[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Baśka wyznałaMarcinowi prawdę, dotyczącą Gawła, i obydwoje w napięciu oczekiwalikorespondencji od kumpla.Paweł i Denat ciągle jeszcze nic nie wiedzieli.Baśkajednakże nie czekała bezczynnie.Kołatały się w niej jakieś niejasnepodejrzenia, obudzone dramatycznymi słowami Dutkiewicza i kąśliwymi insynuacjamiMarcina."To ci dwaj".Jacy dwaj? Węsząc trochę na oślep i macając ostrożniena wszystkie strony trafiła do restauracji Słowiańskiej.Zaprosili ją tam dawniznajomi, z których jeden pracował jako mechanik, drugi zaś handlował częściamisamochodowymi.Nie widziała ich dość długo, zaczęły się zatem różne wspomnieniai pytania o wspólnych przyjaciół, po czym rozmowa zeszła na Franka i Wieśka.Franek i Wiesiek przed kilkoma laty, w szczenięcym wieku, zapowiadali się naniewąskich bandziorów i nożowników i o dziwo, niczym takim nie zostali.Owszem,mieli w swojej karierze rozrywkowy okres, około roku, może dwóch lat, późniejjednak ustatkowali się i poszli do uczciwej pracy.Obaj wyrośli na znakomitychmechaników i swymi czasy służyli nawet Baśce pomocą przy tych jej ciężarówkach.Ostatnio zniknęli z horyzontu, jak kamień w wodę, zapadli się pod ziemię i niktnie wie, gdzie są.Ciekawe, co się z nimi dzieje.Z niesłychaną ostrożnościąBaśka spytała o ich ostatnie miejsca pracy.Dowiedziała się, że zatrudnieni byliw warsztatach samochodowych, jeden w prywatnym, gdzieś na Sadybie, a drugi wpaństwowym, w Śródmieściu.Rzecz jasna, robili sobie także różne fuchy, złoteręce mieli i dobrze zarabiali, trochę się tylko za nimi ta ich przeszłośćciągnęła.- Ale przecież nie siedzieli nigdy - rzekła Baśka z jeszcze większąostrożnością.- Powiem wam, że się aż nawet dziwiłam, jak im się to udało.-Ostre chłopaki, fakt - przyświadczył jeden z rozmówców.- To nie wiesz, dlaczegonie siedzieli? Oni robili dla Pierzaczka.- Co to jest Pierzaczek? Znajomynachylił się ku niej konfidencjonalnie.- Szef obstawy dolarowców.Z jego ludzinikt nie siedzi, już on ich umie wybronić.Tak kręci, że nigdy nie ma dowodów.Oni dla niego robili wtenczas, parę lat temu w tył, mieli parę obciachów, alewszystko przyschło.Podobnież do tej pory, jak mu co potrzeba, to bierze naprace zlecone różnych takich, co już dawno z branży wyszli żadne podejrzenie nanich nie pada.Za mordę ich trzyma, bo za dużo o nich wie.- Ty nie kłap tyletym pyskiem, bo ci go kto przymknie - zwrócił grzecznie uwagę drugi znajomy.-Dużo Basie obchodzi Pierzaczek! - Nie, dlaczego? - zaprotestowała Baśka.-Ciekawa postać ten Pierzaczek.Szef obstawy, mówicie? Co to jest szef obstawy? -No jak to co, szef to szef.Od niego wszystko zależy, on pilnuje porządku,mordobicia załatwia, całą ferajnę trzyma w garści.Bez niego nic.Może Franka zWieśkiem gdzie wysłał.Informacje były najzupełniej dostateczne.W mgnieniuoka Baśka pojęła, jakim cudem Waldemar Dutkiewicz został tak szybko wytropiony?i zrobiło jej się jakby trochę niedobrze.Nazajutrz rano popędziła do Gawła.Gaweł wyszedł właśnie z domu i wsiadał do samochodu.- Mówiłem ci, żebyś nieprzychodziła! - rzekł gniewnie na przywitanie.- Wsiadaj, nie stój na oczach!Baśka zlekceważyła wymówkę.' - Gdzie są Franek i Wiesiek? - spytała ostro,wsiadając do mercedesa.Gaweł powstrzymał przekręcenie kluczyka i spojrzałczujnie.- Jaki Franek i Wiesiek? - Nasi pomocnicy.Wynajęty przez ciebiepersonel.Gdzie są? - A ty skąd o nich wiesz? - A co cię to obchodzi? Zresztą,dobrze, powiem ci, żeby skończyć z głupim gadaniem.Znam ich osobiście.Rozpoznałam ich przy tych napadach.Gdzie są? Gaweł przekręcił kluczyk i wolnoruszył z miejsca.- Komu o nich mówiłaś?- Zgłupiałeś czy co? Mam takie rzeczy rozgłaszać? Nikomu! - To i dalej trzymajgębę na kłódkę.Nie znam żadnego Franka i Wieśka.- Możesz nie znać.Powiesz mitylko, gdzie są.Zwracam ci uwagę, że ja jadę do Wilanowa.-Co? - Do Wilanowajadę.Możesz mnie tam zawieźć, nic ci się nie stanie.Pogadamy po drodze.Nieznasz ich ani ty, ani ja.Gdzie oni są? - A cholera ich wie - rzekł Gawełopryskliwie po chwili milczenia.- Co cię to właściwie obchodzi? - Jeżelimilicja do nich trafi, to chyba sam wiesz, co będzie.- Dlaczego milicja ma donich trafić? Po diabła w ogóle milicja ma ich szukać? Waluciarze na nichdonieśli czy co? Baśkę zamurowało.Gaweł prezentował niepojętą tępotę.- Tybałwanie, jeszcze ciągle nie rozumiesz, że to oni utłukli Waldemara? Też zostaliwynajęci! Waldemar ich poznał! Coś z nimi zrobił, wysłałeś ich gdzieś czyutopiłeś w gliniankach?! Gaweł omal nie przeoczył czerwonego światła, zahamowałz piskiem w ostatniej chwili.- Zwariowałaś.?! - Jak to, nie wiedziałeś o tym?Nie domyśliłeś się!? Ględzisz mi tu głupoty, że Waldemar nawalił, bo go zaszybko znaleźli! Nie wiem, kto tu nawalił.! Gaweł milczał bardzo długo.- Mówcoś, do diabła! - zirytowała się Baśka.- Coś chyba trzeba zrobić! Gdzie onisą?!!! Gaweł ciągle jeszcze milczał.- Sam bym chciał wiedzieć - mruknąłwreszcie.- Dziwiło mnie trochę, że tak się zmyli.Skąd ty o tym wiesz? -Skojarzyłam sobie.Wiem nawet, kto ich wynajął.- No? Kto?- Nie rozgłaszam takich rzeczy.Od ciebie chciałabym coś usłyszeć.Wiesz o nichwięcej niż ja, bo ja ich parę lat nie widziałam.Jeżeli milicja ich znajdzie.- Nie truj mi tu milicją! - rozzłościł się Gaweł.- Po cholerę ci wiadomość,gdzie oni są, pojedziesz im łby poukręcać czy co?! Wcale nie wiem, czy torzeczywiście oni, i tobie też nie radzę gadać takich rzeczy! Byłaś tam?!Widziałaś ich!? Zamknij gębę i siedź spokojnie na tyłku! - Ja mogę siedzieć,czemu nie.Ale tobie radziłabym trochę nad tym pomyśleć.- Pomyślę, nie maobawy.I zrobię, co będzie trzeba.Wysiadaj, w Wilanowie jesteś, nigdzie nieskręcam, bo się śpieszę.W milczeniu przetrawiłam w sobie tę straszliwą opowieść.Baśka, wyczerpanagadaniem, zapaliła kolejnego papierosa, oparła głowę o ramę okna i ponurymwzrokiem wpatrywała się w walec drogowy, stojący na skraju jezdni.Sprawawyglądała beznadziejnie.- Nie ma siły, bez majora już teraz się nie obejdzie -stwierdziłam po długiej chwili.- Ciotka Pawła złoży zeznania i on się domyśli,że chodziło o ciebie, a nie o wariatkę.Co temu Gawłowi do łba strzeliło, nalitość boską?! Pomieszania zmysłów dostał czy co? - Zemścił się - mruknęłaBaśka, nie odrywając wzroku od walca.- Widocznie kumpel Marcina zdążył podjąćpieniądze.I uciszył jedynego świadka, który zgadł, że on maczał palce w tejzbrodni.Możliwe, że sam im kazał go utłuc, może Waldemar coś wykrył, może gozobaczył, rozszyfrował.Wykończył Waldemara i wykończył mnie, i już nie manikogo, kto by o nim coś wiedział.- Zostają ci dwaj.- Ci dwaj, jeśli zabiliWaldemara, pary z pyska nie puszczą.Zastanowiłam się.Owszem, to miało sens,pod warunkiem jednakże, że Baśka nikomu nie zdradziłaby udziału Gawła.Załóżmy,że Baśka nie żyje.W takim wypadku nikt, poza dwoma wynajętymi bandziorami, niema o nim najmniejszego pojęcia.De facto jednak o Gawle wiedział Marcin, terazjuż wiem i ja, możliwe było, że Baśka nie utrzymała w pełni tajemnicy i znali jątakże Donat i Paweł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Deaver Jeffery Kolekcjoner kosci
- John Fowles Kolekcjoner
- Lewis Susan Skradzione marzenia 2
- Skradzione marzenia Lewis Susan
- McCaffrey Anne Damia
- Pullman Philip Mroczne materie 1 Zorza północna (Złoty Kompas)
- R03 03
- Sw. Brygida
- Beautifully Broken. Tom 2. JeÂśli odejdziesz Cole Courtney
- Swietlisty Kamien 03 Paneb Og Jacq Christian(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp6zabrze.htw.pl