[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśli ją straci, nie będzie miał powodu dalej tego ciągnąć.Czas wrócić do domu, do Kiny.Nic więcej nie da się zrobić.A prawdopodobieństwo, że otrzyma drugą szansę, było do­prawdy niewielkie.Żył tylko dlatego, że ci ludzie przeznaczyli go na zabawkę dla naturalnych rodziców dziewczyny.Znowu.Jego dni i godziny były policzone, po raz kolejny jego wiara zo­stała wystawiona na ciężką próbę.Usłyszał słaby szmer głosu, który wydał mu się dziwnie znajomy.I tak też być powinno, pomyślał.Serce zaczęło łomotać mu w pier­siach.To był znak rozpoznawczy Kłamców, przeznaczony do wy­korzystania w ciemnościach takich jak te, kiedy zwyczajowa mowa dłoni nie spełnia swego zadania.Wymamrotał odzew.Wysiłek, jaki musiał podjąć, zaowocował atakiem kaszlu.Wymiana znaków ciągnęła się do momentu, w którym Narayan uznał, że nie ma wątpliwości, iż oto spotkał współwyznawcę.Wtedy zapytał:- Po co przybyłeś? Nie uda ci się mnie uratować.- Wykorzy­stał słowa sekretnej gwary Kłamców, co było ostatecznym testem.Przynajmniej dowie się równocześnie, jaka jest pozycja jego gościa.Niewielu świeżych konwertytów było tak zaawansowanych w swych studiach.- Sama Bogini przysłała mnie, abym przekazał jej miłość, sza­cunek i aprobatę dla twej ofiary.Zobowiązała mnie do zapewnienia, że twoja nagroda będzie wielka.Pragnie, byś zrozumiał, że moment jej zmartwychwstania jest bliższy, niźli podejrzewają niewierni.Chce, abyś wiedział, że twoje wysiłki i niedole oraz twoja nieugięta wiara naprawdę się przydały.Chce, abyś wiedział, że wrogowie wkrótce zostaną rzuceni na kolana i pożarci.Chce, abyś wiedział, iż strzeże cię i że będziesz stał przy jej boku, kiedy świętować przyjdzie Rok Czaszek.Chce, abyś wiedział, że ze wszystkich, którzy jej służyli, nawet licząc zastępy świętych, w tobie znalazła największe upodo­banie.47.Brama cienia:Brygada remontowaObozowisko pod bramą cienia zmieniło się w wyspę pośród po­wodzi Nieznanych Cieni, gdy Tobo przygotowywał się do odparcia zagrożenia ze strony Voroshk.Szczególnie martwił go los strażników Długiego Cienia, póki Shivetya nie zapewnił, że pozostają oni nie­widzialni dla oczu Voroshk.- Wierzysz mu? - zapytała Pani.Z nas wszystkich pracujących przy bramie cienia ona miała największe, najbardziej naturalne skłon­ności do paranoi.- Może spróbuje dobić lepszego targu z Voroshk.- Jakiego lepszego targu? Przecież obiecaliśmy mu, że dostanie, czego chciał.Nie próbujemy go kontrolować i w sumie niewiele od niego chcemy.- Założę się, że wobec tego myśli, iż to zbyt dobre, by mogło być prawdziwe.- Zaiste była w podłym nastroju.Zapytałem więc:- Co się stało ze złotym kilofem? Kluczem Kłamców do bram cienia?Po krótkiej chwili, podczas której decydował, ile prawdy powinien zdradzić, Tobo odparł:- Zostawiłem go Shivetyi.Możemy go znowu potrzebować.Kiedy przyjdzie czas, by zabić Kinę.Nie potrafiłem wymyślić żadnego, innego miejsca, gdzie byłby lepiej chroniony przed ewentualnymi zakusami jej wyznawców.- Przyglądał się nam po kolei wzrokiem -zdradzającym konsternację.Już pewnie uważał, że powinien rzecz całą zatrzymać dla siebie.Złoty kilof był świętą relikwią Dusicieli, którą można było też wykorzystać do uwolnienia Kiny.Obawiał się, że przynajmniej jedno z nas z pewnością powie komuś o tym, co właśnie usłyszeliśmy.To była długa noc, a po niej nastał dzień, który zapowiadał się na jeszcze dłuższy.Na członków naszego oddziału, którzy nie mieli roboty, przyszedł czas próby.Pozostawała im tylko gra w karty i zastanawianie się, czy mieszkańcy Nowego Miasta będą na tyle szaleni, aby nas za­atakować.Człek Panda i Duch głównie przyglądali się grze.Kiedy już sia­dali do stolika, nie szło im najlepiej.Tonk jest jedną z najprostszych gier, jakie kiedykolwiek wymyślono, oczywiście dla zorientowanych w regułach, jednak główną jego atrakcją są nieformalne rozmowy towarzyszące dobieraniu kart, zrzucaniu się i wykładaniu.Grupa gra­czy znających się dobrze to coś całkiem innego, niźli zbieranina le­dwie potrafiących porozumieć się w jednym języku.Gdziekolwiek Kompania przystaje choćby na piętnaście minut, zaraz ktoś siada do partyjki tonka.Początki tradycji sięgają wieków przed moim zaciąg­nięciem się.I przetrwa ona długo po tym, jak mnie już nie będzie.Nie będzie.Próbowałem sobie wyobrazić, jak mogłoby wyglądać moje życie, gdybym kiedyś tam opuścił Kompanię.Jednak nie staje mi wyobraźni.Przyznaję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •