieuchronną lekcję tak długo, jak to było możliwe.W końcu Talia, ociągając się, powiedziała:- Przypuszczam, że lepiej będzie.- Szkoda, ale to prawda.Tutaj.- usiadł na kocach i poklepał miejsce przed sobą.- Powiedziałem ci, że zamierzam wypróbować inną taktykę.Miałaś już okazję pracować w połączeniu ze mną, a więc wiesz, na czym to polega.Usiadła przed nim, krzyżując nogi.Zetknęli się kolanami.Spojrzała na niego bojaźliwie.- Wydaje mi się, że pamiętam.A dlaczego?- Spróbuję pokazać ci twój środek.A teraz odpręż się i tym razem pozwól mnie wykonać za ciebie robotę.- Czekał, aż wprawi się w półtrans, przymknął oczy, by i siebie w niego wprowadzić, i lekko dotknął dłońmi jej nadgarstków.Po niedługiej chwili nawiązali więź; ta część jej Daru wciąż działała dobrze, niemal zbyt dobrze.Z wolna otworzył oczy i spojrzał wiedząc, że ona widzi to, co on zobaczył.Spojrzała, wstrzymała dech i kurczowo się go uchwyciła, wytrącając oboje z transu i zrywając łączność.Spodziewał się właśnie czegoś takiego i był na to przygotowany, lecz nie ona, i teraz siedziała, potrząsając głową, starając się zebrać myśli.- Głupio się zachowałam - powiedziała, kiedy w końcu mogła wykrztusić z siebie słowo.- Nie będę oponował - odparł surowo.- Gotowa spróbować jeszcze raz?Westchnęła i kiwnęła głową, ponownie starając się rozsiąść jak najwygodniej.Tym razem nie chwytała się go kurczowo - ledwie się poruszyła.W końcu to Talia przerwała ich trans, nie mogąc znieść forsownego napięcia uwagi.- To jest jakby próba rysowania, patrząc w lustro - powiedziała, zaciskając zęby.- A więc? - odparł, starając się nie ułatwiać jej litowania się nad sobą.- A więc spróbuję jeszcze raz.Dopiero w wiele godzin później osiągnęła zwycięstwo.I stało się tak, jak to Kris podejrzewał, gdy odnalazła swój stabilny środek, odbyło się to niemal przy wtórze głośnego trzasku, jakby zwichnięty staw wskoczył na swoje miejsce; energia trysnęła jasnym strumieniem i coś błysnęło, jakby fala bólu, za którą przyszła ogromna ulga.Kris polecił Tantrisowi najpierw popchnąć ją lekko, a później dać zdrowego kuksańca - na próżno.- Uziemienie! - rozkazał.Zrobiła to z takim brakiem finezji, po omacku, niezdarnie, że jego wcześniejsze podejrzenia - iż nigdy nie potrafiła skupić się na sobie i właściwie uziemić - zostały potwierdzone.Dopiero wtedy uświadomił sobie, że jej osłony nie stały się nagle kapryśne, lecz załamały się zupełnie, a stało się tak dlatego, iż nigdy nie osadzono ich właściwie.- Dobrze - rzekł cicho - teraz jesteś właściwie przygotowana.Czy rozumiesz teraz, dlaczego to jest takie ważne?- Bo - odpowiedziała powoli - potrzebne jest nam coś, na czym możemy budować.- Tak jest - przytaknął.- A teraz wyjdź z tego stanu.Tym razem uda ci się go odnaleźć ponownie.Bez mojej pomocy! Skupienie i uziemienie, żółtodziobie.- Skupienie i uziemienie.Do licha, nie tak.Jeszcze raz.Skupienie i uziemienie.Szybciej.Do kroćset, teraz powinnaś już to robić odruchowo! Nuże, do dzieła.Talia resztką sił utrzymywała nerwy na wodzy.Gdyby nie jego troska, tak przemożna, że mogła ją wyczuć bez najmniejszego wysiłku, załamałaby się wiele godzin temu.Skupienie i uziemienie, raz za razem, coraz szybciej i szybciej, z Tantrisem i Rolanem wymierzającymi jej kuksańce wtedy, gdy się tego najmniej spodziewała.Gdy pchnęli ją po raz pierwszy, zanim przygotowała się należycie, dosłownie straciła przytomność.Przyszła do siebie, gdy Kris z kamienną twarzą podnosił ją z ziemi.- Tantris mnie uderzył! - poskarżyła się urażona.- To właśnie powinien zrobić - odparł Kris, wypuszczając ją z rąk.- Lecz ja nie byłam przygotowana! To nieuczciwe! - Patrzyła na niego, czując, jak jej emocje wymykają się z narzuconych im niezwykle wiotkich pęt.Czuła się zdradzona, okropnie zdradzona.- Do licha, to prawda, to było nieuczciwe.- Na ból i gniew jej głosu odpowiedział chłodno i ze wzgardą.- Życie jest nieuczciwe.Nauczyłaś się tego już dawno.- Poczuł narastający w niej gniew; jego źródło nie mogło znajdować się gdzie indziej.Pod maską wzgardy krył się niemały lęk.Prowokując ją, brał życie w swe ręce, i doskonale zdawał sobie z tego sprawę.- Cóż to, twoje uczucia znów ci się wymykają.Spętaj je natychmiast! - Gniewne uczucia zamarły; zarumieniła się ze wstydu.Nie dał jej okazji, by znów zamknęła się w kręgu wątpliwości i roztkliwiania się nad sobą.- No, dalej, skupienie i uziemienie, zrób to szybko, zanim oni cię ponownie nie ogłuszą.Nie pozwolił jej odpocząć nawet przy jedzeniu.Zaskakiwał ją w najbardziej nieoczekiwanych chwilach, pozwalając Tantrisowi i Rolanowi wymierzać kuksańce wtedy, gdy według nich najmniej się tego spodziewała.Dopiero kiedy poczuł się tak wyczerpany, że nie mógł już widzieć wyraźnie, ogłosił koniec.Rozebrała się w milczeniu, tak zamknięta w sobie, że jej twarz i oczy były zupełnie puste.Czekał, aż się odezwie.Na próżno.- Nie jest mi przykro - powiedział w końcu.- Wiem, że to nie twoja wina, iż zrzuciłaś Szarości na pół wyszkolona, lecz nie zamierzam przepraszać za to, co robię.Jeśli nie nauczysz się tego w twardej szkole, nie będziesz nigdy robić tego właściwie.- Wiem - odparła, spojrzawszy na niego ostro - i nie gniewam się na ciebie, a przynajmniej nie teraz.Jestem ogromnie zmęczona i, bogowie, głowa boli mnie tak, że ledwie mogę zebrać myśli.Uspokoił się i sięgnął po stojące na kominku puzdro z korą brzozową, by podać jej go ze smutnym uśmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)
- Moorcock Michael Kronika Czar Sagi o Elryku Tom VII (SCAN dal
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Cole Allan Bunch Chris Swiaty Wilka (SCAN dal 949)
- Cień WolnoÂści
- J. K. Rowling Harry Potter i czara ognia 4
- Karpyshyn Drew Darth Bane 02 Zasada Dwóch
- Christie Agatha Wczesne sprawy Poirota (SCAN da
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- charloteee.keep.pl