[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dyj i Janosik nie był z Kościelisk, baskądsi ze Spisa.- Wy! kościeliscanie? A Walcaki u nas w Zakopanym?! MijałkówJendrek.- A Nowobilski Walek? Podbrzyźni? z Białki? – E! W Kościeli-skak.***202Na skalnym PodhaluCiemna noc była: wszyscy spali.Oko wykól, na niebie chmuryczarne, nie widać światu nic.Deszcz aż huczał, lic straszna.Czarnow kaźni, tylko Sobek widział dwoje oczu, patrzących weń, sietnia-kowatego chłopa spod Gdowa.Mordowały go, gdzie się obrócił,patrzyły na niego mocne, wyraźne, uparte.Sobek się ich wstydził, teraz się już ich i bał.Chłop siedziałw innym skrzydle, na drugim końcu gmachu, pewnie spał teraz napryczy i oczy miał zamknięte, a one tu, przez mury i dziedzińce,patrzyły w Sobkową duszę.Kurczyła się ona i wiła pod ich promie-niem, kryła się, a uciec nie mogła.Powstawało ciało wściekłe, złe, rozżarte, zrozpaczone, przeciw duszy.- Coś ty mi uczyniła?! - jęczało.- Coś ty mi uczyniła?!Nozdrza, nozdrza, które pociągnęły już wolnego powietrza zeświatu; oczy, które już poszły poza mur, w świat: jakoby zębówdostawały i gryzły, i szarpały duszę Sob-kową.Dwie blade, wyraź-ne, uparte źrenice Lacha spod Gdowa topiły się w nią coraz głębieji głębiej.Był tam! na murze!.Jeden skok!.Wiatr by go nie dopędził!.Teraz by już był u węgierskiej granicy.Zdawało się Sobkowi, że mu coś śmiga koło uszu, jakby jegociupaga własna, okręcona nad głową, puszczona by szalony pędwirujący z siły, z ochoty, z krwie! Tam, w lesie gdzieś, pod Pośred-nim Wierchem albo Dziumbirem, jak rysie przyczajone, siedzą jegotowarzysze, bracia.Długowłosy, ogromny Jano Sliva z Vihodnej,Jędrek Migać z Bustryku, Józef Papież spod Babiej Góry, Józek Sta-nik z Kościelisk, Wawrzek Hawraniec z Podspadów.Tam oni siedząkoło watry i śpiewają półgłosami groźnymi na czarnodunajeckąnutę zbójecki marsz:Hej! idem w las - piórko sie mi migoce!Hej! idem w las - dudni ziemia, kie krocę!Ka wywinem ciupazeckom - krew cerwonom wytoce!Ka obyrtnem siekiereckom - krew mi spod nóg bulkoce!203Kazimierz Przerwa-TetmajerCiemniuśka noc - ogień lasem prześwieca!Ciemniuśka noc - złe sie złemu zaleca!Na polanie popod jedle - watra w lesie sie pali;Cy sie grzejom dziwozony - cy jom carci skrzesali?„Ty, mlady brat - ty sa s nami stowarzis!Jak padnie ci - budzies cirnom ziemie gryz,A jak padnie - talarkami, dukatami budzies siał,Na kazdy dzień freirećku - kohanećku budzies miał!”Hej bratowie! - ja sa ku wam zwerbuje!Nie placcie mi - kohanecki leluje!Nie placcie mi, siostry moje - jabłonecki bielućkie!Nie placcie mi, matko, ojce - golqbecki siwućkie/Nie placcie mi - jo se ide zbijać, kraść!Za dak mi las - za posłanie mokwa, chraść/Jak mi padnie, talorami - dukotami bedem siał!A jak padnie, siubienicom- budzie se mnom wiater hwiał!Tak oni tam śpiewają półgłosem pieśń, o której nikt nie wie, kie-dy i kto ją ułożył, pieśń, od której jodły się chwieją i orły zrywają sięśpiące z konarów, i szumią skrzydłami w ciemności, ślepe, gniewnei przerażone.Tak śpiewają tam Sliva z Liptowa, Papież spod BabiejGóry, Stanik z Kościelisk, Hawraniec ze Spiża, Migać z Bustrykuz Podhala - tylko im grać na kobzie nie ma kto, bo on, Sobek Jawor-carz, na Wiśniczu.Na Wiśniczu - on, o którym chłopi mówili; Kogojako kogo, capu dzikiego skorzej za racie do garzci hycis, jako cobyJaworcarzowego Sobka mieli kie dostać!.- On, o którym dziewkiwyzdajały śpiewankę:Zaplątał sie sokół w babioletniej sieci,Jaworcarzów Sobuś siedem bram przeleci!Splątały sokoły w babiem lecie skrzidła,Jaworcarzów Sobuś nie da się wziąć nigda!204Na skalnym PodhaluOn, o którym też dziewki rady śpiewywały:Śnie mój, śnie kohany, cliwo mi przez tobie,Kie sie bez dzień cały nahodze, narobie!Śnie mój, śnie kohany, uciekojze w pole!Idzie Sobuś z lasa, jo go od cie wole!.W oczy mu lunęły góry jak grad nagły na wiosnę, zza grani wy-darty.Tu się upłaz zieleni, tam woda gra w stawie, tam owce beczą,bielą się, turlikami dzwonią, spiżaki, turliki, kłapacze: wszystkodźwięczy, dzwoni, rozbrzmiewa po polanach.Tam juhaski śpiewa-ją, tam juhasi, tam któraś wyska zza wierchu: eeee-he-heu!.tam jejktóryś odpowiada spod turni; hoba - hop!.Tam na kobzach, na gę-ślach, na piszczałkach wierzbowych, na długich, daleko brzmiącychtrombitach grają - juhasi, pasterze, wolarze.Tu w szałasie ogień wre:chłopak piętami drobnego krzesze, aż iskry w dach biją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Wójcicki Kazimierz Władysław Klechdy Starożytne Podania i Powieci Ludowe
- Dziewanowski Kazimierz Brzemię białego człowieka. Jak zbudowano Imperium Brytyjskie
- Russell Elliott Murphy Critical Companion to T. S. Eliot, A Literary Reference to His Life and Work (2007)
- Feliks W. Kres Pieklo i szpada (2)
- Diana Palmer Barwy zemsty
- Agustin Sanchez Vidal Krwawy wezel
- Charrette Robert N Wybieraj swych wrogow z rozwaga (3)
- Gould Judith Piękne i bogate
- PART02
- Wolfe Gene Miecz Liktora (SCAN dal 1075)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ortodonta.opx.pl